11/11/2012

Nineteen.

“Najgorszym momentem jest minuta, w której wydaje ci się, że wszystko masz za sobą, ale wtedy wszystko zaczyna się od nowa”

- Rezygnuję.- powiedziała twardo brunetka po tygodniu leczenia.
- Nie rozumiem pani decyzji.- westchnął zrezygnowany lekarz.
- Wolę ten czas spędzić w otoczeniu bliskich niż patrzeć na to jak inni umierają. Pan na moim miejscu zrobiłby to samo.
- Jest pani tego pewna? Później może nie być odwrotu, na pani miejsce mamy 100 innych chętnych.- próbował wpłynąć na decyzję Vivienne.
- Jestem pewna.- odpowiedziała i wyszła z gabinetu lekarza.
Dziewczyna już nie mogła patrzeć na innych pacjentów, którzy na jej oczach umierali. Nie chciała wiedzieć jaki los ją czekał za kilka lat, bądź za kilka miesięcy. Noce przepłakiwała, jedyny kontakt jaki miała z Zaynem to krótka rozmowa telefoniczna. Chciała wrócić do swojego ukochanego i już nigdy więcej go nie zostawiać i nie wracać do kliniki.
Delikatnie otarła wierzchem dłoni mokre od łez policzki i zaczęła pakować swoje rzeczy. Wiedziała, że przekreśla swoją szansę, że się poddała i to ją bolało najbardziej.
Gdy była spakowana ubrała się ciepło i biorąc wypis wyszła z budynku. Chłopak poinformował ją, że znalazł już dla nich mieszkanie i nie może się doczekać, aby brunetka je zobaczyła. Niestety, nie wiedziała gdzie ono się znajduje, więc będąc w taksówce podała kierowcy adres domu One Direction.
Przyjaciele już znali prawdę o jej chorobie i starali się ją wspierać nawet pisząc krótkie sms' y. Była im ogromnie wdzięczna za to. Z rodzicami nie utrzymywała kontaktów, o jej stanie dowiedzieli się od Toma, lecz dopiero wtedy, gdy była w klinice.
Biorąc głęboki oddech zapukała do drzwi i czekała, aż ktoś jej otworzy. Modliła się, aby tym kimś był Zayn. Aby mogła przytulić się do niego i już nigdy nie puszczać. Ku jej rozczarowaniu w drzwiach pojawił się zaskoczony Liam.
- Viv? Co ty tutaj robisz? Wchodź, bo zimno.- zaprosił przyjaciółkę do środka. Brunetka ściągnęła płaszczyk i wraz z chłopakiem ruszyła do salonu. Na kanapie ujrzała Hazzę, Louisa i Nialla. Malika nie było.
- A gdzie Zayn?- zapytała słabym głosem zwracając tym samym uwagę chłopaków.
- U siebie w pokoju.- wytłumaczył Payne.- Stało się coś?
Nie dostał odpowiedzi, bo brązowooka szybkim krokiem udała się po schodach do pokoju ukochanego. W jej oczach zebrały się łzy, a serce przyspieszyło swój rytm. Cichutko zapukała i weszła do środka.
- Co chcesz Lou?- warknął Mulat wbijając wzrok w sufit.
- Cześć kochanie.- powiedziała drżącym głosem i delikatnie się uśmiechnęła.
Chłopak słysząc jej głos poderwał się z łóżka i niemalże podbiegł do niej. Vivienne przytuliła się do niego najmocniej jak potrafiła i szeptała raz po raz ciche ,, przegrałam '' .

~*~

- Mała, zrobić ci herbaty?- spytał czule Zayn, po długiej rozmowie z brunetką.
- Jakbyś mógł.- uniosła kąciki ust ku górze.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo cię kocham.- westchnął i złożył na ustach dziewczyny delikatny pocałunek.
- W ciągu ostatnich pięciu minut powiedziałeś mi to ponad 15 razy.- zaśmiała się cicho.
- Mogę to powtarzać cały czas.- uśmiechnął się.- Kocham cię.. Kocham cię... Kocham cię..- mówił i za każdym razem całował Viv.
- Nie, nie mów tego tak często. Cała moc i znaczenie tych słów zniknie.- przejechała dłonią po jego policzku.
- Domyślam się, że chciałabyś już zobaczyć nasze mieszkanie, ale nie wszystko jest gotowe. Musisz poczekać.- pocałował ją w czoło i ruszył do kuchni. W pomieszczeniu zastał zamyślonego Liama.
- Wszystko w porządku?- zapytał przyjaciela Malik.
- Em.. Tak, tak. A co się stało, że Vivienne wróciła?- szybko zmienił temat.
- Nie wytrzymywała psychicznie między tymi wszystkimi ludźmi, którzy tam umierają. Dodatkowo tęskniła. Za nami wszystkimi.- uśmiechnął się, lecz chwilę potem spoważniał.- Najgorsze jest to, że twierdzi iż przegrała walkę z chorobą, a przecież jeszcze nie wszystko stracone. W każdej chwili może podjąć leczenie, ale pewnie tego nie zrobi.- chłopak ukrył twarz w dłoniach.
- Zayn, wszystko się ułoży. Może nie postąpiła rozsądnie rezygnując z leczenia, ale pomyśl tylko. Nie chciała tam być, bo wolała ten czas spędzić z tobą. Póki czuje się na siłach nie chce się z tobą rozstawać nawet na chwilę. Ona żyje w nieświadomości, bo nie wie jak szybko będzie się rozwijać choroba i kiedy będzie musiała wrócić i kontynuować leczenie. Nie bądź na nią zły, nie miej do niej żalu, po prostu bądź przy niej.- powiedział cichym głosem Payne.
Mulat w odpowiedzi podniósł głowę i wyszeptał najszczersze ,, Dziękuję '' na jakie było go stać.
W tej samej chwili do kuchni weszła uśmiechnięta od ucha do ucha brunetka, a wraz z nią Harry również w świetnym humorze.
- A co to? Ktoś umarł?- zaśmiał się Hazza widząc przyjaciół.
- Wymyśliliśmy z Harrym, że skoro wy macie trochę wolnego, to moglibyśmy pojechać na jakieś małe wakacje.- zaproponowała brązowooka.
- Viv, a jeśli..- zaczął Zayn, ale przerwał mu Liam.
- Świetny pomysł. Tylko kiedy i gdzie?- powiedział entuzjastycznie, a Malik bez słowa wybiegł z pomieszczenia.
- Co się stało?- zapytał zdziwiony Styles, Vivienne bezradnie pokręciła głową i ruszyła do pokoju swojego chłopaka. Gdy weszła do pokoju brunet zakładał ciepłą bluzę.
- O co chodzi?- spytała siadając na łóżku.
- Czemu wy się zachowujecie tak jakby nic się nie stało?! Jest tak jakbyśmy byli tą zasraną, szczęśliwą, amerykańską rodzinką, a to nie prawda! Nikt się nie przejmuje tym, że ty jesteś poważnie chora i że zamiast siedzieć w tej pieprzonej klinice na leczeniu, wróciłaś! Cholera jasna, Viv! HIV to nie jest grypa czy przeziębienie!- krzyczał zły.- Jak chcecie, to jedźcie na te wakacje. Ja wychodzę i nie wiem o której wrócę. Nie dzwońcie, nie piszcie, dajcie mi spokój!- zbiegł po schodach i chwilę potem wszyscy usłyszeli trzask zamykanych drzwi. Właśnie wtedy Vivienne zaczęła żałować, że zrezygnowała i nie wiedząc co robić po prostu położyła się i zaczęła płakać.


----------------------------------------------
Na początku chciałam Wam bardzo podziękować za komentarze pod poprzednim rozdziałem, za każdym razem gdy je czytałam miałam motywację do pisania. 
Jeśli chodzi o zakończenie, to nie nastąpi ono w następnym rozdziale. :)
Co sądzicie o tym rozdziale? Nie za dużo dramatu? 
Trzymajcie za mnie kciuki we wtorek, środę i czwartek :D 
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. xx

11/04/2012

Eighteen.

Nig­dy nie za­pomi­naj naj­piękniej­szych dni twe­go życia! Wra­caj do nich, ilek­roć w twoim życiu wszys­tko zaczy­na się walić. 

Vivienne otworzyła oczy i zdezorientowana rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominało ono pokoju Zayna. Biało- błękitne ściany, szary sufit, cienka, biała pościel, która ją otulała. Domyśliła się, że znajduje się w szpitalu, jednak nie miała pojęcia co się stało. Jej rozmyślenia przerwał Malik, który wszedł do sali i widząc, że Viv się obudziła uśmiechnął się i usiadł obok łóżka brązowookiej.
- Jak się czujesz?- spytał czule.
- Boli mnie głowa.- powiedziała szczerze.- A co się stało?
- Zemdlałaś, zawieźliśmy cię do szpitala.. Pielęgniarka pobrała ci krew i za chwilę pewnie pojedziesz na inne badania.- westchnął.- Na razie nic nie wiadomo.
- To pewnie przez przemęczenie. Ostatnio nie mogę spać.- beztrosko wzruszyła ramionami, a w tej samej chwili w drzwiach sali pojawił się lekarz.
- Zrobiliśmy dopiero pani badania krwi, lecz już po części wiemy co pani jest. Niestety nie mam dobrych wiadomości.- podszedł bliżej pary.- Ach, zapomniałbym. Mam do państwa jedno pytanie. Czy już współżyliście?- zapytał.
- Nie.- powiedziała cicho, zażenowana pytaniem Vivienne.
- Brała pani narkotyki?- pytał dalej.
- Tak.- szepnęła z łzami w oczach. Mężczyzna już nie musiał mówić co jej jest. Domyśliła się.- Ja mam HIV..
- Tak, ale dzięki dzisiejszej dobrze rozwiniętej medycynie możemy panią leczyć.- wytłumaczył spokojnie.
Brunetka już nie słuchała dalszych słów lekarza. Nie mogła wciąż uwierzyć w to, że jest tak poważnie chora i to przez swoją własną głupotę. Mężczyzna wyszedł po kilku minutach, a Vivienne schowała twarz w dłoniach. Zayn usiadł obok niej na łóżku i przytulił do siebie. Nic nie mówili. Trwali w uścisku, a po twarzy brązowookiej mimowolnie spływały potoki łez.
- Nie płacz, będziesz się leczyć..- wyszeptał Malik.
- HIV, to jest choroba śmiertelna.. Można ją tylko załagodzić..
- Nie umrzesz, rozumiesz?- pocałował ją delikatnie w czoło.
- Zayn, przecież ty mnie przez to zostawisz..- wydusiła.
- Za kogo ty mnie masz? Dziewczyno, ja naprawdę cię kocham..- odsunął się od brunetki i patrzył jej w oczy.
- Ale jedyne co ci mogę ofiarować to tylko moje serce..- pokręciła głową.- Przecież my.. my nie będziemy mogli się kochać..
- Jeśli uważasz, że zależy mi tylko na..- zaczął, ale ucięła.
- Nie, nie uważam tak, tylko w pewnym momencie jedna osoba chce się w pełni oddać tej drugiej, a ja nie będę mogła tego zrobić.- wybuchnęła głośnym szlochem, gdy do sali weszła reszta zespołu i Maggie.
- Co się stało?- zapytał wystraszony Niall. Chłopak z całego serca życzył wszystkiego co najlepsze tej parze, bo liczyło się dla niego szczęście Vivienne, a skoro tylko będąc z Zaynem byłaby szczęśliwa Horan zaczął po prostu odpuszczać.
- Nic, wszystko jest w porządku.- odpowiedziała Viv szybko przecierając dłonią mokre policzki.
- Kłamiesz.- powiedziała szatynka.
- Nie, naprawdę wszystko jest dobrze.- westchnęła próbując powstrzymać łzy.- Muszę kilka dni zostać na obserwacji i wracam do domu.
- Vivienne..- spojrzał na nią zszokowany Malik. Brunetka nachyliła się nad nim.
- Nie mówmy im nic na razie..- poprosiła, a chłopak niechętnie skinął głową.
~*~
Siedzieli na skraju łąki przytuleni do siebie. Delektowali się swoją obecnością. Vivienne zostało kilka dnia do rozpoczęcia leczenia i chciała je spędzić z Zaynem. Do rodziców prawie w ogóle się nie odzywała, rano bez słowa wychodziła z domu i wracała późnym wieczorem. Jedynym z domowników, z którym spędzała czas był Tom. Jej brat bardzo się zmienił. Zaczął być poważny i odpowiedzialny jak nigdy dotąd.
- Kiedy im powiesz?- przerwał ciszę Malik.
- Ale po co mam im mówić? Oni w żaden sposób nie będą mogli mi pomóc, tylko będą się martwić.- wzruszyła ramionami i podniosła z trawy gitarę, która leżała nieopodal nich.
- Zaśpiewaj mi coś.- poprosił brunet.
- Ale co?- uśmiechnęła się delikatnie.
- Co tylko zechcesz.- odwzajemnił gest i zaczął się intensywnie wpatrywać w zamyśloną brunetkę, która już po chwili zaczęła grać.
Settle down with me
Cover me up
Cuddle me in

Lie down with me
And hold me in your arms
And your heart's against my chest, your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet
And with a feeling I'll forget, I'm in love now

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love

Settle down with me - dołączył się do niej Zayn.
And I'll be your safety
You'll be my lady

I was made to keep your body warm
But I'm cold as the wind blows so hold me in your arms

Oh no
My heart's against your chest, your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet
And with this feeling I'll forget, I'm in love now

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love

Yeah I've been feeling everything from hate to love to lust
From lust to truth I guess that's how I know you
So I hold you close to help you give it up

So kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love - Zakończyli cicho.
- Ja zrozumiem, jeśli będziesz chciał odejść.- mówiła Viv wbijając wzrok w trawę.- Naprawdę, bo ja nie chcę, żebyś był ze mną z litości..
- Mała, spójrz na mnie.- podniósł delikatnie jej podbródek, zmuszając dziewczynę tym samym aby na niego spojrzała.- Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że ja cię kocham? Będę przy tobie aż gwiazdy przestaną świecić, aż niebiosa się rozstąpią i słowa przestaną się rymować.- wziął jej twarz w dłonie i złączył usta w czułym pocałunku. Dzięki temu pocałunkowi wiedziała, że nie kłamie. I przez chwilę, zapominając o chorobie, poczuła się najszczęśliwszą osobą na świecie.

----------------------------------------------
Przepraszam Was, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale od 13 do 15 mam próbne egzaminy i dużo czasu staram się poświęcać na naukę. Zastanawiam się czy nie zakończyć tego bloga na 20 rozdziałach, bo widzę że coraz mniej osób czyta i komentuje. Liczę na Wasze opinie w tym temacie, bo jedyne co mi siedzi w głowie to izomery, geny, pierwiastki, itp. :(
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. xx

10/07/2012

Seventeen.

,, Miłość jest pragnieniem, by komuś coś dawać - a nie otrzymywać.''

