5/28/2012

Two.

Vivienne weszła do domu, zamknęła drzwi i oparła się o nie. Dopiero wtedy doszło do niej co Zayn zrobił kilka minut temu. Może i chłopak był przystojny i pociągający, ale zdecydowanie był typem podrywacza, który zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, a Viv nie chciała być tak traktowana. Brunetka zdjęła buty i weszła do salonu. Jej rodzice siedzieli przy kominku i delektując się winem rozmawiali. Tak właśnie wyobrażała sobie swoją przyszłość Vivienne - rodzina, dom, małżeństwo pełne miłości.. Z rozmyślań wyrwał ją głos kobiety.
- A gdzie jest Tom?- spytała szatynka. Miała dwójkę dzieci, niecałe czterdzieści lat, a mimo wszystko wglądała młodo.
- Na koncercie. Byliśmy w połowie drogi, ale postanowił, że pojedzie sam i wysadził mnie na jakimś pustkowiu.- powiedziała zgodnie z prawdą. Wiedziała, że jej matka nie lubiła, gdy ktoś kłamał.
- A jak dostałaś się do domu?- wypytywała dalej.
Viv zastanawiała się co odpowiedzieć. Gdyby powiedziała, że przywiózł ją zupełnie nieznajomy chłopak rodzice byliby na nią źli.
- Cody wracał od swojej babci i mnie zgarnął.- wydukała.
- Miło z jego strony. A dlaczego nie zaprosiłaś go do środka?- do rozmowy włączył się ojciec brunetki.
- Zaprosiłam, ale nie miał czasu..- dziwiła się, że kłamanie przychodzi jej z taką łatwością.
- Ach.. Szkoda..- westchnął.
- Ja pójdę już do swojego pokoju.- uśmiechnęła się delikatnie.
- Dobrze. A o swojego brata się nie martw. Dostanie karę.- ojciec puścił do Vivienne oczko.
Dziewczyna w odpowiedzi zaśmiała się i powolnym krokiem udała się do swojego pokoju.
W tym samym czasie Zayn wrócił do domu w świetnym humorze. Sam się sobie dziwił, że zdobył się na odwagę i pocałował ledwo poznaną dziewczynę. Usiadł na sofie w salonie i uśmiechał się sam do siebie.
- Malik, co ty brałeś?- spytał Louis przegryzając marchewkę.
- To teraz nie jest istotne. Czemu znowu zaczynasz sprowadzać do domu dziewczyny? Nikt ci tego nie zabrania, ale czemu codziennie przychodzisz z inną?- jęknął Liam siadając na fotelu.
- Jej.. Zrozumcie wreszcie! Zmieniłem się.- schował twarz w dłoniach.
- Dobra, rozumiemy. Czas pokaże czy mówisz prawdę..- westchnął Payne i poszedł do kuchni.
- Wiesz co?- mruknął Niall.- Niezła jest ta Vivienne.- wyszczerzył się.
- Nialler, przecież ty masz jedzenie.- przewrócił oczyma Malik.
- Oj tam.. Dla niej to bym nawet moje żelki oddał..- powiedział rozmarzony, a Lou wybuchnął śmiechem.
- Ej, spokojnie.. Ledwo ją poznałeś..- Harry pokręcił głową z politowaniem.- Aaa! Na ciebie podziałał jej widok w bieliźnie.
