- Ja chcę pooglądać ,, Kac Vegas''!- krzyknął Niall.
Wieczór mijał w przyjemnej atmosferze. Na zmianę oglądano horrory i komedie. Wszyscy się rozluźnili i wspólnie żartowali. Po pewnym czasie do ''gry'' wkroczyło piwo. Chłopcy kończąc jedną butelkę, sięgali po drugą. Vivienne odmówiła jakiegokolwiek alkoholu, a dla Maggie Harry zrobił drinka.
Brunetka krytycznym wzrokiem spojrzała, na Zayna, który wziął do ręki kolejne piwo.
- No co?- uśmiechnął się łobuzersko.
- Czyżby pan Malik był pijany?- zapytała ze śmiechem.
- Ja? Pijany? Nie żartuj sobie ze mnie!- prychnął, ale nie przestawał się uśmiechać.
- Tak, tak.. To udowodnij.- skrzyżowała ręce na piersiach.
- I co jeszcze? Jaskółkę mam zrobić?- przewrócił oczyma.
- Dobry pomysł.- skwitowała.
Chłopak odstawił butelkę na szklaną ławę i wstał. Udając, chwiejnym krokiem podszedł niedaleko fotela, na którym siedziała Vivienne i rozkładając ręce stanął na jednej nodze, drugą wyciągając do tyłu.
- Ja się kilkoma piwami nie upijam.- puścił jej oczko i usiadł na dywanie, plecy opierając na nogach brązowookiej.
- Tobie nie za wygodnie?- spytała unosząc jedną brew do góry.
- Hmm. nie.- przegryzł dolną wargę.
- Nie wiem jak wam, ale mi się już nie chce oglądać.- westchnął Louis.
- To co w takim razie robimy?- zwrócił się do wszystkich Liam.
- Gramy w butelkę.- oznajmił Harry.
- Poprawka - wy gracie.- poprawiła go Viv.
- Ty też.- powiedziała Maggie.
- Nie, ja będę patrzeć.- mówiła brunetka.
- Nie ma takiej opcji.- wzruszył ramionami Styles.
Może nie będzie tak źle - pomyślała brązowooka.
- Zayn, mógłbyś się ulokować w innym miejscu?- zapytał Hazza.
- Ale mi tu jest wygodnie.- jęknął.
- Ale nie będzie wiadomo na kogo wypadnie.- przewróciła oczyma Maggie.
- Spokojnie..- podniósł ręce w geście obronnym i usiadł naprzeciwko Vivienne.
Wszyscy usiedli w niedbałym okręgu. Louis wziął jedną z wielu pustych butelek po piwie i zakręcił jako pierwszy. Wypadło na zielonooką.
- Pytanie czy zadanie?- zadał tradycyjne pytanie.
- Pytanie. Grając z wami wolę nie wybierać wyzwań.- zachichotała cicho.
- Kto najbardziej ci się podoba z zespołu?- spytał uśmiechając się łobuzersko.
- Przykro mi honey, ale wy nie jesteście zniewalająco przystojni, więc..- wzruszyła ramionami.
- Kłamiesz.- stwierdził Tomlinson.
- Niby po co miałabym to robić?- zdziwiła się.
- Hmm.. nie wiem, ale się dowiem.- skwitował.
Szatynka tylko pokręciła głową i zakręciła butelką. Wypadło na Zayna.
- Pytanie czy zadanie?-zapytała.
- Zadanie.- odpowiedział uśmiechnięty.
Maggie podeszła do Mulata i wyszeptała mu jego zadanie na ucho, po czym wróciła na swoje miejsce.
- Ej! My chcemy wiedzieć.- jęknął Harry.
- Dowiecie się za niedługo.- obiecała zielonooka.- A teraz gramy dalej.
Siedzieli i wymyślali zadania oraz pytania długo. Dopiero po północy postanowili pójść spać, ale.. No właśnie - było pewne ,,ale ''. Wolna była tylko kanapa w salonie.