- Vivienne, czy ty postradałaś zmysły?! Przez tego chłopaka wciągnęłaś się w nałóg, a teraz mi mówisz, że znów jesteście razem?- prychnęła rozzłoszczona matka brunetki.
- To nie przez niego się wciągnęłam..- powiedziała cicho brązowooka.
- Nie przerywaj mi!- poprosiła rozzłoszczona kobieta.- Nie możesz się z nim spotykać, zerwij z nim, zrób cokolwiek, ale odetnij się od niego!
- Nie rozumiesz, że nie potrafię?! Kocham go! Rozumiesz mamo?! Kocham i będę kochać, tego mi nie zabronisz!- wybuchnęła Viv.
- Czy ty nie widzisz jak się przez niego zmieniłaś? Kiedyś.. - nie dokończyła, bo Vivienne znów przestała panować nad złością.
- Zmieniłam?! Ja po prostu przestałam robić, to co wam odpowiada!- warknęła.
- Tak nie będziemy rozmawiać..- powiedziała zdenerwowana kobieta.
- W takim razie żegnam.- zakończyła rozmowę brunetka wychodząc z domu.
- Vivienne, nawet do niego nie idź!- krzyknęła za nią.
- ON ma imię.- mruknęła pod nosem brązowooka i ruszyła w kierunku domu One Direction.
Dziewczyna regularnie chodziła na terapię. Tylko tam była w stanie przyznać się jak ciężko jej jest radzić sobie z tymi wszystkimi problemami, zamiast odpłynąć w ten mało realistyczny świat, dzięki narkotykom.
Będąc pod drzwiami domu przyjaciół cicho zapukała i weszła do środka, nie czekając aż ktoś otworzy. W salonie zastała cały zespół i swoją przyjaciółkę. Uśmiechnęła się pod nosem, a cała złość z niej uleciała.
- Cześć wszystkim.- przywitała się ze znajomymi, siadając obok Maggie.
- No w końcu. Czekałem na ciebie, aby wam zaprezentować moje zwierzątko!- wykrzyknął uradowany Louis.- Chłopaki już poznali Juniora, a wy jeszcze nie.- pokiwał głową i pobiegł do swojego pokoju po zwierze.
- Pies? Kot?- wypytywała Vivienne.
- Coś lepszego.- powiedział z uznaniem Harry.
Chwilę potem w salonie pojawił się Louis z średniej wielkości pająkiem na dłoni. Vivienne nie mogła wydusić z siebie słowa, a Maggie cicho zapiszczała.
- Pająk?- spytała zszokowana brunetka.
- Przecież każdy je lubi.- uśmiechnął się Tomlinson, a reszta zespołu wybuchnęła śmiechem.
- Żartujesz, prawda?- zapytała szatynka.
- Nie, o co wam chodzi? No popatrzcie na niego! Taki malutki, piękniutki..- powiedział przesłodzonym tonem przysuwając pająka bliżej dziewczyn.
- Lou, weź go..- westchnęła zrezygnowana brązowooka.
- Nie mów, że się boisz.- prychnął chłopak.
- Weź go!- krzyknęła zielonooka, która nie przepadała za takimi zwierzętami.
- Spokojnie, Maggie. Jeszcze go wystraszysz.- zachichotał i usiadł na fotelu.
~*~
Vivienne leżała przytulona do Malika i wsłuchiwała się w spokojne bicie jego serca. Gdy tylko przypomniała sobie, że gdyby nie Tom straciłaby miłość swojego życia w jej oczach zebrały się łzy. Nie umknęło tu uwadze Zayna.
- Coś się stało?- szepnął. Zawsze gdy byli sami mówili cicho, jakby bojąc się zaburzyć panujący spokój.
- Nie, nic. Po prostu, gdy pomyślę, że mogłam wyjechać i zostawić cię tutaj..- przerwała i delikatnie pokręciła głową.
- Najważniejsze jest to, że nie wyjechałaś.- uśmiechnął się delikatnie i pocałował brunetkę w czoło.- A może..- zaczął, lecz nie dokończył bojąc się reakcji dziewczyny.
- Może co?- zapytała zaciekawiona i usiadła przed chłopakiem po turecku.
- Może zamieszkalibyśmy razem?- zaproponował patrząc się w sufit.
- Ja miałabym mieszkać z pięcioma chłopakami? Jak ty to sobie wyobrażasz?- zaśmiała się.
- Nie o to mi chodzi. Wynajęlibyśmy mieszkanie.- westchnął.
- Zayn, ja nawet nie umiem dobrze gotować. Po pierwszym dniu otrułbyś się i wylądował w szpitalu.- zachichotała pod nosem.
- Vivienne, ja mówię poważnie. Chyba, że.. No chyba, że ty nie chcesz.- przegryzł dolną wargę.
- Ale.. ja chcę, tylko.. Nie wiem co na to rodzice.- wyszeptała.
- Ach, tak..- mruknął zasmucony.
Brunetka nie mogąc dłużej patrzeć na takiego smutnego Mulata szybkim ruchem wzięła jego laptopa ze stolika nocnego i podała mu.
- Szukaj..- poprosiła.
- Ale czego?- zdziwił się.
- Mieszkania, panie Malik.- uśmiechnęła się szeroko, tym samym ukazując dołeczki w policzkach.
- Jesteś tego pewna?- zapytał.
- Tak, i nie wypytuj mnie więcej, bo jeszcze się rozmyślę.- przewróciła oczyma po czym położyła głowę na klatce piersiowej bruneta. Chłopak objął ją ramieniem i zaczął przeglądać odpowiednie strony internetowe.
~*~
- Po co nam 5 pokoi?- zdziwiła się Vivienne.
- A jakby ktoś chciał przenocować po jakiejś imprezie?- Zayn uniósł jedną brew do góry.
- Kochanie, nam nie trzeba takiego dużego mieszkania. Będziemy mieszkać tylko we dwójkę.- westchnęła zrezygnowana.
- Teraz we dwójkę, później w trójkę, czwórkę..- rozmarzył się.
- O czym ty mówisz?- zapytała zdezorientowana.
- No najpierw będzie jedno dziecko, potem drugie, potem..- zaczął wymieniać, ale przerwał widząc zszokowane spojrzenie dziewczyny.- No co?
- Nie rozpędzaj się tak. A kto powiedział, że będziemy mieć dzieci?- spytała uśmiechając się złośliwie.
- Będziemy, będziemy. Całą gromadkę.- pokiwał głową i śmiejąc się złożył na ustach brązowookiej namiętny pocałunek. W tym samym momencie do pokoju Mulata wpadł Harry.
- Przepraszam, jeśli przeszkadzam, ale Louis mnie goni i musiałem się gdzieś schować.- wyjaśnił szybko.
- Czemu cię goni?- zaciekawiła się Viv siadając na skraju łóżka, a tuż za nią Malik.
- Nie widziałem jego pająka i przez przypadek usiadłem na niego.- wzruszył ramionami.
- Naprawdę?- wybuchnęła śmiechem Vivienne.
- A czy wyglądam jakbym żartował?- prychnął Styles.
Brunetka chciała podejść do Hazzy, jednak gdy tylko wstała zaczęło jej się kręcić w głowie i spadła na podłogę. Zemdlała..

--------------------------
Wiem, trochę nudny. Jednak musi być trochę nudy, żeby potem coś się działo :)
Dziękuję Wam bardzo za komentarze pod poprzednim rozdziałem i ponad 5 tys. wejść. :*
+ Z góry przepraszam za wszystkie błędy.
++ Postanowiłam, że kolejny dodam, gdy pojawi się 7 komentarzy :)
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. xx

9/29/2012

Sixteen.

,, Na tym świecie je­dynie miłość zasługu­je na wszys­tko. Cała reszta nie ma naj­mniej­sze­go sensu.''

Vivienne włożyła ostatnie książki do kartonu i rozejrzała się po pokoju. Ku niezadowoleniu rodziców nie jechała do Cambridge. Wyjeżdżała zacząć nowe życie do Liverpoolu. Przez kilka pierwszych miesięcy miał jej towarzyszyć Tom. Chłopak musiał pilnować, żeby siostra systematycznie chodziła na terapię, a co najważniejsze - nie brała.
Z Zaynem nie kontaktowała się. Nie chciała wymazywać go ze swojej pamięci, bo była pewna, że i tak by się to nie udało. Zbyt dużym uczuciem go darzyła. Pragnęła, aby zapomniał o tym, że ją spotkał i ułożył sobie życie od nowa, z lepszą dziewczyną. Brunetka była pewna, że na niego nie zasługuje.
Zayn przelewał swój smutek na kartki papieru. Pisał i pisał, dzięki czemu mogłaby powstać niejedna, piękna piosenka o nieszczęśliwej miłości. Chłopak zapisywał wszystkie swoje uczucia - rozpacz, smutek, a także chęć walki o to co stracił, jednak bał się, że wszystko co kochał, już dawno przegrał.
Vivienne siedziała w salonie i czekała na Maggie, która miała przyjść i pożegnać się z brunetką. Żadna z nich nie chciała tego, ale obydwie wiedziały, że w zaistniałej sytuacji wyjazd, to najlepsze wyjście.
Zadzwonił dzwonek do drzwi i brunetka poszła otworzyć. Gdy wykonała tą czynność ujrzała smutną przyjaciółkę. Bez słów przytuliły się do siebie.
- Będę za tobą tęsknić i odwiedzać kiedy tylko będę mogła.- obiecała szatynka.
- Masz z nim kontakt?- spytała cicho Viv, a Maggie delikatnie się od niej odsunęła i ruszyły w głąb domu.
- Byłam u nich kilka razy, ale nie widziałam się z nim. Albo go nie było, albo zamykał się w pokoju.- odpowiedziała szczerze wchodząc do salonu.- Jesteś pewna swojej decyzji?
- Dobrze wiesz, że jeśli zostanę będzie jeszcze gorzej.- westchnęła zrezygnowana i zrozpaczona brązowooka.
- Właśnie, że nie wiem. Nie do końca rozumiem, czemu wyjeżdżasz. Kochasz go, on kocha ciebie.- zmarszczyła brwi.
- Och Maggie.. Dobrze wiesz, że ja teraz zacznę tą cholerną terapię. Kto normalny chciałby być z.. narkomanką?- powiedziała cicho.- Zayn znajdzie sobie o wiele lepszą dziewczynę, będzie z nią szczęśliwy..- mówiła, a po jej policzkach mimowolnie zaczęły spływać łzy.
- Viv, błagam cię, nie płacz. Jeszcze możesz wszystko odwołać.- przekonywała przyjaciółkę szatynka.
- Nie, nie mogę. Kocham go jak cholera, jego szczęście jest dla mnie najważniejsze. Nie ważne czy ja będę przez to cierpieć. On musi ułożyć sobie życie z kimś innym. Maggie, zrozum - ja na niego nie zasługuję. Nie po tym wszystkim.
~*~
- No to kierunek Liverpool.- powiedziała cicho Vivienne siedząc w samochodzie i czekając na brata.
- Już idę!- krzyknął chłopak i w błyskawicznym tempie wsiadł do auta.- Wolałem ich w wersji mało troskliwej.- burknął pod nosem. Już miał ruszać, gdy poczuł w kieszeni wibrację telefonu. Z ociąganiem wyciągnął go i przeczytał treść sms'a.- Mała zmiana planów siostra. Przepraszam..- powiedział bardziej do siebie niż do brunetki.
- Jaka zmiana planów?- zdziwiła się.
Niestety nie dostała odpowiedzi. Ku jej zaskoczeniu po kilku minutach znajdowali się pod domem One Direction.
- A teraz mnie uważnie posłuchaj.- poprosił stanowczo.- Wejdziesz tam i albo wszystko sobie wyjaśnicie, albo wyjdziesz i wyjedziemy. I proszę cię, zastanów się jeszcze kilkanaście razy nad tym co chcesz zrobić, bo później może nie być odwrotu.
Brązowooka tylko delikatnie skinęła głową i wysiadła z samochodu. Nie chciała, bardzo nie chciała tego spotkania. Bała się co po nim wyniknie, ale jakaś niewidzialna siła popychała ją w tamtym kierunku.
Zapukała cicho do drzwi, lecz nikt nie otwierał. Chciała wrócić do auta, ale nie potrafiła. Nacisnęła klamkę i weszła do środka. Pierwsze co usłyszała, to cichy dźwięk telewizora. Podążyła w kierunku przestronnego salonu. Ujrzała tam Zayna.
Chłopak siedział i pustym wzrokiem wpatrywał się w szklany ekran. Vivienne stała w bezruchu i wpatrywała się w Malika. Nie miała odwagi podejść bliżej i zacząć rozmowę.
Mulat jakby czując, że ktoś go obserwuje odwrócił się gwałtownie i zobaczył swoją najprawdziwszą miłość. Nie wiedząc co powiedzieć wyszeptał tylko usiądź. Dziewczyna powoli opadła na kanapę obok bruneta.
- Dzisiaj wyjeżdżasz?- zapytał łamiącym się głosem.
Brązowooka tylko wzruszyła ramionami.
- Nie chcesz mówić, no to ja będę mówił, ty tylko słuchaj.- westchnął i złapał Viv za rękę.- Nie. Nie będę mówił, jeśli tylko mi pozwolisz, zaśpiewam, tak będzie najłatwiej zrozumieć.
- Dobrze.- szepnęła oszołomiona.
Chłopak podszedł do fortepianu, który stał w odległym krańcu salonu. Chwilę potem zaczął grać pierwsze dźwięki utworu.

Shut the door, turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face

If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time

You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today

Close the door
Throw the key
Don't wanna be reminded
Don't wanna be seen
Don't wanna be without you
My judgement is clouded
Like tonight's sky

Hands are silent
Voice is numb
Try to scream out my lungs
But it makes this harder
And the tears stream down my face

If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time

You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today

Flashes left in my mind
Going back to the time
Playing games in the street
Kicking balls with my feet
Dancing on with my toes
Standing close to the edge
There's a pile of my clothes
At the end of your bed
As I feel myself fall
Make a joke of it all


You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today

Szybko wrócił na swoje poprzednie miejsce i przenikliwym wzrokiem lustrował Vivienne.
- Nie chcę żadnej innej, zrozum to wreszcie. To ciebie chcę, a lepszej nie znajdę nigdzie indziej. Ty jesteś dla mnie najlepsza, najpiękniejsza, najwspanialsza... Nie zostawiaj mnie.. Pomogę ci. Będę cię wspierał przy terapii, zrobię cokolwiek zechcesz tylko nie odchodź i nie każ mi zapomnieć.. Bo ja nie potrafię.- zakończył cicho.
- Myślisz, że uda nam się? Że wszystko wróci do normy i będzie tak jak dawniej?-spytała niepewnie.
- Nie będzie tak jak dawniej, będzie o wiele lepiej.- uśmiechnął się pod nosem, a dziewczyna bez słowa przytuliła się do niego, po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Wbijała swoje paznokcie w jego plecy, a on z każdą sekundą przytulał ją jeszcze mocniej.
- Nie płacz, już jestem przy tobie, rozumiesz? - wyszeptał prawie niesłyszalnie.
- Teraz jesteś, a jeśli znów? Znów nam nie wyjdzie? Moje serce już tego nie wytrzyma, zrozum.- wydusiła krztusząc się płaczem.. Wziął w dłonie jej twarz i spojrzał w jej oczy z taką delikatnością i czułością jak dziecko.
- Raz cię straciłem, drugi raz tego nie zrobię, obiecuję.- zaczął całować jej twarz, centymetr po centymetrze, a z jego oczu spłynęła pierwsza łza.