- Możemy zmienić temat?- spojrzał na nich błagalnie Mulat.
- Nie!- krzyknęli chórem.
Viv obudziła się w dobrym humorze. Ku jej zdziwieniu słońce świeciło, a na niebie nie było ani jednej chmury. Jednak nagle cały czar prysł i do jej pokoju wpadł zły Tom.
- Czemu powiedziałaś rodzicom, że cię zostawiłem?- usiadł przy biurku.
- Bo taka była prawda.- prychnęła.
- No przepraszam.. Wiesz jaką dali mi karę?- starał się być miły.
- Jaką?- spytała od niechcenia.
- Mam umyć obydwa samochody.- jęknął.- Pomożesz?
- A co ja za to będę miała?- uniosła jedną brew do góry.
- Moją dozgonną wdzięczność?- zapytał, a dziewczyna pokręciła przecząco głową.- Przez miesiąc będę cię woził gdzie tylko zechcesz?
- To o której zaczynamy?- uśmiechnęła się.
- Jak tylko się ubierzesz i zjesz śniadanie.- westchnął i wyszedł z pokoju.
Vivienne wstała i podeszła do szafy. Wyciągnęła z niej szorty, białą bokserkę i udała się do łazienki.
Zayn obudził się prędzej niż zwykle. Wiedział już gdzie mieszka brunetka, więc postanowił jej złożyć wizytę pod pretekstem, że zostawiła u niego swoją bransoletkę. Chłopak szczęśliwy wziął z komody kluczki do samochodu i wyszedł z domu. Kilka minut później był pod domem Viv. Zobaczył dziewczynę, która myła auto. Uśmiechnął się pod nosem i zaparkował. Wysiadł z samochodu i oparł się o maskę swojego wozu krzyżując ręce na klatce piersiowej. Dziewczyna miała słuchawki na uszach i nawet nie zauważyła Malika. Wsłuchiwała się w piosenkę Ed' a Sheeran'a- Kiss me cicho podśpiewując.
Chłopak zachichotał i podchodząc do niej zakrył jej oczy rękoma.
- Tom, odpuść..- jęknęła i wyjęła słuchawki z uszu.
- Ale to nie Tom..- wyszeptał Zayn, a po ciele Viv przeszedł dreszcz.
- Co ty tu robisz?- zapytała obracając się do niego przodem.
- Przyjechałem ci przywieźć bransoletkę, bo zostawiłaś ją u nas wczoraj.- uśmiechnął się.
- Aha, dzięki.- wzruszyła ramionami.
- A nie mogę liczyć na inną formę podziękowań?- uniósł brwi do góry.
- W marzeniach..- prychnęła i wróciła do wykonywanej przedtem czynności.
- Złośnica..- skwitował.
- Wal się..- warknęła.
- Od przeznaczenia nie uciekniesz.
- Ale ja nie uciekam. Dzisiaj się mam z tym przeznaczeniem spotkać.- skłamała.
- Czyli idziemy na randkę?- ucieszył się.
- A kto powiedział, że ja się z tobą spotkam?
- Yy.. Bo ja myślałem...- zmieszany podrapał się w tył głowy.
- To źle myślałeś, przepraszam, ale nie mam teraz czasu. Dzięki, że mi przywiozłeś tą bransoletkę.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.- uśmiechnął się cwaniacko.
- Jeszcze się przekonamy.- powiedziała i znów włożyła słuchawki do uszu.

