10/07/2012

Seventeen.

,, Miłość jest pragnieniem, by komuś coś dawać - a nie otrzymywać.''

- Vivienne, czy ty postradałaś zmysły?! Przez tego chłopaka wciągnęłaś się w nałóg, a teraz mi mówisz, że znów jesteście razem?- prychnęła rozzłoszczona matka brunetki.
- To nie przez niego się wciągnęłam..- powiedziała cicho brązowooka.
- Nie przerywaj mi!- poprosiła rozzłoszczona kobieta.- Nie możesz się z nim spotykać, zerwij z nim, zrób cokolwiek, ale odetnij się od niego!
- Nie rozumiesz, że nie potrafię?! Kocham go! Rozumiesz mamo?! Kocham i będę kochać, tego mi nie zabronisz!- wybuchnęła Viv.
- Czy ty nie widzisz jak się przez niego zmieniłaś? Kiedyś.. - nie dokończyła, bo Vivienne znów przestała panować nad złością.
- Zmieniłam?! Ja po prostu przestałam robić, to co wam odpowiada!- warknęła.
- Tak nie będziemy rozmawiać..- powiedziała zdenerwowana kobieta.
- W takim razie żegnam.- zakończyła rozmowę brunetka wychodząc z domu.
- Vivienne, nawet do niego nie idź!- krzyknęła za nią.
- ON ma imię.- mruknęła pod nosem brązowooka i ruszyła w kierunku domu One Direction.
Dziewczyna regularnie chodziła na terapię. Tylko tam była w stanie przyznać się jak ciężko jej jest radzić sobie z tymi wszystkimi problemami, zamiast odpłynąć w ten mało realistyczny świat, dzięki narkotykom.
Będąc pod drzwiami domu przyjaciół cicho zapukała i weszła do środka, nie czekając aż ktoś otworzy. W salonie zastała cały zespół i swoją przyjaciółkę. Uśmiechnęła się pod nosem, a cała złość z niej uleciała.
- Cześć wszystkim.- przywitała się ze znajomymi, siadając obok Maggie.
- No w końcu. Czekałem na ciebie, aby wam zaprezentować moje zwierzątko!- wykrzyknął uradowany Louis.- Chłopaki już poznali Juniora, a wy jeszcze nie.- pokiwał głową i pobiegł do swojego pokoju po zwierze.
- Pies? Kot?- wypytywała Vivienne.
- Coś lepszego.- powiedział z uznaniem Harry.
Chwilę potem w salonie pojawił się Louis z średniej wielkości pająkiem na dłoni. Vivienne nie mogła wydusić z siebie słowa, a Maggie cicho zapiszczała.
- Pająk?- spytała zszokowana brunetka.
- Przecież każdy je lubi.- uśmiechnął się Tomlinson, a reszta zespołu wybuchnęła śmiechem.
- Żartujesz, prawda?- zapytała szatynka.
- Nie, o co wam chodzi? No popatrzcie na niego! Taki malutki, piękniutki..- powiedział przesłodzonym tonem przysuwając pająka bliżej dziewczyn.
- Lou, weź go..- westchnęła zrezygnowana brązowooka.
- Nie mów, że się boisz.- prychnął chłopak.
- Weź go!- krzyknęła zielonooka, która nie przepadała za takimi zwierzętami.
- Spokojnie, Maggie. Jeszcze go wystraszysz.- zachichotał i usiadł na fotelu.
~*~
Vivienne leżała przytulona do Malika i wsłuchiwała się w spokojne bicie jego serca. Gdy tylko przypomniała sobie, że gdyby nie Tom straciłaby miłość swojego życia w jej oczach zebrały się łzy. Nie umknęło tu uwadze Zayna.
- Coś się stało?- szepnął. Zawsze gdy byli sami mówili cicho, jakby bojąc się zaburzyć panujący spokój.
- Nie, nic. Po prostu, gdy pomyślę, że mogłam wyjechać i zostawić cię tutaj..- przerwała i delikatnie pokręciła głową.