--------------------------
Nie wierzę, że udało mi się w dosyć krótkim czasie napisać ten rozdział :)
W duchu skaczę z radości, ostatecznie ocenę rozdziału zostawiam Wam, ale mi się podoba. ;)
Chyba oficjalne zawieszenie mnie zmobilizowało do pisania i przywróciło wenę.
Chęć pisania przywróciły mi też komentarze, które czytałam pod ostatnimi rozdziałami ;)
Możliwe, że kolejny rozdział pojawi się za tydzień. Jak na razie nie wyznaczam progu komentarzy, ponieważ ciekawi mnie ile osób bez tego doda opinie o rozdziale.
Jak się zapewne domyślacie, to piosenka, którą śpiewał Zayn to ,, Moments '' <3
Ale się rozpisałam :)
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. x

9/21/2012

Ważne.

Z przykrością zawiadamiam, że zawieszam bloga na czas nieokreślony! 
Niestety muszę. Siedzę, próbuję napisać nowy rozdział, ale po napisaniu kilku zdań stwierdzam, że nie piszę nic sensownego i ciekawego. Chcę, bardzo chcę pisać tego bloga, ale nie daję rady. Nie chcę dodawać czegoś przez co przestaniecie czytać to opowiadanie. 
Możliwe, że w międzyczasie założę nowe. Nic nie obiecuję, jednak jeśli by się tak stało, podam Wam link do niego.
Powodem zawieszenia jest również fakt, że jestem w 3 gim. i mam dużo nauki + powtórki do egzaminów. 
Przepraszam wszystkich, mam nadzieję, że już za niedługo pojawię się z nowym, a co najważniejsze ciekawym rozdziałem.
Jeśli ktoś chciałby się ze mną skontaktować - to jest mój TT. 
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i do napisania!
Ola. xx

9/07/2012

Fifteen.

Dla lepszego efektu polecam czytając włączyć piosenkę. 

,,Zawsze chciałam być wolnym człowiekiem, a stałam się niewolnikiem pełnej strzykawki."

Po twarzy Vivienne spływało coraz więcej łez. Każda, nawet najmniejsza, cząstka jej ciała ją paliła. A było to spowodowane brakiem heroiny w jej organizmie. Starała się z tym walczyć. Próbowała pooglądać nudny tasiemiec w telewizji, posłuchać muzyki, poczytać, jednak jej myśli zaprzątała hera. Wiedziała, że siebie niszczy, ale było już za późno na odstawienie tego świństwa. Nawet czuła, iż jej serce było w połowie wypełnione zabójczą heroiną. Niestety pogrążała ją jeszcze bardziej myśl, że została sama. Bez Zayna, którego tak bardzo kochała.
Zayn siedział zamyślony na tarasie, z papierosem w ręku, gdy zadzwonił jego telefon. Nie patrząc kto dzwoni szybko odebrał.
- Cześć Zayn. Tu Maggie. Ja.. nie wiem czy wciąż cię to interesuje,ale chciałam ci tylko przekazać, że Vivienne trafiła do szpitala..- wytłumaczyła cicho.
- A co się stało?- poderwał się z miejsca gasząc papierosa.
- To dość skomplikowane.. I raczej nie jest, to rozmowa na telefon.
- Maggie, co jest?- spytał zaniepokojony.
Szatynka szybko podała mu adres szpitala, po czym rozłączyła się. Chłopak jak najszybciej mógł pojawił się w budynku i zaczął szukać sali, w której znajdowała się brązowooka.
W końcu, gdy trafił na odpowiedni korytarz zobaczył, że na krzesłach siedziała skulona Magg, a obok niej Tom. Malik szybkim krokiem pokonał dzielącą ich odległość.
- Teraz możesz mi powiedzieć o co chodzi?- zapytał.
- Nie mam pojęcia po jaką cholerę Maggie dzwoniła do ciebie. To wszystko twoja wina!- zaczął krzyczeć brat Vivienne.
- Może mi ktoś w końcu powiedzieć co się stało?- ponowił swoje pytanie Mulat.
- Bo.. po waszym rozstaniu Vivienne.. Ona..- mówiła szatynka cicho szlochając.
- Zaczęła ćpać. Tak, panie jestem taki mega przystojny i mogę mieć każdą, zaczęła przez ciebie ćpać!- znowu głos zabrał Tom.- Gdy po raz pierwszy wstrzyknęła sobie herę zabraliśmy ją do domku letniskowego, nad morze. Tam była przez dwa tygodnie. Co dwa- trzy dni wprowadzał do swojego organizmu te pieprzone narkotyki. Po powrocie do Londynu przestała. Na początku było wszystko dobrze.. Po kilku dniach zaczęła mieć drgawki. Krzyczała i wyzywała mnie, żebym tylko dał jej pieniądze, żeby mogła kupić heroinę. Nie wiem jakim cudem, ale wczoraj brała i po prostu wzięła zbyt dużo..- opowiadał zrozpaczony.
- To niemożliwe.. Żartujesz.. Powiedz, że żartujesz..- szeptał Zayn.
- Chciałbym..- powiedział z goryczą.- Ona tak bardzo cię kochała, a ty..?! Nie zasługujesz na nią.. Najważniejsze dla mnie jest jej szczęście, w końcu jest moją siostrą. Jednak dopóki ona ci nie wybaczy, to nie pozwolę ci się do niej zbliżyć. Cała ta popaprana sytuacja już nieźle ją wykończyła.. Musi dojść do siebie.
- A jak ona się teraz czuje?- wydukał Malik.
- Śpi, jej organizm jest bardzo osłabiony. Musi zacząć chodzić na terapię, bo sama sobie z tym nie poradzi. Za bardzo się w to wciągnęła.- wytłumaczyła Maggie.
- A co na to wasi rodzice?- spytał ze łzami w oczach Mulat.
- No raczej nie będą cię teraz kochać.- prychnął brunet.- Są źli jak cholera, ja pewnie dostanę szlaban dożywotni, a Viv wyjedzie.
- Jak to.. wyjedzie?
- Matka sądzi, że tak będzie najlepiej. Ostateczna decyzja należy do Vivienne.- wzruszył ramionami.
- Mogę do niej na chwilę wejść?- zapytał cicho Zayn.
- Już ci mówiłem..- zaczął Tom, ale szatynka mu przerwała.
- Możesz.- powiedziała stanowczo.
Malik wszedł cicho do sali, w której przebywała brązowooka, sądząc iż śpi. Ku jego zaskoczeniu dziewczyna leżała i wpatrywała się w sufit. Gdy zauważyła chłopaka uśmiechnęła się smutno.
- Miło cię widzieć.- szepnęła.
- Czemu to zrobiłaś, Viv? Nawet nie wiesz jak ja się o ciebie cholernie martwiłem, gdy Tom i Maggie kłamali mi prosto w oczy, że z tobą w porządku.- usiadł na krześle, obok łóżka brunetki.
- Czemu? Bo dzięki herze, zapominałam, że.. Że to już koniec..- po jej policzku spłynęła jedna, samotna łza.
- Błagam cię, wybacz mi. Byłem kompletnym idiotą, spieprzyłem wszystko.. Przepraszam.- złapał ją za rękę.
- Czasami trzeba dać człowiekowi drugą szansę, bo możliwe, że nie był gotowy na pierwszą.- odpowiedziała, a w oczach Zayna zatańczyły iskierki radości.- Ale nie możemy być razem. Beze mnie będziesz szczęśliwszy. Ja tylko będę ci przysparzała bez przerwy mnóstwo problemów. Nie chcę dla ciebie takiego życia, jakie ja będę wiodła. Wierz mi, zrezygnowałbyś z niego na starcie, więc po co mamy znów się ranić? Tak będzie łatwiej..
- Nie! To nie może się tak skończyć.. Gdzie tu jest ten pieprzony happy end?
- Zayn, nie utrudniaj mi tego.. Po prostu odejdź ode mnie i zapomnij..- błagała płacząc.
- Mam od ciebie odejść? Wytłumacz mi, jak można odejść od osoby, która nadaje sens wszystkiemu dookoła? Od osoby, która jest twoim powodem do uśmiechu, dla której żyjesz, oddychasz, jesz, pijesz, wstajesz rano z łóżka, dla której jesteś w stanie poświęcić wszystko. Nie da się odejść.- mówił gwałtownie gestykulując.
- Dasz radę.- odpowiedziała głucho.
- Tylko wtedy dam sobie radę, kiedy ty będziesz ze mną.- chłopak był ogromnie załamany. Ledwo powstrzymując łzy podszedł do Viv i najdelikatniej jak potrafił wziął jej twarz w dłonie i złożył na jej ustach pełen czułości oraz namiętności pocałunek.
Gdy ignorując łzy, które obficie spływały po jego policzkach wychodził z sali brązowookiej był pewien, że jeszcze czeka ich happy end. Był w stanie zrobić wszystko, aby w ich bajce wszyscy żyli długo i szczęśliwie. A co najważniejsze - razem.

--------------------------
Wow, już 15 :)
Wiem, ten rozdział może nie współgrać z ostatnim, ale.. po prostu chciałam, aby tak wyglądał. ;)
Minął dopiero tydzień szkoły, a ja już jestem wykończona :( Przyczyniła się do tego cała masa zadań z j. niemieckiego, który zdaję na egzaminie :/
Dlatego też rozdziały będą się pojawiały piątek-sobota, chyba, że nie bd. odpowiedniej liczby komentarzy to później.
+ 8 kom.= NN
Te 8 komentarzy, to przy 15 obserwujących nie jest tak strasznie dużo. :)
++ Z góry przepraszam za wszystkie błędy!
+++ Dziękuję również za wszystkie komentarze, które sprawiają, że aż mam ochotę pisać. :)
A Wam jak minął pierwszy tydzień w szkole? x
Pozdrawiam i do następnego!
Ola :*

8/31/2012

Fourteen.


,, Moje życie – jedno wielkie, niedokończone samobójstwo.''


Vivienne wracając do domu postanowiła wstąpić do kilku klubów, by '' zatopić '' smutki. Wchodząc do jednego z nich poczuła ostry zapach alkoholu i papierosów. Gdy tylko dotarła do baru zamówiła kilka kieliszków tzw. ' czystej '. Po kilku minutach były one opróżnione. Następnie zdecydowanym krokiem ruszyła w odległe końce sali szukając tego co pomogłoby jej zapomnieć. Przynajmniej na chwilę. Tak jak sądziła - byli tam. Podeszła do jednego z nich i wepchnęła mu do ręki zgniecione funty. W odpowiedzi dostała mała strzykawkę, wypełnioną heroiną. Sama dokładnie nie wiedziała co nią kierowało. Może ciekawość? Może chęć poczucia ogromnej euforii pomimo tego co przeżyła? A może po prostu impuls. Schowała substancję do kieszeni i szybkim krokiem ruszyła do toalety. Będąc w niej rozglądnęła się dookoła i pewna, że nikt nie widzi wbiła igłę i powoli wstrzyknęła zawartość strzykawki. Schowała ją i szybkim krokiem opuściła klub. Czując pomału rozchodzącą się po jej ciele heroinę ruszyła w drogę powrotną do domu.
Maggie czekała na Viv w jej pokoju rozmawiając z Tomem. Wytłumaczyła chłopakowi całą sytuację i oboje zastanawiali się jak mogliby pomóc skrzywdzonej dziewczynie. Rozmowę przerwał im trzask zamykanych, wejściowych drzwi. Chwilę potem w pokoju pojawiła się brunetka chichotając pod nosem. Źrenice miała rozszerzone. Na pierwszy rzut oka widać było, że brała narkotyki.
- Vivienne! Powiedz, że żartujesz, powiedz że nie brałaś!- prosiła zrozpaczona szatynka.
- A właśnie, że brałam.- zaśmiała się.- I będę już cały czas brać. Dzięki temu w dupie mam pana Malika i tą blondyneczkę!- krzyknęła.
- Tom, co my z nią zrobimy? Przecież jak wasi rodzice się dowiedzą, to..- zielonooka nie dokończyła, bo zaczęła płakać z bezradności.
- Nie wiem, Maggie. Nie mam pojęcia co zrobimy, ale jeśli zobaczy ją matka, to przejdziemy przez piekło.- chwycił się za głowę i zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
- Piekło? A co to piekło?- zapytała zdezorientowana brązowooka leżąc na łóżku.
- Zabiję Malika, jak tylko go spotkam!- warknął coraz bardziej wściekły chłopak.
- To nie jego wina..- szepnęła Maggie.
- Jak nie jego?! Gdyby nie lizał się z tą laską, to moja siostra nie wróciłaby do domu pod wpływem tych cholernych narkotyków!- wrzasnął.- Trzeba ją gdzieś zabrać..Tylko gdzie?- jęknął rozpaczliwie.
- Daleko.- odpowiedziała mu śmiejąca się bez przerwy Vivienne, a Tomowi załamały się ręce.
- Wolę ją, gdy jest pijana.- wyznał szczerze.
Tom był przy siostrze całą noc. Ostatecznie postanowili, że przeczekają w domku letniskowym rodziny. Dziewczyna przez pół nocy na przemian śmiała się, krzyczała i płakała. To była jedna z najcięższych nocy dla brata brunetki. Gdy obudził się rano w fotelu, nieopodal łóżka zaskoczony zauważył, że Viv nie ma. Zdezorientowany wstał i jak poparzony zaczął biegać po domku szukając siostry. Znalazł ją w salonie, gdzie siedziała i cicho szlochała. Odetchnął z ulgą i usiadł obok dziewczyny, przytulając ją do siebie.
- Przepraszam.- wyjąkała.
- Już dobrze.. Tylko obiecaj, że już nie będziesz brała..- błagał ze łzami w oczach.
Brunetka błądziła wzrokiem po pomieszczeniu niepewna czy jest w stanie złożyć taką obietnicę.
- Obiecaj..- wyszeptał patrząc na nią stanowczo.
- Ja.. ja nie wiem czy mogę ci to obiecać.- powiedziała zgodnie z prawdą.
- Czemu?!- zapytał zrozpaczony.
- Bo jak wczoraj wstrzyknęłam sobie herę, to nie obchodziło mnie to, że mój chłopak mnie zdradził. Nie obchodziło mnie to, że zranił mnie jak cholera. Nie obchodziło mnie też to, że rodzice gdyby się dowiedzieli to by mnie zabili. Mnie nic nie obchodziło. Nawet nie wiesz jak dzięki temu było mi łatwiej z tym wszystkim.. Przepraszam, ale nie mogę ci tego obiecać..- zaszlochała, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
- Ja nie chcę, żebyś się uzależniła od tego świństwa.- wyznał.
- Ja też nie, ale proszę cię.. Nie zabraniaj mi tego.. Błagam, mimo wszystko wspieraj mnie, nawet jeśli miałabym się stać tą pieprzoną narkomanką..- mówiła krztusząc się płaczem.
- Niezależnie od wszystkiego będę przy tobie. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym zostawił swoją siostrę w takim stanie.- powiedział głaskając ją po głowie.
- Jeszcze ci tego nie mówiłam, ale jesteś wspaniałym bratem.- uśmiechnęła się do niego smutno.
- Cóż.. Takim trzeba się urodzić.- zażartował, a po pokoju rozniósł się ich cichy śmiech.
~*~
- Zayn, musisz coś zjeść.- jęknął Liam.
- Nie jestem głodny.- warknął Malik wpatrzony w sufit.
- Wiem, że jest ci ciężko, ale musisz jeść..- westchnął.
- Nic nie wiesz. Nie byłeś w takiej sytuacji.- wydukał zły.
- Masz rację, nie byłem. Ale to nie oznacza, że pozwolę ci, żebyś się całymi dniami dołował.- obstawiał przy swoim Payne.
- Przepraszam.. Czuję się jak największy dupek na całym świecie.. Nigdy sobie tego nie wybaczę..- mówił cicho.
- Daj jej czas. Musi wszystko przemyśleć i zdecyduje co dalej. Może da ci drugą szansę.- pocieszał przyjaciela Liam.
- Najgorsze z tego wszystkiego jest to czekanie.- wyznał.- Zawsze moją szansę może dostać ktoś inny.
- No to pokaż Vivienne, że nadal ją kochasz, że jest ważna. Zawalcz o nią stary.- uśmiechnął się pokrzepiająco i opuścił pokój Mulata.
- Gdyby tylko odbierała moje telefony byłoby prościej.- powiedział pod nosem Zayn i kolejny raz wybrał numer brązowookiej. Ku jego zdziwieniu odebrała. Niestety nie Viv, tylko Maggie.
- Tak?- usłyszał głos przyjaciółki.
- Mogłabyś mi dać do telefonu Vivienne?- poprosił.
- To nie jest najlepszy pomysł.- odpowiedziała szeptem. Kątem oka widziała rozchichotaną brunetkę, która wciąż przebywając w domku letniskowym coraz częściej wstrzykiwała sobie heroinę.
- Czemu? Co się stało?- zaniepokoił się.
- Wszystko.. w porządku.. Ona.. Jest teraz zajęta.- skłamała.- O mój Boże!- krzyknęła i szybko się rozłączyła.
Wyłączyła w sobie wszystko - uczucia, trzeźwość umysłu.. Zaczęło się dziać, to czego najbardziej się bała - narkotyki nią zawładnęły.. 