- Uspokójcie się. Nic nie jest złego w tym, że będziemy spać w salonie.- protestowała Vivienne.
- Śmieszna jesteś! Na tej kanapie nikt się nie wysypia! Nikt! Dwóch z nas się tu prześpi i już.- postanowił Lou.
- Jakoś nie widzę, żeby im się ten pomysł spodobał.. A poza tym, kto zechce oddać nam swoje pokoje na tą jedną noc?- Maggie uniosła jedną brew do góry.
- Mi to obojętne gdzie będę spał.- wzruszył ramionami Zayn.
- Mi też.- przytaknął Styles.
- No to wiemy już gdzie śpicie.- uśmiechnął się Liam.
Wszyscy ruszyli do pokoi. Malik i Hazza również - po jakieś czyste ciuchy. Szatynka postanowiła, że śpi w pokoju Harry' ego, więc Viv udała się do pokoju Mulata.
Gdy do niego weszła usłyszała cichy szum wody dochodzący z łazienki. Niepewnie usiadła na brzegu łóżka, chwilę potem do pomieszczenia wszedł brunet ubrany tylko w spodnie dresowe. Na jego torsie połyskiwały jeszcze kropelki wody.
- Łazienka wolna.- puścił do niej oczko.
W odpowiedzi uśmiechnęła się delikatnie i poszła pod prysznic. Letnia woda orzeźwiła jej skórę.
Po umyciu się dziewczyna ubrała swoją piżamę, która składała się z dużej, białej koszulki z flagą Anglii oraz krótkich, granatowych spodenek. Włosy przeczesała palcami i wróciła do pokoju.
Zayn siedział na łóżku z laptopem na kolanach. Vivienne podeszła i usiadła obok niego.
- Pewnie jesteś zmęczona, więc pójdę już na dół..- wstał, jednak brązowooka przytrzymała go za nadgarstek.
- Jeśli.. jeśli chcesz to możemy spać tu razem.- powiedziała cicho.
- Jeśli nie masz nic przeciwko..- przegryzł dolną wargę.
- Jeśli nie chrapiesz, to nie.- zaśmiała się i położyła przykrywając kołdrą.- Czyli wolisz spać na kanapie?- spytała patrząc na Zayna, który nie zmieniając swojej pozycji wpatrywał się w nią.
Chłopak pokręcił głową i z uśmiechem na ustach zajął miejsce obok brunetki. Viv obróciła się twarzą do niego.
- Dobranoc.- wyszeptała i zamknęła oczy, zupełnie nie zawstydzona zaistniałą sytuacją.
- Dobranoc.- westchnął Malik i pocałował, śpiącą już dziewczynę, w policzek.
--------------------------
I jest ósemka :)
Przepraszam, że dopiero dodałam, ale nie miałam kiedy :(
+ Jak myślicie - jakie zadanie ma wykonać Zayn? :D
++ 6 kom.= NN
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, za prawie 2 tys. odwiedzin i wszystkich obserwatorów :)
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. :*
7/27/2012
7/24/2012
Seven.
Mijały dni. Vivienne nie odbierała telefonów, nie odpisywała na smsy. Krótko mówiąc - przeszłość ją przytłoczyła. Wiele razy przychodziła do niej Maggie, jednak to nic nie dawało. Żadna rozmowa nie wchodziła w grę. Pomimo, że Viv się nie odzywała dziewczyna i tak opowiadała jej co słychać u zespołu, jak spędzają wspólnie czas, a także o tym jak wszyscy martwią się jej zachowaniem, które nie wróżyło nic dobrego.
Pewnego dnia szatynka pojawiła się u brązowookiej z One Direction. Miała nadzieję, że to pozwoli wrócić dziewczynie do rzeczywistości i normalnego życia. Wszyscy wygodnie usadowili się na jej łóżku i fotelach, gdy brunetka siedziała na parapecie wpatrując się w deszcz, który nieustannie padał.