~* ~*~*~*~*~*~*~*~

Brunetka poprawiała makijaż i fryzurę. Wraz ze swoją przyjaciółką Maggie szły do jednego z klubów londyńskich. Rodzice Vivienne nie znali prawdy o tym gdzie wychodzi, bo ich teoria o idealnej córeczce ległaby w gruzach, a wraz z nią wszystkie plany na przyszłość. W pewnym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Dziewczyna pospiesznie założyła sweterek i poszła otworzyć. Po wykonaniu tej czynności ujrzała śliczną szatynkę, która była ubrana w krótką, kwiecistą sukienkę. Prezentowała się idealnie.
- Gotowa?- spytała uśmiechnięta.
- Tak.- odwzajemniła ten mały gest i razem wyszły przed dom.
- Cody uparł się, że nas zawiezie.- szatynka przewróciła oczyma.
Cody był bratem Maggie. Miał blond włosy, niebieskie oczy.. Istny ideał.. Gdyby nie był starszy od Viv dobrych pięć lat..
Zayn postanowił, że pójdzie do klubu się zabawić. Jak robił dość często. Okazało się, że reszta domowników też chciałaby zaszaleć, więc wszyscy razem jechali ich vanem do jednego z popularnych londyńskich klubów. Gdy tylko dostali się do środka poczuli woń alkoholu i usłyszeli jeden z hitów klubowych.
Niall poszedł do baru zamówić drinki i ujrzał, że Vivienne znudzona siedzi na jednym z krzeseł. Dziewczyna mu się podobała, od chwili gdy tylko ją zobaczył. Była miła, ale nie potulna. Wiedziała jak zachować się w danej sytuacji. Chłopak jednak nie chciał spróbować z nią flirtować, bo wiedział, że Zayn byłby na niego porządnie wkurzony. Malik za wszelką cenę musiał zdobyć tą dziewczynę, którą sobie '' upatrzył ''.
Blondyn wziął głęboki wdech i podszedł do brunetki. Dotknął jej ramienia, a ona spojrzała na Horana. Jej czekoladowe oczy przepełnione były smutkiem.
- Cześć.- uśmiechnął się Niall.- Co tu robisz sama? Może się do nas dołączysz?
- Nie, nie chcę wam przeszkadzać, a po za tym przyszłam tutaj z przyjaciółką.- wyjaśniła.
- Nie będziesz przeszkadzać. Na prawdę będę szczęśliwy jak do nas dołączysz.- powiedział, a na jego twarzy pojawiły się rumieńce.
- No dobrze, tylko powiem o tym Maggie.- uśmiechnęła się ciepło.
- Ok, my będziemy w tamtym boksie.- wskazał ręką odpowiedni kierunek.
Viv tylko skinęła głową i poszła szukać szatynki. Znalazła ją na środku parkietu. Zachichotała widząc jej
'' taniec '' i pociągnęła ją za rękę.
- Mówiłam ci, że wczoraj poznałam takich pięciu chłopaków?- zapytała, a w odpowiedzi Maggie potwierdziła.- No i oni są dzisiaj w klubie i proszą, żebyśmy do nich dołączyły. Dołączymy?
- Dobrze, dobrze. Jeśli pozwolisz wrócę do tańca, tylko pokaż mi gdzie będziesz siedzieć, żebym wiedziała gdzie mam cię szukać.
Brunetka westchnęła i ruszyła do boksu, który wskazał jej Niall. Przyjaciółka podążyła za nią. Gdy tylko dotarły zobaczyły chłopaków bawiących się w najlepsze, tylko Horan był zamyślony. Maggie stała oniemiała.
- No co jest? Patrzysz na nich jakbyś zobaczyła ten swój ulubiony zespół.- zażartowała Vivienne.- One.. coś tam.
- Ale ja właśnie ich zobaczyłam! Przecież tu siedzi znane na całym świecie One Direction!- krzyknęła.
- COO?!- odkrzyknęła brunetka tylko, że o wiele głośniej zwracając tym samym uwagę chłopaków na siebie..

~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i mamy drugi ;)
Co o nim sądzicie?
Przepraszam, że dopiero dodałam, ale prędzej nie miałam czasu. ;/
Dziękuję za ponad 300 wejść i za komentarze pod poprzednim rozdziałem!
Pozdrawiam i do następnego! :*

5/17/2012

One.