--------------------------
Yep, mamy 14 :)
Nie wiem co Wy o nim sądzicie, ale dla mnie to chyba najsmutniejszy rozdział jaki dotąd napisałam. Możliwe, że zastanawiacie się czemu zrobiłam z Vivienne narkomankę.. Hm.. pierwsze co mi przeszło przez myśl, to fakt, że nie każda zraniona dziewczyna musi mieć od razu myśli samobójcze. Kolejną rzeczą jest to, iż wiele osób stosuje narkotyki, żeby oddać się bezgranicznej euforii i nie przejmować się problemami. Od początku przewidywałam taki bieg wydarzeń, więc jeśli komuś przeszkadza tematyka, którą poruszam niech po prostu przestanie czytać, bo wszystko co piszę jest wytworem mojej wyobraźni i nie zamierzam zmieniać całej historii, ponieważ komuś mógłby się nie spodobać jeden z rozdziałów...
+ 8 kom. = NN
++ Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy!
Jeśli chcielibyście się ze mnę skontaktować stworzyłam podstronę ( ,, Kontakt z autorką '' ), w której znajduje się link do mojego TT i mój nr. GG
Ostatnio baardzo się wciągnęłam w tt, więc jeśli ktoś chciałby być tam informowany o nowych rozdziałach, niech napisze swoją nazwę na tt w kom ;)
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. Xx

8/29/2012

Thirteen.


"Człowiek żyje po to aby kochać, jeśli nie kocha, to nie żyje."



Był już koniec sierpnia. Przyjaciele kilkanaście dni prędzej wrócili z wakacji w wyśmienitych nastrojach. Wszyscy byli szczęśliwi, że tak miło spędzili wspólnie te kilka dni. Vivienne uśmiech nie schodził z twarzy. Wiele razy pytali ją o powód jej radości rodzice, jednak brunetka odpowiadała wymijająco. Nie chciała mówić im, że ma chłopaka. Uznawała, że jest za wcześnie, aby się o tym dowiedzieli.
Brązowooka siedziała w swoim pokoju czytając książkę. Przerwało jej ciche pukanie do drzwi. Chwilę potem do pokoju weszła Anne Blue - matka Viv. W ręku trzymała kopertę.
- Mam nowiny.- powiedziała uśmiechnięta.
- A jakie?- zapytała zaciekawiona dziewczyna, odkładając książkę.
- Dostałaś odpowiedź z Cambridge.- wyjaśniła.
Vivienne kompletnie zapomniała, że pod ''lekkim'' przymusem rodziców wysłała podanie do wielu znanych brytyjskich uczelni. Na początku września kończyła 19 lat, skończyła szkołę średnią i rozpoczynała studia. Oczywiście kierunkiem wybranym przez nią było prawo.
- Dostałam się?- szepnęła zaskoczona.
- Oczywiście. Nigdy nie powinnaś w to wątpić.- odpowiedziała spokojnie.- Mieszkanie masz już zapewnione. Nie będziesz tak daleko dojeżdżać. Po za tym za niedługo kończysz 19 lat. Czas się usamodzielnić.- westchnęła, a na jej twarzy zamajaczył uśmiech. Rzucając córce krótkie spojrzenie wyszła z pomieszczenia.
Przez umysł Viv przechodziło tysiące myśli. Od podstawówki marzyła, aby studiować właśnie na tym uniwersytecie. Jednak w teraźniejszości pojawiał się problem. Mogła go opisać jednym słowem.
- Zayn...- powiedziała cicho odgarniając włosy do tyłu.
Nie chciała opuszczać ukochanego. Gdyby studiowała w Londynie spotykaliby się częściej niż jakby wyjechała do Cambridge.
Przeklęła pod nosem i zbiegając po schodach wyszła z domu. Celem jej spaceru był dom One Direction. Ze smutnym uśmiechem na ustach zobaczyła ów budowlę. Obok niej stały dwie osoby - chłopak o ciemnobrązowych włosach i szczupła blondynka. Brązowooka podeszła kawałek dalej i już wiedziała kim jest tajemnicza 'para'. Był tam Mulat obściskujący się z drobną blondynką.
Vivienne do oczu napłynęły łzy, najciszej jak mogła wycofała się do tyłu i zaczęła biec. Nie chciała dłużej patrzeć na nich.
Dziewczyna leżała i wylewała w poduszkę hektolitry łez. Na pytanie Tom'a czy coś się stało zaszlochała jeszcze bardziej i zamknęła się w pokoju.
W końcu będąc w łazience przemyła twarz wodą i wróciła do pokoju. Usiadła obok łóżka i ze złością cisnęła w ścianę jedną z poduszek. Zdenerwowana podeszła do biurka i z całej siły uderzyła pięścią w ścianę. Nie przejmowała się bólem, który przeszył całe jej ciało. Bardziej doskwierał jej ból psychiczny, nie fizyczny. Cierpiała. Tak bardzo cierpiała.
Siedząc tak i myśląc usłyszała pukanie do drzwi. Wydukała ciche '' zostaw mnie w spokoju '' z nadzieją, że poskutkuje. Ku jej zdziwieniu pukanie się powtórzyło, tym razem coraz głośniejsze. Jęknęła i poszła otworzyć drzwi. Chwilę potem w pokoju pojawiła się Maggie.
- Co się dzieje? Tom do mnie dzwonił, że przyszłaś do domu zapłakana i nic nie chciałaś mu powiedzieć.- wytłumaczyła.
- Wiesz, jeżeli zaczyna ci na kimś zależeć, to lepiej od razu strzel sobie w łeb. Na pewno będzie mniej bolało.- mruknęła brunetka starając się pohamować łzy, które zbierały się w kącikach jej oczu.
- Chodzi o Malika?- spytała ostrożnie siadając obok przyjaciółki.
- Tak..- wyszeptała Viv, a po jej policzku spłynęła łza.- Dostałam dzisiaj odpowiedź z Cambridge. Przyjęli mnie. Rodzice już mi załatwili mieszkanie i od października tam mieszkam, chciałam mu o tym powiedzieć.. Gdy byłam niedaleko ich domu zobaczyłam jak całował się z jakąś dziewczyną..- załkała. Szatynka jednak nie odpowiedziała tylko zaczęła o czymś intensywnie myśleć.- Maggie, powiedz coś..
- A gdyby tak powiesić go za przyrodzenie nad Tamizą?- westchnęła kiwając głową.
- To nie jest zabawne..- powiedziała brunetka, jednak się uśmiechnęła delikatnie.
- Ok, już nie żartuję. Jesteś pewna, że to był on?- zapytała.
- Tak, rozpoznałabym go wszędzie.- zadeklarowała.
- Może powinnaś z nim o tym porozmawiać?- zasugerowała.
- Ja już nie mam z nim o czym rozmawiać.- odpowiedziała twardo.
- Zrobisz tak jak uważasz. Jednak zanim wyjedziesz powinnaś go o tym powiadomić. Niech wie chociaż tyle.- poprosiła.
- Czemu ty pomimo to wszystko chcesz, żebym z nim porozmawiała? Żebym się z nim zobaczyła?- zaciekawiła się brązowooka.
- A ty chciałabyś, żeby on zniknął nic ci nie mówiąc, niezależnie od sytuacji?- wypytywała.
- Nie..
- Właśnie! Dlatego gdy będzie do ciebie dzwonił umów się z nim na neutralnym gruncie i powiedz mu wszystko co masz mu za złe. Nie tłum w sobie emocji.- Maggie uśmiechnęła się pocieszająco.
W tej samej chwili zadzwonił telefon Vivienne. Spojrzała na wyświetlacz. ,, Zayn :* ''. Przgryzając dolną wargę nadusiła zieloną słuchawkę i przyłożyła komórkę do ucha.
- Cześć skarbie. Czemu nie przyszłaś? Coś się stało?- usłyszała jego zmartwiony głos.
- Musimy porozmawiać. Bądź za 20 minut tam gdzie zawsze.- wydukała i się rozłączyła.
Po 15 minutach Viv dzielnie kroczyła na miejsce spotkania. Serce waliło jej jak oszalałe. Szła zakończyć swoją miłość. Czuła się, jakby została skazana na śmierć. Gdy zbliżała się do fontanny znajdującej się w małym parku zobaczyła go. Stał obok niej, zamyślony. Zobaczywszy brunetkę uśmiechnął się szeroko i ruszył w jej stronę. Będąc dostatecznie blisko chciał ją przytulić, jednak dziewczyna odsunęła się od niego. Zdziwiony zajął miejsce obok niej na jednej z wielu ławek.
- O co chodzi?- wychrypiał.
- Na początek chcę ci powiedzieć, że na początku września wyjeżdżam na studia.- zaczęła spokojnie.- Przechodząc do dalszych spraw, sam przekreśliłeś nasz związek. Tak, widziałam cię z tą blondynką.- prychnęła.- Szczerze? Nie wiem, co w niej widzisz. Nie rozumiem. Ale nie muszę rozumieć. Nie zależy mi. Mam wszystko gdzieś. A i na koniec, chcę tylko dodać, że cię kocham, ale to nie moja wina.- wyszeptała i wstała w celu oddalenia się od Malika jak najszybciej. Nie pozwolił jej na to, ponieważ złapał ją za nadgarstek odwracając w swoją stronę.
- O czym ty mówisz?- głos zaczął mu się załamywać.- Przecież ja cię kocham..
- Gdy się kogoś kocha, wierność nie jest żadnym wyczynem.- pokręciła głową i wyrwała rękę. Nie oglądając się za siebie ruszyła w drogę powrotną. Mulat siedział zdruzgotany i zastanawiał się jak mógł zniszczyć wszystko na co tak długo czekał. Jedna łza spłynęła po jego policzku, a on sam ukrył twarz w dłoniach.

--------------------------
I mamy pechową 13 ;)
Było zbyt kolorowo, więc teraz czas na dramat, albo nawet na kilka dramatów, bo to dopiero początek złej passy w życiu Zayna i Vivienne.
+ I znów 8 kom.= NN
++ Przepraszam za jakiekolwiek błędy!
+++ Dziękuję  za prawie 4 tys. wejść, komentowanie, obserwowanie i czytanie tego bloga :)
Aa ! I oczywiście - Happy Birthday Liam :)
Pozdrawiam i do następnego!
Ola :*

8/21/2012

Twelve.

