11/11/2012

Nineteen.

“Najgorszym momentem jest minuta, w której wydaje ci się, że wszystko masz za sobą, ale wtedy wszystko zaczyna się od nowa”

- Rezygnuję.- powiedziała twardo brunetka po tygodniu leczenia.
- Nie rozumiem pani decyzji.- westchnął zrezygnowany lekarz.
- Wolę ten czas spędzić w otoczeniu bliskich niż patrzeć na to jak inni umierają. Pan na moim miejscu zrobiłby to samo.
- Jest pani tego pewna? Później może nie być odwrotu, na pani miejsce mamy 100 innych chętnych.- próbował wpłynąć na decyzję Vivienne.
- Jestem pewna.- odpowiedziała i wyszła z gabinetu lekarza.
Dziewczyna już nie mogła patrzeć na innych pacjentów, którzy na jej oczach umierali. Nie chciała wiedzieć jaki los ją czekał za kilka lat, bądź za kilka miesięcy. Noce przepłakiwała, jedyny kontakt jaki miała z Zaynem to krótka rozmowa telefoniczna. Chciała wrócić do swojego ukochanego i już nigdy więcej go nie zostawiać i nie wracać do kliniki.
Delikatnie otarła wierzchem dłoni mokre od łez policzki i zaczęła pakować swoje rzeczy. Wiedziała, że przekreśla swoją szansę, że się poddała i to ją bolało najbardziej.
Gdy była spakowana ubrała się ciepło i biorąc wypis wyszła z budynku. Chłopak poinformował ją, że znalazł już dla nich mieszkanie i nie może się doczekać, aby brunetka je zobaczyła. Niestety, nie wiedziała gdzie ono się znajduje, więc będąc w taksówce podała kierowcy adres domu One Direction.
Przyjaciele już znali prawdę o jej chorobie i starali się ją wspierać nawet pisząc krótkie sms' y. Była im ogromnie wdzięczna za to. Z rodzicami nie utrzymywała kontaktów, o jej stanie dowiedzieli się od Toma, lecz dopiero wtedy, gdy była w klinice.
Biorąc głęboki oddech zapukała do drzwi i czekała, aż ktoś jej otworzy. Modliła się, aby tym kimś był Zayn. Aby mogła przytulić się do niego i już nigdy nie puszczać. Ku jej rozczarowaniu w drzwiach pojawił się zaskoczony Liam.
- Viv? Co ty tutaj robisz? Wchodź, bo zimno.- zaprosił przyjaciółkę do środka. Brunetka ściągnęła płaszczyk i wraz z chłopakiem ruszyła do salonu. Na kanapie ujrzała Hazzę, Louisa i Nialla. Malika nie było.
- A gdzie Zayn?- zapytała słabym głosem zwracając tym samym uwagę chłopaków.
- U siebie w pokoju.- wytłumaczył Payne.- Stało się coś?
Nie dostał odpowiedzi, bo brązowooka szybkim krokiem udała się po schodach do pokoju ukochanego. W jej oczach zebrały się łzy, a serce przyspieszyło swój rytm. Cichutko zapukała i weszła do środka.
- Co chcesz Lou?- warknął Mulat wbijając wzrok w sufit.
- Cześć kochanie.- powiedziała drżącym głosem i delikatnie się uśmiechnęła.
Chłopak słysząc jej głos poderwał się z łóżka i niemalże podbiegł do niej. Vivienne przytuliła się do niego najmocniej jak potrafiła i szeptała raz po raz ciche ,, przegrałam '' .