Weszli do domu, gdy nagle usłyszeli krzyki i śmiechy. Chłopak cicho przeklął pod nosem i zwrócił swój wzrok na Vivienne. Dziewczyna jak zaczarowana rozglądała się po pomieszczeniu. Coraz bardziej było słychać męskie głosy. Zayn spanikował i pociągnął Viv za nadgarstek. Ruszył szybkim krokiem do swojego pokoju.
- Gdzie ty mnie prowadzisz?- zatrzymała się.
- Błagam, nie pytaj tylko chodź. Żeby tylko cię nie zauważyli..- ostatnie zdanie powiedział bardziej do siebie, niż do zdezorientowanej brunetki.
- Czemu jak normalni ludzie nie możemy iść się z nimi przywitać, porozmawiać tylko skradamy się i uciekamy jak mniemam do twojego pokoju?-zapytała zdziwiona.
- Bo oni nie mogą cię zobaczyć.- odpowiedział otwierając przed dziewczyną drzwi do swojego królestwa.
- Oni czyli kto?- nic nie rozumiała.- I dlaczego nie mogą mnie zobaczyć?
- Oni czyli moi przyjaciele.- wytłumaczył.- A nie mogą cię zobaczyć, bo.. nie daliby ci już spokoju.- wymyślił.
- Kłamiesz, ale ok. Nie chcesz mówić prawdy, to nie mów.- usiadła na krześle, które stało obok brązowego stolika.
- Em.. Dam ci jakieś ciuchy na przebranie.- podrapał się w tył głowy starając coś znaleźć w szafie.- Żadne moje spodnie nie będą raczej na ciebie dobre, więc może być jakaś koszulka lub bluza?
- Tak.- uśmiechnęła się.- Dzięki.
- To ja wyjdę, a ty się przebierz.- puścił jej oczko i wyszedł z pokoju.
Vivienne ściągnęła z siebie swoją pudrową sukienkę i została w samej bieliźnie. Miała zamiar powycierać swoje ciało ręcznikiem, który zostawił jej Zayn, gdy nagle do pokoju wpadł blondyn, ze ślicznymi niebieskimi oczami. Dziewczyna pisnęła i zakryła się granatowym ręcznikiem, a chłopak stał oniemiały. Chwilę potem
w pokoju pojawił się przestraszony Zayn.
- Eee.. No to widzę, że poznałaś Niall' a.- zachichotał.
- Malik, znowu zaczynasz?- powiedział z wyrzutem niebieskooki.
- Coś ty..- zaczął ale Vivienne mu przerwała.
- Po pierwsze o co chodzi? A po drugiego możecie wyjść, bo chcę się ubrać?- jej twarz oblał rumieniec.
- Już nas nie ma.- powiedział brunet wychodząc.- Jak skończysz to zejdź na dół. Napijesz się gorącej herbaty.
Dziewczyna tylko głośno westchnęła i wróciła do wcześniej wykonywanej czynności.
W salonie natomiast wszyscy mieli ubaw z zażenowanego Niall' a. Blondynowi było głupio, że tak wtargnął do pokoju, więc postanowił w ramach przeprosin zrobić chociaż herbatę dla nieznajomej. Liam nagle zaczął wypytywać Zayn' a kim jest brunetka.
- Ile razy mam ci mówić, że wracałem do domu, a ona szła w tej ulewie, więc zaproponowałem jej podwózkę do domu.- tłumaczył.
- Ale dlaczego do naszego do domu?- pytał.
- Bo nie wiem gdzie ona mieszka.- warknął.- Raz komuś pomogłem i wielkie mi halo.
Payne już miał mu coś na to odpowiedzieć, gdy nagle w salonie pojawiła się Vivienne. Za duża na nią koszulka Malika sięgała jej do połowy uda, a mokre włosy delikatnie podkręcały się przy końcówkach. Chłopcy nie mogli oderwać od niej oczu. Miała w sobie tyle uroku, że każdy facet mógł oszaleć na jej punkcie. Do tego jej długie, opalone nogi kusiły.
- Coś nie tak?- spytała zdezorientowana.
- Eee.. Wszystko dobrze.- Zayn otrząsnął się z ''transu''.- Chłopaki, to jest Vivienne. Viv, to jest Liam, Harry, Louis, a Niall' a już poznałaś.
- Cześć.- uśmiechnęła się niepewnie i podążyła w stronę dużego fotela.
- Powiedzcie coś, bo zrobicie z siebie idiotów.-jęknął mulat.
- Dziewczyno, masz NIESAMOWITE nogi!- zachwycał się Louis.
- Em.. Dzięki.- jej twarz oblał rumieniec.
- Marchewkowy, nie zawstydzaj dziewczyny!- krzyknął chłopak z burzą loków na głowie.
- Wy dochodźcie do siebie, a my idziemy do kuchni.- przewrócił oczyma.- Powinnaś się napić gorącej herbaty.-zwrócił się do Vivienne.