Zostało cztery dni do powrotu. Vivienne czuła się już lepiej, jednak mimo wszystko Zayn był w stosunku do niej troskliwy. Oczywiście reszta zespołu dowiedziała się, że są razem. Wszyscy byli tym faktem zadowoleni poza jedną osobą. Niall przestał rozmawiać z parą i zamknął się w sobie. Liczył, że między nim, a brunetką będzie coś więcej, ale pomylił się. Cieszył się z jej szczęścia, lecz pękało mu serce, gdy widział jak przelotnie się całowali, przytulali.
Viv obudziła się uśmiechnięta. Ubiegły wieczór jak i cały dzień spędziła ze swoim chłopakiem. Uwielbiała spędzać z nim czas. Była pewna, że każdą wolną chwilę po powrocie do Londynu będzie w stanie mu poświęcić.
Zauważyła na kilku stronach plotkarskich, że dziennikarze oczekiwali tylko na oficjalne potwierdzenie ich związku, aby móc do woli fotografować zakochanych.
Dziewczyna rozglądnęła się po pokoju. Łóżko stojące przy ścianie było już pościelone - czyli Maggie już wstała, pomyślała brunetka i usiadła przeczesując palcami swoje długie włosy. Sięgnęła po telefon, który leżał na szafce znajdującej się tuż przy jej łóżku. Była już godzina 11. Na ekranie jej Iphone' a wyświetliły się nieodebrane połączenia od Zayna. Przewróciła oczyma i wybrała numer Mulata. Odebrał niemal natychmiast.
- Mam nadzieję, że już wychodzisz z pokoju.- powiedział na powitanie.
- Hej, też tęskniłam.- mruknęła z ironią.
- Tak, ja też, no więc idziesz?- zaśmiał się.
- Przed chwilą się obudziłam.- wyjaśniła.
- Kochanie, jaki z ciebie leniuszek.- westchnął.- Mam tam przyjść i cię wynieść z tego pokoju?
- Nie trzeba. Za pół godziny spotkajmy się pod hotelem.- zaproponowała.
- Aż pół godziny?- jęknął.
- Ty dłużej się szykujesz, a jakoś nic ci nie mówię.- prychnęła.
- Och.. Spadaj, mała. Do zobaczenia, kocham.
- Ja też.- odpowiedziała i uśmiechnięta od ucha do ucha nadusiła czerwoną słuchawkę.
Zayn zniecierpliwiony czekał pod hotelem na Vivienne. Gdy tylko zobaczył, że brunetka wychodzi z budynku na jego twarzy pojawił się uśmiech, a serce przyśpieszyło swój rytm. Zdecydowanie, to była pierwsza dziewczyna, która tak mu zawróciła w głowie.
- Witam pana, panie Malik.- uśmiechnęła się przegryzając dolną wargę. Ona jest zbyt idealna, aby była prawdziwa, pomyślał brązowooki.
- Witam panią, pani Blue.- powiedział kładąc ręce na biodrach dziewczyny i zdecydowanym ruchem przyciągając ją do siebie. Ona w odpowiedzi zarzuciła swoje dłonie na kark chłopaka i złączyła ich wargi w czułym pocałunku. Nie trwał on długo, ponieważ Viv odsunęła się od Zayna z triumfalnym uśmiechem.
- Ej.. Co tak krótko?- jęknął zasmucony.
- Na więcej nie zasłużyłeś.- zachichotała i wymijając Malika ruszyła w stronę plaży. Zdezorientowany szybko ją dogonił.
- A co ja takiego zrobiłem?- zdziwił się.
- Dużo tego.- pokiwała głową.- Po pierwsze i najważniejsze, zawaliłeś mi serce, po drugie ten twój arogancki uśmiech, który widuję codziennie potraktuje jako perfidny szantaż emocjonalny na mojej skromnej osobie, po trzecie...- wymieniała, ale przerwał delikatnie muskając jej wargi.
- Powiadasz, że zawaliłem ci serce?- zaśmiał się melodyjnie tuż przy jej uchu.
- Tak i jestem pewna, że o tym wiesz.- odpowiedziała poprawiając okulary przeciwsłoneczne, które znajdowały się na jej nosie.
- Jakoś nie okazujesz tego, że cierpisz z tego powodu.- przyznał.
- A kto powiedział, że cierpię?- uniosła kąciki ust ku górze.
- Bo wiesz.. już raczej ci go nie oddam.- objął ją w pasie i pocałował w czoło.
Na plażę dotarli w wyśmienitych humorach. Bez trudu odnaleźli przyjaciół leżących na kolorowych ręcznikach.
- Ooo, pojawiła się nasza śpiąca królewna.- powitał ich Louis.
- Ciebie też miło widzieć.- zaśmiała się dziewczyna, ściągając ciuchy pod którymi miała bikini.
- Ledwo się przywitaliśmy, a ty już striptiz urządzasz. Ciekawe co będzie dalej.- powiedział Harry puszczając do Viv oczko.
- Ej, ej ej..  Hazza, przystopuj.- mruknął Malik posyłając Styles' owi wrogie spojrzenie.
- Zayn, spokojnie. Żartujemy, przecież.- zaśmiała się nerwowo Vivienne i odciągnęła chłopaka kawałek dalej.- Skarbie, nie musisz być zazdrosny.- wytłumaczyła trzymając twarz Mulata w dłoniach, by nie odwracał wzroku.
- Nie jestem, tylko.. On.. Ty... Ugh.- warknął zdenerwowany.
- Spójrz na mnie.- szepnęła.- Poprawiasz mi humor lepiej niż milion kostek czekolady, lody z filmem i koc z herbatą.Uwielbiam te twoje czekoladowe oczy, łobuzerski uśmiech i czuły dotyk. Kocham cię bardziej niż dobrą książkę nocą i czekoladowy budyń.- patrzyła na niego wzrokiem przepełnionym miłością i czułością. Samo jej spojrzenie wystarczyło, aby przekonał się, że był bezpodstawnie zazdrosny. Na pierwszy rzut oka można było zobaczyć, że Viv jest w nim zakochana do szaleństwa i nie interesowały ją flirty z innymi.
Zayn delikatnie pogłaskał ją po policzku i widząc jej zaszklone oczy przytulił do siebie najmocniej jak potrafił.
- Nie płacz. Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała.- mówił gładząc jej włosy i plecy.
- Zapewnij mnie, że nie pokochasz innej.- poprosiła cicho.
- Nie mogę. - odpowiedział.
- Dlaczego?- zapytała.
- Bo na pewno pojawi się inna.. Tylko ona będzie do ciebie wołać "mamusiu''.- uśmiechnął się pewien swoich słów.

--------------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
Chciałam dodać prędzej, ale najpierw nie miałam weny, a później czasu :(
Wybaczcie, że taki krótki ale już od jakiegoś czasu mam gości i nie za bardzo mam kiedy pisać ;/
Baardzo lubię pisać sceny Viv - Zayn, ale czy mi wychodzą oceńcie sami :)
+ 9 kom. = NN
++Dziękuję Wam za prawie 3 i pół tys. wejść, komentarze, obserwowanie i co najważniejsze- czytanie tego bloga :*
++ Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy.
+++ Jeśli macie do mnie jakieś pytania piszcie na ask.fm
++++ Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach podawajcie swoje TT w komentarzach ;)
Pozdrawiam i do następnego!
Ola ;*

8/14/2012

Eleven.

Vivienne siedziała już ubrana, uczesana i umalowana. Czekała w pokoju hotelowym aż zegar wybije godzinę 20. Nie okazywała tego, ale w głębi ducha cieszyła się, że spędzi z Zaynem czas. Sam na sam. Wiele od ich pocałunku się zmieniło. Przede wszystkim uczucia Viv. Z dnia na dzień Mulat wypełniał większość jej myśli, jej życia. Zaczęła się od niego powoli uzależniać. Zauroczenie jego osobą zaczęło się przekształcać w coraz większe uczucie. Dziewczyna jednak nie była pewna czy robiła dobrze dopuszczając do siebie to uczucie. Rozum wciąż jej powtarzał, by dała sobie spokój, że nic tego nie wyjdzie, natomiast serce kazało dać ponieść się emocjom. Wygrało serce.
Z rozmyślań wyrwało ją ciche pukanie do drzwi. Przegryzła dolną wargę i poszła otworzyć. W progu stał Zayn z herbacianą różą w ręku. Na widok Vivienne uśmiechnął się promiennie. Następnie pochylił się nad nią i delikatnie pocałował jej zaróżowiony policzek.
- Ślicznie wyglądasz.- wyszeptał wprost do jej ucha.
- Dziękuję, ty też niczego sobie.- uniosła kąciki ust ku górze.
- Proszę, to dla ciebie.- podał jej róże.
- Dziękuję, ale nie musiałeś.- westchnęła.
- Musiałem.- skwitował.
Dziewczyna szybko wstawiła kwiat do małego wazonu i była gotowa do wyjścia.
- To gdzie mnie zabierasz?- spytała, gdy wychodzili z hotelu.
- Niespodzianka.- odpowiedział.
- No powiedz.- prosiła.
- Ale wtedy, to nie będzie niespodzianka.- mruknął.
- Jesteś nieznośny.- powiedziała z uśmiechem.
- I za to mnie lubisz.- pokiwał głową.
- Nie tylko za to.- przyznała cicho, mając nadzieję, że jej nie usłyszy.
- A za co jeszcze?- zaciekawił się.
- Za dużo chciałbyś wiedzieć.- zaśmiała się wsiadając do taksówki.
Samochód zatrzymał się dopiero za miasteczkiem. Vivienne widząc zupełne pustkowie spojrzała zdezorientowana na Malika. Chłopak wzruszył ramionami, a następnie zapłacił za kurs. Chwilę potem auto zniknęło, a Zayn trzymając Viv za rękę ruszył w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Czemu chodzimy po jakiś krzakach?- zachichotała nerwowo brunetka.
- Zaraz zobaczysz i przekonasz się, że takie krzaki są fajne.- poruszał zabawnie brwiami.- Nie bój się, nie zgwałcę cię przecież.- zaśmiał się wyraźnie rozbawiony.
- Bardzo śmieszne.- prychnęła cicho.- Daleko jeszcze?
- Już jesteśmy.- odpowiedział, gdy byli na wzgórzu.
Widok z niego był prześliczny. Widoczna była panorama całego miasteczka, która wprost urzekała. Na wzgórzu leżał koc wokół którego było zapalonych kilkanaście świeczek. Na kocu leżał koszyk, w którym jak się domyśliła Vivienne znajdowało się jedzenie. Wysoko na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy. Piękna, romantyczna sceneria jak na randkę.
- Podoba ci się?- spytał Zayn.
- Tu jest cudownie.- westchnęła.
- Zapraszam na kolację.- uśmiechnął się, pokazując przy tym swoje białe zęby.
Ów posiłkiem było spaghetti. Jedli śmiejąc się przy tym i rozmawiając. Gdy skończyli jeść Malik schował niepotrzebne rzeczy do koszyka i razem położyli się na kocu obserwując gwiazdy.
- Świetny wieczór.- skwitowała brunetka.
- Ciszę się, że ci się podoba.- przegryzł dolną wargę.
- Zayn, co jest? Czemu jesteś taki zdenerwowany?- zapytała siadając i wbijając swój wzrok w chłopaka.
Brązowooki również usiadł i chwilę się zastanowił nad tym co powiedzieć.
- Czuję coś do ciebie.- wyszeptał i wstając poszedł kilka kroków dalej. - Czuję to tylko nie wiem, jak mógłbym zdobyć twoje serce? Zwierzałaś mi się, że do niego potrzebny jest klucz. Ale..- zaczął, lecz mu przerwała.
- Tak, potrzebny jest. Już ktoś go ma..- wyszeptała uśmiechając się delikatnie, a jej oczy się zaszkliły.- Klucz do mojego serca masz ty, zawsze miałeś.
- Więc pozwól mi je otworzyć. - zakończył dialog zbliżając się do niej i delikatnie całując w wilgotne od łez usta. Gdy tylko oderwali się od siebie po policzkach Viv spływało coraz więcej łez.
- Nie płacz.- pogłaskał ją po wilgotnym policzku.
- To ze szczęścia.- zaśmiała się.
- Jesteś pewna?- wyszeptał.
- Tak..- westchnęła.- Wiem, że nie jestem idealna. Mam pełno wad, ale ... - położył jej palec na ustach i odpowiedział cichym, głębokim szeptem.
 - Ja to wszystko wiem . Ale uwielbiam nawet te twoje wady . Niecierpliwość, niezdecydowanie, humory ... Uwielbiam nawet nasze kłótnie i przekomarzania. Nie musisz prosić . Ja i tak bede cię kochał . Nawet jeśli mi tego zabronisz . - ujął jej twarz w dłonie i palcami rozchylił wargi aż połączyli się w czułym pocałunku. Kolejnym tego cudownego wieczoru.
~*~
Wrócili do hotelu trzymając się za ręce i uśmiechając do siebie. Postanowili udać się do hotelowego baru, gdzie mieli nadzieję zastać resztę znajomych. Nie mylili się. Siedzieli pijąc drinki i rozmawiając. Para dołączyła się do nich. Vivienne usiadła obok Maggie, która była ciekawa jak brunetce udała się randka.
- Było cudownie.- powiedziała tylko uśmiechając się.
- Czy wy..?- zapytała z nadzieją.
- Tak.- poczuła, że się rumieni.
Nagle poczuła czyjeś dłonie na swoich kolanach. Spojrzała w dół i zobaczyła uśmiechniętego Malika, który kucnął obok niej.
- Chcesz się czegoś napić?- spytał.
- A ty nie masz gdzie usiąść?- uniosła jedną brew do góry.
- Niestety dla mnie miejsca zabrakło.- pokiwał głową.
- Wiem o co ci chodzi.- skrzyżowała ręce na piersi.
- To dobrze.- uśmiechnął się i wstał.
Chwilę potem Viv siedziała na kolanach u Mulata, który zaczął zawzięcie dyskutować z Louisem i Harrym, którzy siedzieli obok. Dziewczynie zaczęło się nudzić dlatego też, postanowiła wyjść i się przewietrzyć.
Była jeszcze w barze, gdy poczuła, że kręci się jej w głowie a przed oczami pojawiają czarne plamy. Nie zdążyła usiąść, bo zemdlała.
Zayn kątem oka obserwował, gdzie zmierzała brunetka. W pewnej chwili straciła przytomność. Wystraszony chłopak podbiegł do niej i wziął na ręce. Postanowił wyjść przed hotel, gdzie powietrze było chłodniejsze. Położył brązowooką na jednej z ławek i zaczął delikatnie klepać po policzkach. Chwilę potem pojawiła się szatynka ze szklanką wody w ręku, a Viv otworzyła oczy.
- Co się stało?- spytała zdezorientowana.
- Zemdlałaś. Nic ci się nie stało? Boli cię coś?- wypytywał troskliwie Malik.
- Nie, wszystko w porządku.- zaprzeczyła i usiadła.- To pewnie ze zmęczenia.
- Zaprowadzę cię do pokoju.- oznajmił chłopak i wziął brunetkę na ręce.
- Zaprowadzisz czy zaniesiesz?- uniosła jedną brew do góry.
- Wciąż jesteś blada.- skwitował.
W drodze do pokoju Vivienne zasnęła. Zayn położył ją delikatnie na łóżku przykrywając kocem i pocałował w czoło. Postanowił zostać na noc dlatego też usiadł na jednym z foteli i obserwował słodko śpiącą Viv.

--------------------------
Coś czuję, że spieprzyłam ten rozdział, ale sami oceńcie.
Dziękuję Wam za ponad 3 tysiące wyświetleń, komentarze i obserwowanie mojego bloga.
+ 8 kom. = NN
++ Z góry przepraszam za błędy.
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie nazwy swoich TT.
Jeśli macie do mnie jakieś pytania, to piszcie na TT lub ask.fm
Pozdrawiam i do następnego!
Ola :*

8/11/2012

Ten.