~*~

- Mała, zrobić ci herbaty?- spytał czule Zayn, po długiej rozmowie z brunetką.
- Jakbyś mógł.- uniosła kąciki ust ku górze.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo cię kocham.- westchnął i złożył na ustach dziewczyny delikatny pocałunek.
- W ciągu ostatnich pięciu minut powiedziałeś mi to ponad 15 razy.- zaśmiała się cicho.
- Mogę to powtarzać cały czas.- uśmiechnął się.- Kocham cię.. Kocham cię... Kocham cię..- mówił i za każdym razem całował Viv.
- Nie, nie mów tego tak często. Cała moc i znaczenie tych słów zniknie.- przejechała dłonią po jego policzku.
- Domyślam się, że chciałabyś już zobaczyć nasze mieszkanie, ale nie wszystko jest gotowe. Musisz poczekać.- pocałował ją w czoło i ruszył do kuchni. W pomieszczeniu zastał zamyślonego Liama.
- Wszystko w porządku?- zapytał przyjaciela Malik.
- Em.. Tak, tak. A co się stało, że Vivienne wróciła?- szybko zmienił temat.
- Nie wytrzymywała psychicznie między tymi wszystkimi ludźmi, którzy tam umierają. Dodatkowo tęskniła. Za nami wszystkimi.- uśmiechnął się, lecz chwilę potem spoważniał.- Najgorsze jest to, że twierdzi iż przegrała walkę z chorobą, a przecież jeszcze nie wszystko stracone. W każdej chwili może podjąć leczenie, ale pewnie tego nie zrobi.- chłopak ukrył twarz w dłoniach.
- Zayn, wszystko się ułoży. Może nie postąpiła rozsądnie rezygnując z leczenia, ale pomyśl tylko. Nie chciała tam być, bo wolała ten czas spędzić z tobą. Póki czuje się na siłach nie chce się z tobą rozstawać nawet na chwilę. Ona żyje w nieświadomości, bo nie wie jak szybko będzie się rozwijać choroba i kiedy będzie musiała wrócić i kontynuować leczenie. Nie bądź na nią zły, nie miej do niej żalu, po prostu bądź przy niej.- powiedział cichym głosem Payne.
Mulat w odpowiedzi podniósł głowę i wyszeptał najszczersze ,, Dziękuję '' na jakie było go stać.
W tej samej chwili do kuchni weszła uśmiechnięta od ucha do ucha brunetka, a wraz z nią Harry również w świetnym humorze.
- A co to? Ktoś umarł?- zaśmiał się Hazza widząc przyjaciół.
- Wymyśliliśmy z Harrym, że skoro wy macie trochę wolnego, to moglibyśmy pojechać na jakieś małe wakacje.- zaproponowała brązowooka.
- Viv, a jeśli..- zaczął Zayn, ale przerwał mu Liam.
- Świetny pomysł. Tylko kiedy i gdzie?- powiedział entuzjastycznie, a Malik bez słowa wybiegł z pomieszczenia.
- Co się stało?- zapytał zdziwiony Styles, Vivienne bezradnie pokręciła głową i ruszyła do pokoju swojego chłopaka. Gdy weszła do pokoju brunet zakładał ciepłą bluzę.
- O co chodzi?- spytała siadając na łóżku.
- Czemu wy się zachowujecie tak jakby nic się nie stało?! Jest tak jakbyśmy byli tą zasraną, szczęśliwą, amerykańską rodzinką, a to nie prawda! Nikt się nie przejmuje tym, że ty jesteś poważnie chora i że zamiast siedzieć w tej pieprzonej klinice na leczeniu, wróciłaś! Cholera jasna, Viv! HIV to nie jest grypa czy przeziębienie!- krzyczał zły.- Jak chcecie, to jedźcie na te wakacje. Ja wychodzę i nie wiem o której wrócę. Nie dzwońcie, nie piszcie, dajcie mi spokój!- zbiegł po schodach i chwilę potem wszyscy usłyszeli trzask zamykanych drzwi. Właśnie wtedy Vivienne zaczęła żałować, że zrezygnowała i nie wiedząc co robić po prostu położyła się i zaczęła płakać.


----------------------------------------------
Na początku chciałam Wam bardzo podziękować za komentarze pod poprzednim rozdziałem, za każdym razem gdy je czytałam miałam motywację do pisania. 
Jeśli chodzi o zakończenie, to nie nastąpi ono w następnym rozdziale. :)
Co sądzicie o tym rozdziale? Nie za dużo dramatu? 
Trzymajcie za mnie kciuki we wtorek, środę i czwartek :D 
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. xx

11/04/2012

Eighteen.

Nig­dy nie za­pomi­naj naj­piękniej­szych dni twe­go życia! Wra­caj do nich, ilek­roć w twoim życiu wszys­tko zaczy­na się walić. 