Wyszli z salonu i ruszyli do kuchni. Na twarzy Zayn' a widniał cwaniacki uśmiech.
- Co się tak szczerzysz?- prychnęła dziewczyna.
- Przed chwilą jeszcze byłaś taka słodka i miła..- pokręcił z politowaniem głową.
- A teraz nie jestem słodka i miła?- uniosła jedną brew do góry.
- Słodka nie. Raczej ostra. Lubię takie.-popatrzył na nią znacząco.
- Głupek.- skwitowała.
- Coo ?- dał jej szansę na zmienienie słowa.
- Głupek?- powiedziała, a za chwilę pożałowała tego, bo chłopak zaczął ją niemiłosiernie łaskotać.
Byli już w kuchni, więc dziewczyna widząc dzbanek z wodą uciekła od bruneta, chwyciła naczynie i oblała chłopaka.
- Oj.- zaśmiała się.
- Chcesz wojny?- skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Chcę.- podparła się na biodrach.
Chwilę potem Zayn wyciągnął z lodówki bitą śmietanę i zaczął celować w dziewczynę. Ona też nie pozostawała mu dłużna i oblewała go jogurtami. Towarzyszyło im przy tym dużo śmiechu i radości. Chłopak był oczarowany ledwo poznaną dziewczyną. Nie była taka sama jak wszystkie dziewczyny - jedne były miłe
i uprzejme, a drugie wredne i denerwujące. Ona natomiast była ich mieszanką. Czasem była urocza i miła,
a czasem dość denerwująca. To go właśnie w niej kręciło..
 Ich zabawa mogłaby trwać wiecznie, jednak skończyła im się '' amunicja ''.
- Ty sprzątasz!- powiedziała Viv i poszła do salonu.
- Przepraszam, możecie mi powiedzieć, gdzie jest łazienka?- spytała, a chłopcy widząc ją wytrzeszczyli oczy.
We włosach miała bitą śmietanę, tak samo jak na nogach. Bluzka była cała mokra od jogurtów, które zamiast wylądować na Zayn' ie spłynęły po jej tułowiu.
- Co wy tam robiliście?- spojrzał na nią zdziwiony Liam.
- Nic!- krzyknął z kuchni Malik.
- Czyżby?- zwrócił się do dziewczyny.
- Nic takiego, więc gdzie jest łazienka?- jęknęła, bo nie chciała dłużej stać w takim stanie przed ledwo poznanymi chłopakami.
- Na piętrze, drugie drzwi na lewo.- wytłumaczył jej Harry.
- Dzięki.- rzuciła na odchodne.
Gdy znalazła się w ów pomieszczeniu zamknęła drzwi na klucz i weszła pod prysznic. Gorące strumienie wody zmyły z jej ciała pozostałości po '' bitwie ''. Po orzeźwiającym prysznicu owinęła się ręcznikiem i sprawdziła czy jej rzeczy już wyschły. Ku jej zadowoleniu ciuchy były suche, więc je założyła. Wilgotne włosy spięła wsuwkami, które miała w niedbałego koka, a t-shirt Zayn' a wrzuciła do pralki. Schodząc po schodach usłyszała strzępki rozmowy chłopaków.
- Ona nas nie zna? Nie wie kim jesteśmy?- mówił jeden z nich.
- Nie i nie mówmy jej na razie..
Dziewczyna zaczęła się zastanawiać skąd mogłaby ich znać. Może byli jakimś początkującym zespołem?- pomyślała i weszła do salonu.
- Miło mi było was poznać, ale muszę już wracać.- oznajmiła.
- Mamy nadzieję, że jeszcze nas kiedyś odwiedzisz.- powiedział Liam.
- Możliwe.- uśmiechnęła się ciepło.-Zayn mógłbyś mnie odwieźć?
- Jasne.- puścił do niej oczko i zabrał z komody kluczyki od samochodu.
- Cześć wam!- krzyknęła Vivienne wychodząc.
- Do zobaczenia.- odpowiedzieli.
Przez całą drogę do domu Viv i Malik nie odzywali się do siebie. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, gdy chłopak zaparkował pod jej domem.
- Dzięki za podwiezienie. Miło było cię poznać.- wysiliła się na uśmiech.
Miała już wysiadać, gdy poczuła, że Zayn ciągnie ją za nadgarstek. Odwróciła się chcąc zapytać o co chodzi, jednak on bezczelnie na to nie pozwolił, bo zamknął jej usta słodkim pocałunkiem...
________________________________________________________________
No i mamy pierwszy rozdział ;)
Podoba się Wam?
Kolejny postaram się dodać za niedługo.
Pozdrawiam ! ;*