Vivienne siedziała na leżaku, przy basenie i czytała książkę. Wysoko na niebie świeciło słońce. Wyjątkowo piękne lato było w Londynie.
Od lektury oderwał ją dzwoniący telefon. Dziewczyna niechętnie odłożyła powieść i nadusiła zieloną słuchawkę.
- Jakie masz plany na najbliższe dziesięć dni?- usłyszała znajomy, męski głos. 
- Praktycznie żadne. A co? Zamierzasz mnie porwać?- zaśmiała się.
- Czemu nie.. Myślałem, że moglibyśmy wybrać się do Włoch.- wyjaśnił.
- Musiałabym porozmawiać z rodzicami, Zayn.- wytłumaczyła.
- Nie martw się. Jeśli ci nie pozwolą to wtedy cię porwę.- zaśmiał się.
- A tak na serio?
- A tak na serio, to ja mam dużo uroku osobistego. Na pewno na nich podziała. Albo przynajmniej na twoją mamę.
- Głupol.- przewróciła oczyma.
- Milutka jesteś, zresztą jak zawsze.- westchnął.
- Dobra, ja kończę panie Malik. Idę porozmawiać z rodzicami. Zadzwonię później.
- Okay. Ja w międzyczasie zadzwonię do Maggie.- mruknął.
Vivienne wcisnęła czerwoną słuchawkę i wzięła kilka głębokich wdechów. Niepewnym krokiem ruszyła do kuchni. Zastała tam rodziców.
- Mam do was takie małe pytanko..- zaczęła.
- Słuchamy cię.- powiedział ojciec z uśmiechem.
- Mhm.. Skoro wszyscy razem nigdzie w tym roku nie jedziemy na wakacje, to może mogłabym pojechać ze znajomymi na dziesięć dni do Włoch? Wiem, że mogę prosić o wiele, więc jeśli się nie zgodzicie zrozumiem, ale tak bardzo chciałabym pojechać. Po tym moim ostatnim 'kryzysie' jeszcze zbytnio nie doszłam do siebie, więc..- uśmiechnęła się nieśmiało.
- Zgodzimy się jeśli razem z wami pojedzie Tom.- odpowiedziała stanowczo matka.
- Ale Tom pewnie wolałby zostać w Londynie..- westchnęła.
- Idź i go zapytaj.- wzruszył ramionami mężczyzna.
Zdenerwowana brązowooka odwróciła się na pięcie i skierowała do pokoju Toma. Weszła bez pukania i zobaczyła brata leżącego ze słuchawkami na uszach. Podeszła do niego i wyciągnęła mu je.
- Ej no!- krzyknął zły.
- Musisz się zgodzić.- powiedziała.
- Ale na co?- zdziwił się.
- Chcę jechać z chłopakami i Maggie na kilka dni do Włoch, a rodzice się uparli, że pojadę jeśli ty pojedziesz ze mną.- wyjaśniła.
- No nie wiem..- droczył się z nią.
- Chcesz umrzeć tak młodo?- warknęła.
- Wyluzuj siostrzyczko. Ależ oczywiście, że pojadę.- przewrócił oczyma.
- Ale na pewno?- upewniła się.
- Tak, jestem za młody i za piękny aby umrzeć.- zironizował kładąc ręce na klatce piersiowej.
- Idiota.- mruknęła wychodząc z pokoju.
- Słyszałem!- krzyknął.
Zadowolona dziewczyna powiadomiła rodziców iż Tom się zgodził i wróciła do swojego pokoju, aby zadzwonić do Zayna. Odebrał już po drugim sygnale.
- Jedziesz, czy może czas na porwanie?- zapytał poważnie.
- Jadę, tylko..- zaczęła, ale jej przerwał.
- Tylko co?
- Tylko Tom też jedzie, albo razem zostajemy w domu... -westchnęła.
- Spoko, bilety właśnie zarezerwowałem.- powiadomił.
- A kiedy wylot?
- Pojutrze. Zakwaterowanie też już mamy.- oznajmił dumny.
- A gdzie?- zaciekawiła się.
- Ym.. Czekaj.. Sprawdzę.. Positano czy jakoś tak.- zaśmiał się.- Lecimy w takim razie do Neapolu.
~*~
- Ale tu pięknie..- westchnęła Vivienne delektując się widokami z okien pokoju swojego i Maggie.
- To będą niezapomniane wakacje.- uśmiechnęła się szatynka.- Ej, ja się jeszcze nie dowiedziałam jak ci minął dzień z Zaynem.
- Cóż.. był to dosyć szalony dzień. Głównie dzięki skokowi na bungee.- zaśmiała się.
- Skakałaś na bungee?!- wykrzyknęła zdziwiona przyjaciółka.
- Też musisz kiedyś spróbować.- pokiwała głową.
- A po za skokami, spacerami, etc. to było coś więcej? Coś.. lepszego?- wypytywała.
- Wiem co masz na myśli. I tak.. było.- przegryzła dolną wargę.
- Całowaliście się?- pisnęła.
- Cicho!- zatkała jej usta ręką.- Byliśmy w parku i jakoś tak wyszło.
- Winny się tłumaczy.- puściła jej oczko, zielonooka.
- Och, spadaj! Zbieraj się, idziemy na plażę!- przewróciła oczyma.
Po kilku minutach dziewczyny czekały w hotelowym holu na resztę znajomych. Następie wszyscy udali się na plażę.
- Viv, dzwoniłaś do rodziców?- zapytał Tom.
- Nie. Myślałam, że ty to zrobisz.- mruknęła.- Masz, zadzwoń z mojego telefonu.
- O to nam chodziło.- usłyszała za plecami głos Zayna, który chwilę potem przerzucił ją sobie przez ramię i biegł w stronę morza.
- Zayn, postaw mnie.- śmiała się.- Zrobię wszystko tylko odejdź od wody na kilka metrów.
- Wszystko?- upewnił się.
- Tak.- potwierdziła.
Chłopak zawrócił i chwilę potem postawił ją na piasku. Następnie palcem wskazującym popukał się dwa razy w policzek.
- Kpisz sobie?- prychnęła.
- Czyli wolisz popływać?- uniósł jedną brew do góry.
Mruknęła coś pod nosem, stając na palcach aby dosięgnąć policzka bruneta. Gdy dzieliły ją od niego milimetry Malik obrócił twarz tak, że Vivienne pocałowała go w usta. Zadowolony odwzajemnił pocałunek i wplótł palce w jej długie, czekoladowe włosy. Gdy oderwali się od siebie Viv zbliżyła swoją twarz do ucha mulata.
- Słodko...- szepnęła chichocząc i ruszyła w stronę przyjaciół, którzy przyglądali się całemu zajściu.
Malik zszokowany stał chwilę, a później dogonił dziewczynę stając przed nią blokując tym samym drogę.
- No co?- spytała krzyżując ręce na piersi.
- Panno Blue, czy poszłaby pani ze mną na randkę?- zapytał uśmiechając się łobuzersko.
- Bądź o 20.- przejechała dłonią po jego policzku i wymijając go poszła do Maggie, na twarzy której malował się ogromny uśmiech.

--------------------------
Wiem, dodaję z pewnym opóźnieniem, ale niestety nie miałam przez pewien czas weny ;/
Mam ogromnego smajla na twarzy odkąd zobaczyłam, że pod poprzednim rozdziałem jest 8 komentarzy! :*
Bardzo Wam za to dziękuję. Komentarze są największą motywacją do pisania. :)
A teraz coś o powyższym rozdziale.
Miejsce, w którym wypoczywają bohaterowie istnieje i ze zdjęć które widziałam jest tam naprawdę pięknie :)
Z góry przepraszam za wszystkie błędy. ;)
+ Jak sądzicie - czy między Viv, a Malikiem zmieni się coś po randce?
++ Macie jakieś pomysły, gdzie mogłaby się odbyć ów randka?
++ Skoro tak dobrze Wam idzie z komentarzami, to 8 kom= NN.
Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie do mnie na TT lub ask.fm
Jeżeli chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach piszcie w kom. Wasze nicki na TT. :)
Pozdrawiam i do następnego!
Ola :*

8/07/2012

Nine. Part 2.

Następnym punktem ich spaceru była mała kawiarenka, która znajdowała się niedaleko Big Bena. Vivienne widząc krajobraz zaśmiała się cicho.
- To wycieczka turystyczna czy jak?- spytała.
- Bardziej dzień typu: ,, Polub Zayna Malika! Nie bądź dla niego taka złośliwa!''- uśmiechnął się szczerze.
- Słodkie.- westchnęła.- Aż mnie zemdliło.
- Zobaczymy jaką będziesz miała minę, gdy dotrzemy do trzeciego celu.- zachichotał cicho.
- A jaki jest ten trzeci cel?- uniosła jedną brew do góry.
Chłopak pochylił się nad nią tak, że poczuła jego ciepły oddech na swoim policzku.
- Niespodzianka..- wyszeptał i wyciągając ją z kawiarni puścił perskie oko.
- Jesteś niemożliwy.- przewróciła oczyma.
- I za to mnie lubisz.- powiedział pewnie.
- Ja cię nie lubię.- burknęła.
- Racja, przecież ty mnie mała kochasz.- złapał ją jedną ręką w talii i przyciągnął do siebie.
- Skarbie, nie pozwalaj sobie.- prychnęła.
- I nawet nie zaprzeczyłaś.- uśmiechnął się łobuzersko.
- Głupek.- mruknęła pod nosem próbując wydostać się z objęcia bruneta.
- No to chociaż daj rękę.- zaproponował.
- A co? Boisz się zgubić?- zakpiła.
- Nie, boję się, że ty się zgubisz.- przewrócił oczyma.
- Dobra, luz.- westchnęła i podała mu dłoń. Spletli swoje palce razem, a dziewczyna niepewnie na nie spojrzała. Nie umknęło to uwadze Zayna.
- Coś nie tak?- zapytał troskliwie.
- Nie, nie. Wszystko w jak najlepszym porządku.- skłamała i odwróciła głowę.
- Dobrze, jak nie chcesz to nie mów.- szepnął zrezygnowany.
- Dowiem się w końcu gdzie idziemy?- jęknęła.
- Hm... Niech pomyślę..- zaczął się zastanawiać.- Nie!
- A daleko jeszcze?- spytała.
- Nie. Jakieś 10 minut drogi zostało.- odpowiedział.
Po kilku minutach doszli nad jeden z wielu londyńskich mostów.
- Co my tu robimy?- zdziwiła się Viv.
- Będziemy skakać na bungee.- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Żartujesz sobie ze mnie?- prychnęła zdziwiona.
- Nie, zobaczysz będzie fajnie.- zapewniał ją.
- Nigdzie nie idę.- skrzyżowała ręce na piersi.
- Nie wygłupiaj się.- jęknął.
- Ja mam się nie wygłupiać? Człowieku, to ty chcesz skoczyć na bungee.- warknęła.
- A skakałaś kiedyś?- zapytał.
- Nie i nie zamierzam.- obstawiała przy swoim.
- Nie masz potrzeby, żeby zrobić w życiu coś szalonego? Coś o czym nigdy byś nie pomyślała, że zrobisz?- mówił cicho.
Zastanowiła się chwilę. Czasami odczuwała niedosyt wrażeń i żal, że wszystkie wariacje tak krótko trwają. Miała okazję, to zmienić.
- Dobrze, skoczę.- oznajmiła.
Chłopak tylko skinął głową. Chwilę potem odbywały się przygotowania do skoku. Obydwoje znajdowali się już na odpowiedniej wysokości i czekali na znak, by skakać.
- Boisz się?- spytała.
- Nie, to nie jest nic strasznego.- zapewnił.- Ty też się nie bój.
- Ufam ci.- powiedziała i patrząc się w dół skoczyła.
Tego uczucia nie potrafiła opisać słowami. Żeby zrozumieć co się czuje tak lecąc trzeba, to przeżyć.
~*~
- I było się czego bać?- zapytał Zayn, gdy siedzieli na jednej z wielu ławek w parku.
- Nie, genialne uczucie. Jeszcze kiedyś muszę skoczyć.- uśmiechnęła się.
- Widzę, że zaczynasz lubić sporty ekstremalne.- zachichotał.
- Miło jest czuć adrenalinę we krwi.- westchnęła.
- Chcesz już wracać?- szepnął.
- Nie, tutaj jest dobrze.- odpowiedziała opierając się o ramię bruneta.
- Czyli już mnie lubisz?- spytał niepewnie.
- Lubię, lubię.- zaśmiała się melodyjnie.
- To dobrze.- mruknął.
- Są wakacje, a my siedzimy i nic nie robimy. Może byśmy gdzieś pojechali na kilka dni?- zaproponowała patrząc na brązowookiego.
- Czemu nie, dobry pomysł. Tylko gdzie?
- Może do Włoch? Tam jest tak pięknie..- rozmarzyła się.
- Byłaś już?- zaciekawił się.
- Tak, trzy razy, ale za każdym razem w innym miejscu. Rodzice jak mieli tydzień urlopu, to wspólnie podróżowaliśmy.- wytłumaczyła.
- Mhm.- pokiwał głową.- Nie jest ci zimno?
- Tylko troszkę.- wzruszyła ramionami.
- Proszę.- podał jej swoją bluzę.
- Normalnie jak w filmie- zachichotała.
- Tylko w filmach zazwyczaj nie chodzą skakać na bungee.- wytknął.
- Nasz film był wyjątkowy.- powiedziała.
- Chyba raczej nasza randka.- przegryzł dolną wargę.
- To nie była randka. Miałeś zadanie i je wykonałeś. Proste.- przewróciła oczyma.
- Wbij, to sobie do tej swojej małej, ślicznej główki, że ja naprawdę bardzo cię lubię. Nawet gdybym nie dostał takiego zadania podczas gry w butelkę, to prędzej czy później tak spędzilibyśmy wspólnie dzień. Nie wiem czy tak mogłaby wyglądać twoja wymarzona randka, ale ja świetnie spędziłem z tobą czas i jestem szczęśliwy.- mówił patrząc jej prosto w oczy.
- Zayn. Ja też naprawdę cię lubię, fajnie spędziłam z tobą ten dzień, ale nie wiem czy..- zaczęła, ale przerwał jej.
- Rozumiem. Potrzebujesz czasu. Wspomnienia zbyt często wracają; do tego te złe. Ale pozwól mi tworzyć same dobre. Będę się starał, żebyś przy mnie nigdy nie zaznała tych złych.- pogładził ją po policzku.
- Co.. Co robisz?- szepnęła, widząc jak Malik przybliża się do niej.
- Pracuję nad naszymi wspomnieniami.- uśmiechnął się łobuzersko i delikatnie musnął wargi brunetki. Dziewczyna niepewnie oddała pocałunek,
a z nieba zaczął padać deszcz.

--------------------------
Przepraszam, że dopiero dodaję, ale nie miałam weny i czasu, aby prędzej coś wstawić.
W niedzielę mnie nie było w domu, wczoraj też, a prędzej w głowie miałam pustkę :(
Możecie stwierdzić, że pocałunek w deszczu, to już stary, znudzony schemat, ale jak dla mnie pasuje do tej sytuacji :)
+ 6 kom.= NN
++ Jak myślicie - będzie coś ' większego ' między Viv, a Zaynem?
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i prawie 2,5 tys. odwiedzin :)
Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie do mnie na TT - @smerfetkaxdd
Pozdrawiam i do następnego!
Ola :*

8/01/2012

Nine. Part 1.