- Najważniejsze jest to, że nie wyjechałaś.- uśmiechnął się delikatnie i pocałował brunetkę w czoło.- A może..- zaczął, lecz nie dokończył bojąc się reakcji dziewczyny.
- Może co?- zapytała zaciekawiona i usiadła przed chłopakiem po turecku.
- Może zamieszkalibyśmy razem?- zaproponował patrząc się w sufit.
- Ja miałabym mieszkać z pięcioma chłopakami? Jak ty to sobie wyobrażasz?- zaśmiała się.
- Nie o to mi chodzi. Wynajęlibyśmy mieszkanie.- westchnął.
- Zayn, ja nawet nie umiem dobrze gotować. Po pierwszym dniu otrułbyś się i wylądował w szpitalu.- zachichotała pod nosem.
- Vivienne, ja mówię poważnie. Chyba, że.. No chyba, że ty nie chcesz.- przegryzł dolną wargę.
- Ale.. ja chcę, tylko.. Nie wiem co na to rodzice.- wyszeptała.
- Ach, tak..- mruknął zasmucony.
Brunetka nie mogąc dłużej patrzeć na takiego smutnego Mulata szybkim ruchem wzięła jego laptopa ze stolika nocnego i podała mu.
- Szukaj..- poprosiła.
- Ale czego?- zdziwił się.
- Mieszkania, panie Malik.- uśmiechnęła się szeroko, tym samym ukazując dołeczki w policzkach.
- Jesteś tego pewna?- zapytał.
- Tak, i nie wypytuj mnie więcej, bo jeszcze się rozmyślę.- przewróciła oczyma po czym położyła głowę na klatce piersiowej bruneta. Chłopak objął ją ramieniem i zaczął przeglądać odpowiednie strony internetowe.
~*~
- Po co nam 5 pokoi?- zdziwiła się Vivienne.
- A jakby ktoś chciał przenocować po jakiejś imprezie?- Zayn uniósł jedną brew do góry.
- Kochanie, nam nie trzeba takiego dużego mieszkania. Będziemy mieszkać tylko we dwójkę.- westchnęła zrezygnowana.
- Teraz we dwójkę, później w trójkę, czwórkę..- rozmarzył się.
- O czym ty mówisz?- zapytała zdezorientowana.
- No najpierw będzie jedno dziecko, potem drugie, potem..- zaczął wymieniać, ale przerwał widząc zszokowane spojrzenie dziewczyny.- No co?
- Nie rozpędzaj się tak. A kto powiedział, że będziemy mieć dzieci?- spytała uśmiechając się złośliwie.
- Będziemy, będziemy. Całą gromadkę.- pokiwał głową i śmiejąc się złożył na ustach brązowookiej namiętny pocałunek. W tym samym momencie do pokoju Mulata wpadł Harry.
- Przepraszam, jeśli przeszkadzam, ale Louis mnie goni i musiałem się gdzieś schować.- wyjaśnił szybko.
- Czemu cię goni?- zaciekawiła się Viv siadając na skraju łóżka, a tuż za nią Malik.
- Nie widziałem jego pająka i przez przypadek usiadłem na niego.- wzruszył ramionami.
- Naprawdę?- wybuchnęła śmiechem Vivienne.
- A czy wyglądam jakbym żartował?- prychnął Styles.
Brunetka chciała podejść do Hazzy, jednak gdy tylko wstała zaczęło jej się kręcić w głowie i spadła na podłogę. Zemdlała..

--------------------------
Wiem, trochę nudny. Jednak musi być trochę nudy, żeby potem coś się działo :)
Dziękuję Wam bardzo za komentarze pod poprzednim rozdziałem i ponad 5 tys. wejść. :*
+ Z góry przepraszam za wszystkie błędy.
++ Postanowiłam, że kolejny dodam, gdy pojawi się 7 komentarzy :)
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. xx