Vivienne otworzyła oczy i zdezorientowana rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypominało ono pokoju Zayna. Biało- błękitne ściany, szary sufit, cienka, biała pościel, która ją otulała. Domyśliła się, że znajduje się w szpitalu, jednak nie miała pojęcia co się stało. Jej rozmyślenia przerwał Malik, który wszedł do sali i widząc, że Viv się obudziła uśmiechnął się i usiadł obok łóżka brązowookiej.
- Jak się czujesz?- spytał czule.
- Boli mnie głowa.- powiedziała szczerze.- A co się stało?
- Zemdlałaś, zawieźliśmy cię do szpitala.. Pielęgniarka pobrała ci krew i za chwilę pewnie pojedziesz na inne badania.- westchnął.- Na razie nic nie wiadomo.
- To pewnie przez przemęczenie. Ostatnio nie mogę spać.- beztrosko wzruszyła ramionami, a w tej samej chwili w drzwiach sali pojawił się lekarz.
- Zrobiliśmy dopiero pani badania krwi, lecz już po części wiemy co pani jest. Niestety nie mam dobrych wiadomości.- podszedł bliżej pary.- Ach, zapomniałbym. Mam do państwa jedno pytanie. Czy już współżyliście?- zapytał.
- Nie.- powiedziała cicho, zażenowana pytaniem Vivienne.
- Brała pani narkotyki?- pytał dalej.
- Tak.- szepnęła z łzami w oczach. Mężczyzna już nie musiał mówić co jej jest. Domyśliła się.- Ja mam HIV..
- Tak, ale dzięki dzisiejszej dobrze rozwiniętej medycynie możemy panią leczyć.- wytłumaczył spokojnie.
Brunetka już nie słuchała dalszych słów lekarza. Nie mogła wciąż uwierzyć w to, że jest tak poważnie chora i to przez swoją własną głupotę. Mężczyzna wyszedł po kilku minutach, a Vivienne schowała twarz w dłoniach. Zayn usiadł obok niej na łóżku i przytulił do siebie. Nic nie mówili. Trwali w uścisku, a po twarzy brązowookiej mimowolnie spływały potoki łez.
- Nie płacz, będziesz się leczyć..- wyszeptał Malik.
- HIV, to jest choroba śmiertelna.. Można ją tylko załagodzić..
- Nie umrzesz, rozumiesz?- pocałował ją delikatnie w czoło.
- Zayn, przecież ty mnie przez to zostawisz..- wydusiła.
- Za kogo ty mnie masz? Dziewczyno, ja naprawdę cię kocham..- odsunął się od brunetki i patrzył jej w oczy.
- Ale jedyne co ci mogę ofiarować to tylko moje serce..- pokręciła głową.- Przecież my.. my nie będziemy mogli się kochać..
- Jeśli uważasz, że zależy mi tylko na..- zaczął, ale ucięła.
- Nie, nie uważam tak, tylko w pewnym momencie jedna osoba chce się w pełni oddać tej drugiej, a ja nie będę mogła tego zrobić.- wybuchnęła głośnym szlochem, gdy do sali weszła reszta zespołu i Maggie.
- Co się stało?- zapytał wystraszony Niall. Chłopak z całego serca życzył wszystkiego co najlepsze tej parze, bo liczyło się dla niego szczęście Vivienne, a skoro tylko będąc z Zaynem byłaby szczęśliwa Horan zaczął po prostu odpuszczać.
- Nic, wszystko jest w porządku.- odpowiedziała Viv szybko przecierając dłonią mokre policzki.
- Kłamiesz.- powiedziała szatynka.
- Nie, naprawdę wszystko jest dobrze.- westchnęła próbując powstrzymać łzy.- Muszę kilka dni zostać na obserwacji i wracam do domu.
- Vivienne..- spojrzał na nią zszokowany Malik. Brunetka nachyliła się nad nim.
- Nie mówmy im nic na razie..- poprosiła, a chłopak niechętnie skinął głową.
~*~
Siedzieli na skraju łąki przytuleni do siebie. Delektowali się swoją obecnością. Vivienne zostało kilka dnia do rozpoczęcia leczenia i chciała je spędzić z Zaynem. Do rodziców prawie w ogóle się nie odzywała, rano bez słowa wychodziła z domu i wracała późnym wieczorem. Jedynym z domowników, z którym spędzała czas był Tom. Jej brat bardzo się zmienił. Zaczął być poważny i odpowiedzialny jak nigdy dotąd.
- Kiedy im powiesz?- przerwał ciszę Malik.
- Ale po co mam im mówić? Oni w żaden sposób nie będą mogli mi pomóc, tylko będą się martwić.- wzruszyła ramionami i podniosła z trawy gitarę, która leżała nieopodal nich.
- Zaśpiewaj mi coś.- poprosił brunet.
- Ale co?- uśmiechnęła się delikatnie.
- Co tylko zechcesz.- odwzajemnił gest i zaczął się intensywnie wpatrywać w zamyśloną brunetkę, która już po chwili zaczęła grać.
Settle down with me
Cover me up
Cuddle me in

Lie down with me
And hold me in your arms
And your heart's against my chest, your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet
And with a feeling I'll forget, I'm in love now

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love

Settle down with me - dołączył się do niej Zayn.
And I'll be your safety
You'll be my lady

I was made to keep your body warm
But I'm cold as the wind blows so hold me in your arms

Oh no
My heart's against your chest, your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet
And with this feeling I'll forget, I'm in love now

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love

Yeah I've been feeling everything from hate to love to lust
From lust to truth I guess that's how I know you
So I hold you close to help you give it up

So kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love

Kiss me like you wanna be loved
You wanna be loved
You wanna be loved
This feels like falling in love
Falling in love
We're falling in love - Zakończyli cicho.
- Ja zrozumiem, jeśli będziesz chciał odejść.- mówiła Viv wbijając wzrok w trawę.- Naprawdę, bo ja nie chcę, żebyś był ze mną z litości..
- Mała, spójrz na mnie.- podniósł delikatnie jej podbródek, zmuszając dziewczynę tym samym aby na niego spojrzała.- Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że ja cię kocham? Będę przy tobie aż gwiazdy przestaną świecić, aż niebiosa się rozstąpią i słowa przestaną się rymować.- wziął jej twarz w dłonie i złączył usta w czułym pocałunku. Dzięki temu pocałunkowi wiedziała, że nie kłamie. I przez chwilę, zapominając o chorobie, poczuła się najszczęśliwszą osobą na świecie.

----------------------------------------------
Przepraszam Was, że dopiero teraz dodaję rozdział, ale od 13 do 15 mam próbne egzaminy i dużo czasu staram się poświęcać na naukę. Zastanawiam się czy nie zakończyć tego bloga na 20 rozdziałach, bo widzę że coraz mniej osób czyta i komentuje. Liczę na Wasze opinie w tym temacie, bo jedyne co mi siedzi w głowie to izomery, geny, pierwiastki, itp. :(
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. xx