Liam zapukał do drzwi pokoju Zayna. Nie dostał żadnej odpowiedzi, więc lekko je uchylił i uśmiechnął się delikatnie. Wszystko dzięki temu co zobaczył. Vivienne miała głowę położoną na torsie Malika i oplotła go rękami w pasie, natomiast brunet trzymał rękę na talii dziewczyny, opierając swoją brodę na jej głowie. Spod pościeli ponadto wystawały ich splecione stopy. Payne nie zdziwił się tym widokiem. Widział wiele razy jak Zayn patrzy na brązowooką, w jej towarzystwie uśmiech nie schodził z jego twarzy. Czekała go jednak długa droga do serca tej dziewczyny. W końcu tyle złego przeszła w swoim krótkim życiu, więc zapewne uczucia tak łatwo do siebie nie chciała dopuścić.
Chłopak zamknął cicho drzwi i podążył do kuchni, gdzie wszyscy już jedli śniadanie.
Vivienne obudziła się chwilę po wyjściu Liama. Gdy zobaczyła jak razem z Malikiem są ułożeni zaczerwieniła się delikatnie. Nie była z nikim poza Willem tak blisko. Nie chodzi tutaj o emocje..
Próbowała uwolnić się z żelaznego uścisku bruneta, przez co obudziła go. Chłopak westchnął cicho i otworzył oczy. Zobaczył niewinnie wpatrującą się w niego Viv z uśmiechem na ustach.
- Przepraszam, że budzę ale chciałabym jakoś wstać.- zachichotała.
- Nie trzeba było się do mnie tak w nocy przytulać.- znacząco uniósł brwi do góry.
- Ja? Do ciebie? Zabawny jesteś.- prychnęła.
- Nie masz się czego wstydzić. Tysiące dziewczyn ci zazdrości, że właśnie leżysz w objęciach przystojnego i sławnego Zayna Malika.- pokiwał głową.
- Nie mają czego zazdrościć. Słuchanie tego jak pan Malik chrapie nie jest niczym przyjemnym.- starała się zachować powagę.
- Zayn Malik nie chrapie.- powiedział stanowczo.
- Jakbym nagrała te twoje mruczanki to zmieniłbyś zdanie.- uśmiechnęła się triumfalnie.
- Źle zrobiłaś, że to powiedziałaś.- zaśmiał się złowieszczo i zaczął łaskotać brunetkę. Dziewczyna śmiała się głośno, gdy w pewnym momencie obydwoje spadli z łóżka zaplątani w kołdrę.
- Auć.. Tyłek mnie boli.- mruknęła wciąż się śmiejąc.
- Nie trzeba było ze mną igrać.- Zayn wstał i wyciągnął rękę w kierunku Viv, żeby pomóc jej się podnieść.
- Ja tylko mówiłam prawdę.- fuknęła i ignorując dłoń Malika wstała.
- Nie zaczynaj znowu.- pogroził jej palcem.
- Ten paluszek, to sobie..- przerwała, bo brunet przerzucił ją sobie przez ramię.- Czy mógłbyś mnie postawić?- jęknęła.
- Nie. Idziemy na śniadanie.- odpowiedział, jakby to było oczywiste.
Brunetka zła na chłopaka biła go w plecy jednak to nic nie dawało. Postawił ją dopiero w kuchni, gdzie wszyscy na nich czekali.
- Efektowne wejście, nie ma co.- zachichotała Maggie jedząc tosta z dżemem.
- Jak się spało w objęciach Malika?- zapytał Harry uśmiechając się cwaniacko.
- Wal się.- mruknął Zayn pijąc sok pomarańczowy.
- Czyli jednak spałeś na kanapie?- uniósł jedną brew do góry.
- Wal się.- powtórzył i usiadł na jednym z krzeseł obok Vivienne.
- Pan Malik dzisiaj nie w humorze?- wyszeptała brązowooka przegryzając dolną wargę.
- Wręcz przeciwnie. Chociaż obudzić mnie mogłaś milej.- posłał jej zadziorny uśmiech i ruszył do pokoju się ubrać.
Viv wpatrywała się jak zahipnotyzowana w drzwi, w których zniknął Zayn. Zorientowała się, że to robi dopiero gdy ktoś zaczął ją o coś pytać. Zdezorientowana rozejrzała się i zobaczyła, że Maggie patrzy na nią wymownie.
- Przepraszam, zamyśliłam się.- wytłumaczyła.
- Wybaczcie, ale zostawimy was na chwilę.- powiedziała i pociągnęła zdziwioną brunetkę za rękę.- Do ogrodu teraz z łaski swojej nie wchodźcie.- mruknęła na odchodne.
Dziewczyny rozsiadły się wygodnie na leżakach, które stały blisko basenu. Przez chwilę żadna z nich się nie odezwała. Ciszę przerwała zielonooka.
- Harry też nie spał na kanapie.- uśmiechnęła się słabo.
- Czujesz coś do niego?- zapytała Vivienne wpatrując się w taflę wody w basenie.
- Teraz? Teraz czuję niemałą fascynację jego osobą. Można nawet powiedzieć, że się w nim zauroczyłam. Ale zauroczenie mija.. Po za tym on może mieć każdą, ja jestem tylko kolejną osobą na jego drodze o której zapomni tak szybko jak ją poznał..- westchnęła.
- Skąd wiesz? Nie masz pojęcia co on czuje. Dla niego możesz się liczyć tylko ty..- nie dokończyła, bo szatynka jej przerwała.
- Albo i nie. Wybacz, ale na razie nie chcę o tym rozmawiać.- popatrzyła się na Viv.- Lepiej mów jak z Zaynem.
- A jak ma być? On jest moim przyjacielem tak jak reszta zespołu..- przerwała na chwilę.- No dobra, może troszkę bliższym, ale co z tego? Dalej robimy sobie nazłość, a to że dzisiaj razem spaliśmy nic nie oznacza.
- Ale podobało ci się, co? Przytulać się do umięśnionej klaty Malika..- rozmarzyła się.
- Ej, ej, ej.. Ty masz Hazzę.- przypomniała.
- Ha! Czyli jednak coś jest na rzeczy.- uśmiechnęła się triumfalnie Maggie.- Tyle chciałam wiedzieć.. Aa! I idź się ogarnij, bo spędzisz z nim dzisiaj caały dzień!
- Kpisz sobie ze mnie?- fuknęła brunetka.
- Nie, takie dostał wczoraj zadanie, gdy graliśmy w butelkę.- wzruszyła ramionami i udała się do domu.
~ * ~
Vivienne pociągnęła ostatni raz rzęsy tuszem i była gotowa. Zayn zrobił plan całego dnia o którym brunetka nie miała zielonego pojęcia. Jak sam powiedział - to powinna być niespodzianka.
Dał dziewczynie pół godziny, żeby przebrała się, podczas gdy on czekał na nią w salonie.
Brązowooka wyszła z pokoju zabierając swoją torebkę z łóżka i chwilę potem była w salonie.
- Gotowa na spędzenie całego dnia ze mną?- uśmiechnął się cwaniacko wstając z fotela.
- Nie, ale chodźmy.- westchnęła zrezygnowana.
- No proszę cię, więcej optymizmu.- puścił do niej oczko.
Viv uśmiechnęła się sztucznie, a Mulat tylko przewrócił oczyma.
Powolnym krokiem wyszli z domu. Szli w ciszy. Żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć. Dopiero, gdy znaleźli się przy pierwszym celu ich spaceru Viv się odezwała.
- London Eye?- mruknęła z ironią.- Jeśli myślisz, że mam lęk wysokości i będę się do ciebie tulić, to przykro mi. Przeliczyłeś się.
- Mi na tulenie wystarczyła cała noc.- zaśmiał się i zmierzył brunetkę wzrokiem.
Jej usta wygięły się w delikatnym uśmiechu, a wiatr rozwiewał długie włosy. Okulary przeciwsłoneczne, które miała założone dodały jej uroku, którego i tak miała już nadto.

--------------------------
Jest 9 :)
Postanowiłam ten rozdział podzielić na dwie części.
W drugiej jak się domyślacie przedstawię szalony dzień z Malikiem. :D
+ 6 kom.= NN
Dziękuję za kom. pod poprzednim rozdziałem i ponad 2200 wyświetleń :)
Pozdrawiam i do następnego!
Ola :*

7/27/2012

Eight.

- Ja chcę pooglądać ,, Kac Vegas''!- krzyknął Niall.
Wieczór mijał w przyjemnej atmosferze. Na zmianę oglądano horrory i komedie. Wszyscy się rozluźnili i wspólnie żartowali. Po pewnym czasie do ''gry'' wkroczyło piwo. Chłopcy kończąc jedną butelkę, sięgali po drugą. Vivienne odmówiła jakiegokolwiek alkoholu, a dla Maggie Harry zrobił drinka.
Brunetka krytycznym wzrokiem spojrzała, na Zayna, który wziął do ręki kolejne piwo.
- No co?- uśmiechnął się łobuzersko.
- Czyżby pan Malik był pijany?- zapytała ze śmiechem.
- Ja? Pijany? Nie żartuj sobie ze mnie!- prychnął, ale nie przestawał się uśmiechać.
- Tak, tak.. To udowodnij.- skrzyżowała ręce na piersiach.
- I co jeszcze? Jaskółkę mam zrobić?- przewrócił oczyma.
- Dobry pomysł.- skwitowała.
Chłopak odstawił butelkę na szklaną ławę i wstał. Udając, chwiejnym krokiem podszedł niedaleko fotela, na którym siedziała Vivienne i rozkładając ręce stanął na jednej nodze, drugą wyciągając do tyłu.
- Ja się kilkoma piwami nie upijam.- puścił jej oczko i usiadł na dywanie, plecy opierając na nogach brązowookiej.
- Tobie nie za wygodnie?- spytała unosząc jedną brew do góry.
- Hmm. nie.- przegryzł dolną wargę.
- Nie wiem jak wam, ale mi się już nie chce oglądać.- westchnął Louis.
- To co w takim razie robimy?- zwrócił się do wszystkich Liam.
- Gramy w butelkę.- oznajmił Harry.
- Poprawka - wy gracie.- poprawiła go Viv.
- Ty też.- powiedziała Maggie.
- Nie, ja będę patrzeć.- mówiła brunetka.
- Nie ma takiej opcji.- wzruszył ramionami Styles.
Może nie będzie tak źle - pomyślała brązowooka.
- Zayn, mógłbyś się ulokować w innym miejscu?- zapytał Hazza.
- Ale mi tu jest wygodnie.- jęknął.
- Ale nie będzie wiadomo na kogo wypadnie.- przewróciła oczyma Maggie.
- Spokojnie..- podniósł ręce w geście obronnym i usiadł naprzeciwko Vivienne.
Wszyscy usiedli w niedbałym okręgu. Louis wziął jedną z wielu pustych butelek po piwie i zakręcił jako pierwszy. Wypadło na zielonooką.
- Pytanie czy zadanie?- zadał tradycyjne pytanie.
- Pytanie. Grając z wami wolę nie wybierać wyzwań.- zachichotała cicho.
- Kto najbardziej ci się podoba z zespołu?- spytał uśmiechając się łobuzersko.
- Przykro mi honey, ale wy nie jesteście zniewalająco przystojni, więc..- wzruszyła ramionami.
- Kłamiesz.- stwierdził Tomlinson.
- Niby po co miałabym to robić?- zdziwiła się.
- Hmm.. nie wiem, ale się dowiem.- skwitował.
Szatynka tylko pokręciła głową i zakręciła butelką. Wypadło na Zayna.
- Pytanie czy zadanie?-zapytała.
- Zadanie.- odpowiedział uśmiechnięty.
Maggie podeszła do Mulata i wyszeptała mu jego zadanie na ucho, po czym wróciła na swoje miejsce.
- Ej! My chcemy wiedzieć.- jęknął Harry.
- Dowiecie się za niedługo.- obiecała zielonooka.- A teraz gramy dalej.
Siedzieli i wymyślali zadania oraz pytania długo. Dopiero po północy postanowili pójść spać, ale.. No właśnie - było pewne ,,ale ''. Wolna była tylko kanapa w salonie.
- Uspokójcie się. Nic nie jest złego w tym, że będziemy spać w salonie.- protestowała Vivienne.
- Śmieszna jesteś! Na tej kanapie nikt się nie wysypia! Nikt! Dwóch z nas się tu prześpi i już.- postanowił Lou.
- Jakoś nie widzę, żeby im się ten pomysł spodobał.. A poza tym, kto zechce oddać nam swoje pokoje na tą jedną noc?- Maggie uniosła jedną brew do góry.
- Mi to obojętne gdzie będę spał.- wzruszył ramionami Zayn.
- Mi też.- przytaknął Styles.
- No to wiemy już gdzie śpicie.- uśmiechnął się Liam.
Wszyscy ruszyli do pokoi. Malik i Hazza również - po jakieś czyste ciuchy. Szatynka postanowiła, że śpi w pokoju Harry' ego, więc Viv udała się do pokoju Mulata.
Gdy do niego weszła usłyszała cichy szum wody dochodzący z łazienki. Niepewnie usiadła na brzegu łóżka, chwilę potem do pomieszczenia wszedł brunet ubrany tylko w spodnie dresowe. Na jego torsie połyskiwały jeszcze kropelki wody.
- Łazienka wolna.- puścił do niej oczko.
W odpowiedzi uśmiechnęła się delikatnie i poszła pod prysznic. Letnia woda orzeźwiła jej skórę.
Po umyciu się dziewczyna ubrała swoją piżamę, która składała się z dużej, białej koszulki z flagą Anglii oraz krótkich, granatowych spodenek. Włosy przeczesała palcami i wróciła do pokoju.
Zayn siedział na łóżku z laptopem na kolanach. Vivienne podeszła i usiadła obok niego.
- Pewnie jesteś zmęczona, więc pójdę już na dół..- wstał, jednak brązowooka przytrzymała go za nadgarstek.
- Jeśli.. jeśli chcesz to możemy spać tu razem.- powiedziała cicho.
- Jeśli nie masz nic przeciwko..- przegryzł dolną wargę.
- Jeśli nie chrapiesz, to nie.- zaśmiała się i położyła przykrywając kołdrą.- Czyli wolisz spać na kanapie?- spytała patrząc na Zayna, który nie zmieniając swojej pozycji wpatrywał się w nią.
Chłopak pokręcił głową i z uśmiechem na ustach zajął miejsce obok brunetki. Viv obróciła się twarzą do niego.
- Dobranoc.- wyszeptała i zamknęła oczy, zupełnie nie zawstydzona zaistniałą sytuacją.
- Dobranoc.- westchnął Malik i pocałował, śpiącą już dziewczynę, w policzek.

--------------------------
I jest ósemka :)
Przepraszam, że dopiero dodałam, ale nie miałam kiedy :(
+ Jak myślicie - jakie zadanie ma wykonać Zayn? :D
++ 6 kom.= NN
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, za prawie 2 tys. odwiedzin i wszystkich obserwatorów :)
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. :*

7/24/2012

Seven.