5/15/2012

Prologue

Brunetka siedziała na poboczu drogi zdenerwowana. Miała jechać wraz z bratem na koncert,
a jak się okazało chłopak w połowie drogi wysadził ją z samochodu na pustkowiu, żeby sam mógł się zabawić w tajemnicy przed rodzicami. Dziewczyna była załamana, bo nie wiedziała, gdzie jest, a w dodatku jej komórka i pieniądze zostały w samochodzie brata. Jedyne co ze sobą miała to odtwarzacz MP4. Na jej nieszczęście zaczął padać deszcz, na który nie była przygotowana. Jęknęła cicho i powolnym krokiem zaczęła iść
w nieznanym przez nią kierunku w celu znalezienia jakiegokolwiek schronienia przed deszczem. Z jej długich włosów kapały krople wody, a pudrowa sukienka w którą była ubrana przemokła całkowicie. Obok niej przejechało auto. Kierowca w pewnym momencie zawrócił i zatrzymał się obok brunetki. Ów chłopak miał piękne czekoladowe oczy, otoczone wachlarzem rzęs. Kruczoczarna czupryna ułożona w nieładzie dodawała mu niesamowitego uroku, czego był świadomy. Dziewczyna zdezorientowana popatrzyła na niego, a on uśmiechnął się starając oczarować swoją urodą nieznajomą.
- Może cię gdzieś podwieźć?- spytał nie odrywając od niej wzroku.
- Nie, dziękuję.- szepnęła speszona.
- A może jednak?- próbował ja przekonać.- Chyba nie chcesz dalej stać w tym deszczu.
- Powiedziałam, że nie. A ta w ogóle to ja w nim nie stoję tylko idę.- prychnęła, a chłopak się roześmiał.
- Widać, że masz charakterek.
- Nie bądź tego taki pewny.- spojrzała na niego.- Nic o mnie nie wiesz, nie znamy się..
- No to możemy poznać.- wyciągnął dłoń w jej kierunku.- Zayn.
- Vivienne.- zignorowała trzymaną w powietrzu rękę chłopaka i ruszyła przed siebie.
- Uparta jesteś.- stwierdził jadąc za nią.
- A ty .. - zastanowiła się.- upierdliwy.
- Tylko ci się wydaje.- zachichotał.- Zmienisz zdanie po pewnym czasie.
- Po pewnym czasie? Widzimy się pierwszy i ostatni raz!- podkreśliła przedostatnie słowo.
- Nie wiadomo.- posłał jej ciepły uśmiech.- Mam przeczucie, że będziemy widywać się regularnie.
- Jesteś w błędzie. Dasz mi w końcu spokój?- jęknęła.
- Tylko jeśli wsiądziesz do auta i cię odwiozę do domu.- puścił do niej oczko.
- Nie ma jakiegoś innego sposobu, żebyś się ode mnie odczepił?- spytała z nadzieją w głosie.
- Nie, nie ma. No to jak będzie?
- Ale odwieziesz mnie prosto do domu!- powiedziała i szybko wsiadła do samochodu.
Stojąc w ulewie nawet nie zauważyła, że cała trzęsła się z zimna. Chłopak spojrzał na nią uważnie. Miała piękne, długie czarne włosy i śliczne, duże brązowe oczy. Zjechał wzrokiem wzdłuż jej tułowia i nóg. Była szczupła i zgrabna. W pewnym momencie zauważył, że przez mokrą sukienkę przebija się malinowy kolor jej stanika. Zachichotał cicho. Dziewczyna zdziwiona popatrzyła najpierw na niego, a potem na swój tułów. Pokręciła z politowaniem głową.
- Zboczeniec.- prychnęła.
- Ale za to jaki przystojny.- poruszał zabawnie brwiami.
- Ty nie gadaj tyle tylko jedź.- spojrzała za okno.
- Oo. Nie zaprzeczyłaś. Miło.- zaśmiał się.
- Jedziesz czy mam wysiadać?- zagroziła.
- Dobra, dobra. Spokojnie. Złość piękności szkodzi.- uniósł ręce do góry w obronnym geście.
Vivienne nie odpowiedziała na te słowa tylko wbiła swój wzrok w dłonie. Nerwowo bawiła się paznokciami. Wiedziała, że Zayn wobec niej był bezczelny. Ona dziewczyna z dobrego domu, a on? Chłopak zapatrzony
w siebie. Jednak mimo wszystko było w nim coś co ją do niego przyciągało. A obiecała sobie, że się nie zakocha..
Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi. Zdezorientowana rozejrzała się dookoła. Samochód znajdował się przed średniej wielkości willą. To na pewno nie był jej dom do którego chciała się dostać jak najszybciej.
- Gdzie my jesteśmy?- zapytała.
- W moim domu. To znaczy w moim i kilku kolegów.- oznajmił.
- Fajnie, tylko że ja chcę jechać do MOJEGO domu.
- Po pierwsze nie mam pojęcia gdzie mieszkasz, a po drugie zapewne zanim byśmy tam dojechali, to siedząc tyle w tych mokrych ciuchach na pewno potem byłabyś przeziębiona.- wytłumaczył.- No to idziesz?
Dziewczyna w odpowiedzi jęknęła cicho i wyszła z samochodu..

_________________________________________________________
No i mamy prolog. Krótki, bo krótki, ale taki zazwyczaj jest.
Podoba się ? ;)
Za niedługo postaram się dodać rozdział.
Pozdrawiam!