- Jak my się dawno nie widzieliśmy..- powiedział wiecznie uśmiechnięty Louis.
Chłopcy próbowali jakoś dotrzeć do dziewczyny jednak to nic nie dawało. W końcu Maggie nie wytrzymała i podeszła do niej. Stanęła obok i odwróciła Vivienne twarzą do siebie.
- Cholera, Viv co się dzieje? Ile to jeszcze potrwa?! Nie widzisz jak my się staramy? Ty nawet na nas nie zwracasz uwagi! Jeśli nie chcesz, żebyśmy przychodzili to powiedz! Nie tylko tobie jest ciężko.. Myślisz, że nam jest łatwo patrzeć, gdy ty siedzisz taka smutna, a my nic nie możemy zrobić? Nawet nie wiesz ile razy przez te kilka dni ja siedziałam załamana, że nic nie mogę zrobić, żeby wróciła ta roześmiana Vivienne..- mówiła, a po policzkach płynęły jej łzy.
- Nie znałaś tej roześmianej Vivienne.. Żadne z was mnie tak naprawdę nie zna. Nie wiecie jaka byłam przed tym wszystkim.. Przed przeprowadzką, przed tym całym syfem, który mnie spotkał..- zdenerwowana patrzyła na swoich gości.
- Ale.. o czym ty mówisz?- zdziwiła się zielonooka.
- No właśnie.. Nie wiesz o czym.. Mogłam ci powiedzieć, ale nie chciałam..- wytłumaczyła.
- A teraz chcesz?- spytała cicho.
- Miał na imię William, tak do niego mówili do niego rodzice. W szkole natomiast wszyscy zwracali się do niego Will. Był o wiele wyższy ode mnie. Miał jasnozielone oczy, a włosy jasnobrązowe. Bardzo dobrze się uczył, był lubiany przez rówieśników i nie tylko. Chodził ze mną na wiele przedmiotów, jednak nie zwracaliśmy na siebie uwagi. Oczywiście zmieniło się to. Pewnego dnia dłużej zostaliśmy w szkole przez co zostaliśmy w niej zamknięci. Próbowaliśmy się jakoś wydostać, ale to nic nie dało.- uśmiechnęła się do siebie.- Na początku rozmowa się nie kleiła. Po jakiś dwóch godzinach siedzieliśmy i śmialiśmy się opowiadając przeróżne historie, które nam się przydarzyły. Po tylu godzinach spędzonych sam na sam nie mogliśmy siebie ignorować. To by było po prostu niemożliwe. Zaczęliśmy spotykać się na przerwach, razem jedliśmy lunch.. Wszystko zaczęło się rozwijać w szalonym tempie. Później zaprosił mnie na randkę. To był najlepszy wieczór w moim życiu. Następnie była kolejna randka i kolejna.. I zaczęliśmy ze sobą chodzić. Wszyscy w szkole twierdzili, że nic, ani nikt nie jest w stanie nas rozdzielić. Mylili się..- zaczęła szlochać i schowała twarz w dłoniach.- Byliśmy za miastem. Will postanowił, że zorganizuje piknik. Szliśmy trzymając się za ręce, od czasu do czasu przelotnie całując. Gdy nagle.. przyjechał jakiś wóz. Ja.. zostałam wciągnięta do środka.. Will próbował mnie wyciągnąć z nieznanego nam pojazdu, ale przez to on sam znalazł się w środku. Unieruchomili nas.. Związali nam ręce, nogi, zakneblowali usta. Zawieźli do jakiejś speluny i tam trzymali. Czekali na okup od moich rodziców.. A w międzyczasie.. bili. Raz Willowi udało się rozwiązać sznury na nogach i rękach, również pomógł mi. Gdy chcieliśmy się wymknąć znaleźli się przy nas.. Tak po prostu.. Znikąd.. J-ja schowałam się za Willem.. On próbował się z nimi bić, ale oni.. Oni go zastrzelili. On zginął na moich oczach!! Przeze mnie! Ja jakimś cudem przeżyłam.. Policja mnie znalazła.. I zamknęła ich.. Przez miesiąc byłam w szpitalu. Później cały czas siedziałam na cmentarzu.. Aż w końcu rodzice powiadomili mnie o tym, że od nowego roku szkolnego będziemy mieszkać w Londynie.. Nawet nie wyobrażacie sobie jak często się kłóciliśmy.. Ile razy uciekałam z domu.. Wreszcie przeprowadziliśmy się. Oni cały czas myślą, że zrobili to, żebym znów była szczęśliwa.. Ale ja już nigdy nie będę. Bo Willa nie ma ze mną. Nawet jeśli znajdę sobie najlepszego chłopaka na świecie, to jednak nie będzie to co z Willem. Jego nikt nie zastąpi.. Na pewno znajdę sobie kogoś, pokocham go, ale już zawsze część mnie będzie należeć do tego chłopaka co miał prześliczne, zielone oczy..