Mijały dni. Vivienne nie odbierała telefonów, nie odpisywała na smsy. Krótko mówiąc - przeszłość ją przytłoczyła. Wiele razy przychodziła do niej Maggie, jednak to nic nie dawało. Żadna rozmowa nie wchodziła w grę. Pomimo, że Viv się nie odzywała dziewczyna i tak opowiadała jej co słychać u zespołu, jak spędzają wspólnie czas, a także o tym jak wszyscy martwią się jej zachowaniem, które nie wróżyło nic dobrego.
Pewnego dnia szatynka pojawiła się u brązowookiej z One Direction. Miała nadzieję, że to pozwoli wrócić dziewczynie do rzeczywistości i normalnego życia. Wszyscy wygodnie usadowili się na jej łóżku i fotelach, gdy brunetka siedziała na parapecie wpatrując się w deszcz, który nieustannie padał.
- Jak my się dawno nie widzieliśmy..- powiedział wiecznie uśmiechnięty Louis.
Chłopcy próbowali jakoś dotrzeć do dziewczyny jednak to nic nie dawało. W końcu Maggie nie wytrzymała i podeszła do niej. Stanęła obok i odwróciła Vivienne twarzą do siebie.
- Cholera, Viv co się dzieje? Ile to jeszcze potrwa?! Nie widzisz jak my się staramy? Ty nawet na nas nie zwracasz uwagi! Jeśli nie chcesz, żebyśmy przychodzili to powiedz! Nie tylko tobie jest ciężko.. Myślisz, że nam jest łatwo patrzeć, gdy ty siedzisz taka smutna, a my nic nie możemy zrobić? Nawet nie wiesz ile razy przez te kilka dni ja siedziałam załamana, że nic nie mogę zrobić, żeby wróciła ta roześmiana Vivienne..- mówiła, a po policzkach płynęły jej łzy.
- Nie znałaś tej roześmianej Vivienne.. Żadne z was mnie tak naprawdę nie zna. Nie wiecie jaka byłam przed tym wszystkim.. Przed przeprowadzką, przed tym całym syfem, który mnie spotkał..- zdenerwowana patrzyła na swoich gości.
- Ale.. o czym ty mówisz?- zdziwiła się zielonooka.
- No właśnie.. Nie wiesz o czym.. Mogłam ci powiedzieć, ale nie chciałam..- wytłumaczyła.
- A teraz chcesz?- spytała cicho.
- Miał na imię William, tak do niego mówili do niego rodzice. W szkole natomiast wszyscy zwracali się do niego Will. Był o wiele wyższy ode mnie. Miał jasnozielone oczy, a włosy jasnobrązowe. Bardzo dobrze się uczył, był lubiany przez rówieśników i nie tylko. Chodził ze mną na wiele przedmiotów, jednak nie zwracaliśmy na siebie uwagi. Oczywiście zmieniło się to. Pewnego dnia dłużej zostaliśmy w szkole przez co zostaliśmy w niej zamknięci. Próbowaliśmy się jakoś wydostać, ale to nic nie dało.- uśmiechnęła się do siebie.- Na początku rozmowa się nie kleiła. Po jakiś dwóch godzinach siedzieliśmy i śmialiśmy się opowiadając przeróżne historie, które nam się przydarzyły. Po tylu godzinach spędzonych sam na sam nie mogliśmy siebie ignorować. To by było po prostu niemożliwe. Zaczęliśmy spotykać się na przerwach, razem jedliśmy lunch.. Wszystko zaczęło się rozwijać w szalonym tempie. Później zaprosił mnie na randkę. To był najlepszy wieczór w moim życiu. Następnie była kolejna randka i kolejna.. I zaczęliśmy ze sobą chodzić. Wszyscy w szkole twierdzili, że nic, ani nikt nie jest w stanie nas rozdzielić. Mylili się..- zaczęła szlochać i schowała twarz w dłoniach.- Byliśmy za miastem. Will postanowił, że zorganizuje piknik. Szliśmy trzymając się za ręce, od czasu do czasu przelotnie całując. Gdy nagle.. przyjechał jakiś wóz. Ja.. zostałam wciągnięta do środka.. Will próbował mnie wyciągnąć z nieznanego nam pojazdu, ale przez to on sam znalazł się w środku. Unieruchomili nas.. Związali nam ręce, nogi, zakneblowali usta. Zawieźli do jakiejś speluny i tam trzymali. Czekali na okup od moich rodziców.. A w międzyczasie.. bili. Raz Willowi udało się rozwiązać sznury na nogach i rękach, również pomógł mi. Gdy chcieliśmy się wymknąć znaleźli się przy nas.. Tak po prostu.. Znikąd.. J-ja schowałam się za Willem.. On próbował się z nimi bić, ale oni.. Oni go zastrzelili. On zginął na moich oczach!! Przeze mnie! Ja jakimś cudem przeżyłam.. Policja mnie znalazła.. I zamknęła ich.. Przez miesiąc byłam w szpitalu. Później cały czas siedziałam na cmentarzu.. Aż w końcu rodzice powiadomili mnie o tym, że od nowego roku szkolnego będziemy mieszkać w Londynie.. Nawet nie wyobrażacie sobie jak często się kłóciliśmy.. Ile razy uciekałam z domu.. Wreszcie przeprowadziliśmy się. Oni cały czas myślą, że zrobili to, żebym znów była szczęśliwa.. Ale ja już nigdy nie będę. Bo Willa nie ma ze mną. Nawet jeśli znajdę sobie najlepszego chłopaka na świecie, to jednak nie będzie to co z Willem. Jego nikt nie zastąpi.. Na pewno znajdę sobie kogoś, pokocham go, ale już zawsze część mnie będzie należeć do tego chłopaka co miał prześliczne, zielone oczy..
Wszyscy wpatrywali się w Vivienne zszokowani. Tego się nie spodziewali. Byli przygotowani, że ktoś z jej rodziny umarł, rodzice często się kłócili, ale nie na to. Maggie bez słowa mocno przytuliła brunetkę i wraz z nią płakała. Ciężko było o tym słuchać, a co dopiero przeżyć coś takiego. Chłopcy podeszli i przytulili dziewczyny.
- Nie płacz.- wyszeptała Maggie wprost do ucha brązowookiej.- To wszystko co się stało, to nie jest twoja wina. A Will na pewno cały czas jest przy tobie. Nawet jeśli go nie widzisz.
W ciągu następnych dni było coraz lepiej. Nawet udało się Tomowi wyciągnąć siostrę na spacer. Łatwiej można było nawiązać rozmowę z Vivienne. Postanowiono, że jedną noc dziewczyny spędzą u zespołu. Przyjaciele chcieli zorganizować wieczór filmowy, a nie było sensu, żeby Maggie i Viv wracały od nich w środku nocy. Rodzice brunetki zgodzili się, z nadzieją że może dzięki temu wszystko wróci do normy. Tom zgodził się zawieźć dziewczyny i  następnego dnia przyjechać po nie.
Gdy tylko brązowooka zapukała do drzwi domu zespołu otworzył je Liam. Przytulił przyjaciółki na powitanie i zaprosił do środka. W salonie, na kanapie siedział Louis i Harry, Zayn był jeszcze u siebie, a Niall w kuchni robił popcorn.
Vivienne usiadła na jednym z foteli i przypatrywała się przyjaciołom. Już po chwili wszyscy byli w salonie i wybierali filmy, jakie chcieliby obejrzeć. Dziewczyna z uśmiechem na ustach przypatrywała się temu wszystkiemu.
W pewnym momencie tuż przed nią kucnął Zayn uśmiechając się delikatnie.
- Co tam mała?- spytał, puszczając do niej oczko.
- Wszystko w porządku, duży.- zaśmiała się cicho.
- Viv, wolisz horror czy komedię?- zapytał Harry.
- Komedię.- odpowiedziała.
- Czyli na początek oglądamy ,, Project X ''.- Hazza zatarł ręce, zadowolony.

--------------------------
Znów nie było 6 kom. ale dodałam.
Jest 11 obserwatorów, więc te 6 komentarzy, to nie jest dużo ;/
Wyjaśniła się sprawa z tajemniczym chłopakiem ; ]
Żeby nikt nie narzekał na brak zespołu wymyśliłam wieczór filmowy, któremu możliwe będzie poświęcony kolejny rozdział :)
+ Teraz już nie ma bata - musi być 6 komentarzy pod tym rozdziałem, żebym mogła dodać nowy. ;>
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze, wejścia, obserwatorów. To dużo dla mnie znaczy :*
Pozdrawiam, Ola. ;*

7/19/2012

Six.

Gdy nagle usłyszeli głos dochodzący spod balkonu.
- Louis miał rację..- prychnął Zayn stojący obok basenu.
Na dźwięk tych słów Viv odskoczyła od Nialla i spojrzała na Malika. Pomimo złości w jego oczach i ironicznego uśmiechu na twarzy wyglądał wręcz idealnie. Włosy ułożone w artystycznym nieładzie, czarne spodnie, biały t-shirt, czerwona bejsbolówka.. Dziewczyna aż zaniemówiła. Fakt - Zayn zrobił na niej ogromne wrażenie, gdy po raz pierwszy się zobaczyli. Jednak jeszcze nigdy nie wyglądał w jej oczach tak.. seksownie. Pasowała do niego rola, tzw. ''bad boya''. Brunetka zorientowała się, że pożera mulata wzrokiem. Zmieszana odwróciła głowę w drugą stronę i napotkała spojrzenie rozzłoszczonego Nialla.
- Co ty tu robisz?- wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Ładnie ci tak, Vivienne.- wymruczał mulat, a przez jego twarz przemknął cień uśmiechu.
- Dzię-dziękuję.- wydukała.
- Niall, zostawiłeś telefon w domu, więc pozwoliłem sobie przeczytać twoje smsy, żeby cię zlokalizować i tak oto jestem tutaj.- wytłumaczył, a następnie zwrócił się do brązowookiej.- Mogę do was dołączyć?
- Czemu nie..- odpowiedziała niepewnie.
Chwilę potem Malik stał tuż obok niej uśmiechając się zawadiacko.
- Miło mi znów ciebie widzieć.- wyszeptał wprost do jej ucha i pocałował zaróżowiony policzek.
- Cie..ciebie też.- westchnęła.
- Może wejdziemy do środka?- zapytał naburmuszony Horan.
- Dobry pomysł.- skwitował Zayn.
Gdy tylko weszli do pokoju Viv, dziewczyna zorientowała się, że jej brat cały czas na nią czeka. Tom, gdy zauważył przybyłych zdziwiony spojrzał na siostrę.
- To moi przyjaciele.. Zayn i Niall, a to mój brat Tom.- przedstawiła ich. Cała trójka zmierzyła się wzrokiem.
- Miło mi was poznać.- powiedział Tom z uśmiechem i wyszedł dając im trochę prywatności i swobody.
Vivienne spojrzała na Malika i Horana. Brunet lustrował ją wzrokiem, a blondyn wbił wzrok w ścianę.
- Może chcecie się czegoś napić?- zapytała cicho.
- Nie, nie rób sobie kłopotu.- zaprzeczył pospiesznie Niall.
- Mhm.. Pamiętacie coś z wczoraj? Bo ja nie za bardzo.- zaśmiała się.
- Ja mam pustkę.- wzruszył ramionami Zayn.
- Ja coś tam pamiętam.- mruknął Horan.
- Mam nadzieję, że nic głupiego nie robiłam.- brunetka zakryła twarz rękoma.
- Głupiego nie.. Chociaż zależy jak na to patrzeć.- zachichotał blondyn.
- Mniejsza z tym co wczoraj robiliśmy, ale przez to wszystko masz teraz szlaban.- westchnął Malik.
- Musiałeś mnie dobić?- jęknęła.
- Wybacz.- uśmiechnął się pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby.
- A co słychać u reszty One Direction?- zmieniła temat.
- Reszta poza Liamem ma kaca. Czyli Harry i Lou.- odpowiedział Zayn.
- Biedactwa.- skwitowała.
- Viv, może nam coś zagrasz lub zaśpiewasz?- Niall uśmiechnął się łobuzersko.
- To nie jest dobry pomysł.- powiedziała cicho.
- No nie daj się prosić.- puścił jej oczko mulat.
- To będzie pierwszy i ostatni raz.- podeszła do komody, aby wziąć pilota, którym po przyciśnięciu odpowiednich przycisków odsunęła szafę, za którą były drzwi. Chłopcy patrzyli na nią zdziwieni. Ona tylko wzruszyła ramionami i weszła do pomieszczenia. Było ono jak mini studio nagraniowe. Pełno mikrofonów, specjalnego sprzętu, stał tam również fortepian i kilka gitar. Vivienne wzięła jedną z nich i wróciła do swojego pokoju gdzie czekali jej goście.
- Obojętnie jaka piosenka?- upewniła się.
W odpowiedzi obydwoje skinęli głowami. Brunetka delikatnie pociągnęła struny i wydobyły się pierwsze dźwięki piosenki He Is We - Give It All. 
I've heard so many words. 
But I had no courage. 
Now we're saying goodbye. 
Don't want to miss you, tonight, oh. 
Tell me its not over now, 
I can change your mind somehow. 

I, I give it all. 
I trip and fall, for you. 
And I, hope you wouldn't mind. 
Just one more try, for something new,

I need you, I need you. 
Don't be shocked if I cry. 
You've changed me inside. 
I turned my back on you. 
You were the only reason I pulled through,
I pulled through. 

Tell me its not over now, 
I can change your mind somehow. 
My head feels so heavy, 
My heart is so empty. 

I, I give it all.
I trip and fall.
I trip and fall, 
I trip and fall. 
I, I give it all. 

I trip and fall, for you. (Oh.) 
And I hope you wouldn't mind, (Hope you wouldn't mind) 
Just one more try (Just one more try) 
For something new,

I need you, 
I need you...


W oczach miała łzy. Wspomnienia zaczęły wracać.. Randka na łące, pierwszy pocałunek, taniec w deszczu.. Jednak nie tylko te dobre wróciły.. Krzyk, płacz, ból.. I ten moment.. Gdy wszystko dobiegło końca..
Brunetka nie zważając na Zayna i Nialla pozwoliła łzom swobodnie spływać po policzkach. TO stało się na jej oczach.. A ona nic nie mogła zrobić.. Mogła tylko patrzeć.. 
Vivienne rozkleiła się na dobre. Oczami wyobraźni zobaczyła wszystko z tamtego feralnego wieczoru. Dodatkowo czuła się za to wszystko odpowiedzialna.
Nagle poczuła, że ktoś przyciąga ją do siebie i czułym gestem głaszcze po plecach. ON też tak robił, gdy chciał ją pocieszyć. 
- Spokojnie..- usłyszała cichy głos Horana. 
- Prze..przepraszam.- wyszlochała.
- Nie masz za co przepraszać.- odpowiedział. 
Brązowooka wzięła kilka głębokich oddechów i odsunęła się od blondyna. Usłyszała głos matki dochodzący z korytarza.
- Nie chcę was wyganiać, ale powinniście pójść. Moja mama właśnie tu idzie.- gdy tylko to powiedziała chłopcy szybko się poderwali i wyszli. 
Natomiast Viv odłożyła gitarę na podłogę i cicho szlochając przytuliła się do poduszki. W tym samym momencie do pokoju weszła jej matka. Widząc córkę w złym stanie podeszła do łóżka i usiadła obok dziewczyny. 
- Znowu o tym myślisz?- zapytała słabym głosem.- To już jest przeszłość, kochanie. Nie zmienisz tego co się wydarzyło. Przeprowadziliśmy się specjalnie, żebyś znów zaczęła żyć normalnie. 
- Ja już nigdy nie będę żyła normalnie, mamo! Nie po tym wszystkim.. A teraz proszę cię, wyjdź. Chcę zostać sama.
- Dobrze.- odparła kobieta i chwilę potem wyszła. Zostawiając córkę sam na sam z myślami. Mogła mówić, że Go nie ma, ale w jej smutnych oczach on cały czas był...

--------------------------
No i mamy 6! :) 
Nie było pod poprzednim rozdziałem 6 komentarzy, ale postanowiłam dodać.
Ten rozdział był zmieniany dość dużo razy. Miały się w nim dziać zupełnie inne rzeczy, ale w końcu postanowiłam, że zostanie taki jaki dodałam. ;)
Jak widać, zmieniłam szablon bloga - podoba się? 
+ Jak sądzicie - co się stało z tajemniczym chłopakiem, o którym rozmyślała Viv? :)
++ 6 kom.= NN.
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze, odwiedziny, 11 obserwatorów i za to, że czytacie to opowiadanie. :) Jesteście wielcy. <3
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. :*