Wszyscy wpatrywali się w Vivienne zszokowani. Tego się nie spodziewali. Byli przygotowani, że ktoś z jej rodziny umarł, rodzice często się kłócili, ale nie na to. Maggie bez słowa mocno przytuliła brunetkę i wraz z nią płakała. Ciężko było o tym słuchać, a co dopiero przeżyć coś takiego. Chłopcy podeszli i przytulili dziewczyny.
- Nie płacz.- wyszeptała Maggie wprost do ucha brązowookiej.- To wszystko co się stało, to nie jest twoja wina. A Will na pewno cały czas jest przy tobie. Nawet jeśli go nie widzisz.
W ciągu następnych dni było coraz lepiej. Nawet udało się Tomowi wyciągnąć siostrę na spacer. Łatwiej można było nawiązać rozmowę z Vivienne. Postanowiono, że jedną noc dziewczyny spędzą u zespołu. Przyjaciele chcieli zorganizować wieczór filmowy, a nie było sensu, żeby Maggie i Viv wracały od nich w środku nocy. Rodzice brunetki zgodzili się, z nadzieją że może dzięki temu wszystko wróci do normy. Tom zgodził się zawieźć dziewczyny i następnego dnia przyjechać po nie.
Gdy tylko brązowooka zapukała do drzwi domu zespołu otworzył je Liam. Przytulił przyjaciółki na powitanie i zaprosił do środka. W salonie, na kanapie siedział Louis i Harry, Zayn był jeszcze u siebie, a Niall w kuchni robił popcorn.
Vivienne usiadła na jednym z foteli i przypatrywała się przyjaciołom. Już po chwili wszyscy byli w salonie i wybierali filmy, jakie chcieliby obejrzeć. Dziewczyna z uśmiechem na ustach przypatrywała się temu wszystkiemu.
W pewnym momencie tuż przed nią kucnął Zayn uśmiechając się delikatnie.
- Co tam mała?- spytał, puszczając do niej oczko.
- Wszystko w porządku, duży.- zaśmiała się cicho.
- Viv, wolisz horror czy komedię?- zapytał Harry.
- Komedię.- odpowiedziała.
- Czyli na początek oglądamy ,, Project X ''.- Hazza zatarł ręce, zadowolony.
--------------------------
Znów nie było 6 kom. ale dodałam.
Jest 11 obserwatorów, więc te 6 komentarzy, to nie jest dużo ;/
Wyjaśniła się sprawa z tajemniczym chłopakiem ; ]
Żeby nikt nie narzekał na brak zespołu wymyśliłam wieczór filmowy, któremu możliwe będzie poświęcony kolejny rozdział :)
+ Teraz już nie ma bata - musi być 6 komentarzy pod tym rozdziałem, żebym mogła dodać nowy. ;>
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze, wejścia, obserwatorów. To dużo dla mnie znaczy :*
Pozdrawiam, Ola. ;*
Pewnego dnia szatynka pojawiła się u brązowookiej z One Direction. Miała nadzieję, że to pozwoli wrócić dziewczynie do rzeczywistości i normalnego życia. Wszyscy wygodnie usadowili się na jej łóżku i fotelach, gdy brunetka siedziała na parapecie wpatrując się w deszcz, który nieustannie padał.
- Jak my się dawno nie widzieliśmy..- powiedział wiecznie uśmiechnięty Louis.
Chłopcy próbowali jakoś dotrzeć do dziewczyny jednak to nic nie dawało. W końcu Maggie nie wytrzymała i podeszła do niej. Stanęła obok i odwróciła Vivienne twarzą do siebie.
- Cholera, Viv co się dzieje? Ile to jeszcze potrwa?! Nie widzisz jak my się staramy? Ty nawet na nas nie zwracasz uwagi! Jeśli nie chcesz, żebyśmy przychodzili to powiedz! Nie tylko tobie jest ciężko.. Myślisz, że nam jest łatwo patrzeć, gdy ty siedzisz taka smutna, a my nic nie możemy zrobić? Nawet nie wiesz ile razy przez te kilka dni ja siedziałam załamana, że nic nie mogę zrobić, żeby wróciła ta roześmiana Vivienne..- mówiła, a po policzkach płynęły jej łzy.
- Nie znałaś tej roześmianej Vivienne.. Żadne z was mnie tak naprawdę nie zna. Nie wiecie jaka byłam przed tym wszystkim.. Przed przeprowadzką, przed tym całym syfem, który mnie spotkał..- zdenerwowana patrzyła na swoich gości.
- Ale.. o czym ty mówisz?- zdziwiła się zielonooka.
- No właśnie.. Nie wiesz o czym.. Mogłam ci powiedzieć, ale nie chciałam..- wytłumaczyła.
- A teraz chcesz?- spytała cicho.
- Miał na imię William, tak do niego mówili do niego rodzice. W szkole natomiast wszyscy zwracali się do niego Will. Był o wiele wyższy ode mnie. Miał jasnozielone oczy, a włosy jasnobrązowe. Bardzo dobrze się uczył, był lubiany przez rówieśników i nie tylko. Chodził ze mną na wiele przedmiotów, jednak nie zwracaliśmy na siebie uwagi. Oczywiście zmieniło się to. Pewnego dnia dłużej zostaliśmy w szkole przez co zostaliśmy w niej zamknięci. Próbowaliśmy się jakoś wydostać, ale to nic nie dało.- uśmiechnęła się do siebie.- Na początku rozmowa się nie kleiła. Po jakiś dwóch godzinach siedzieliśmy i śmialiśmy się opowiadając przeróżne historie, które nam się przydarzyły. Po tylu godzinach spędzonych sam na sam nie mogliśmy siebie ignorować. To by było po prostu niemożliwe. Zaczęliśmy spotykać się na przerwach, razem jedliśmy lunch.. Wszystko zaczęło się rozwijać w szalonym tempie. Później zaprosił mnie na randkę. To był najlepszy wieczór w moim życiu. Następnie była kolejna randka i kolejna.. I zaczęliśmy ze sobą chodzić. Wszyscy w szkole twierdzili, że nic, ani nikt nie jest w stanie nas rozdzielić. Mylili się..- zaczęła szlochać i schowała twarz w dłoniach.- Byliśmy za miastem. Will postanowił, że zorganizuje piknik. Szliśmy trzymając się za ręce, od czasu do czasu przelotnie całując. Gdy nagle.. przyjechał jakiś wóz. Ja.. zostałam wciągnięta do środka.. Will próbował mnie wyciągnąć z nieznanego nam pojazdu, ale przez to on sam znalazł się w środku. Unieruchomili nas.. Związali nam ręce, nogi, zakneblowali usta. Zawieźli do jakiejś speluny i tam trzymali. Czekali na okup od moich rodziców.. A w międzyczasie.. bili. Raz Willowi udało się rozwiązać sznury na nogach i rękach, również pomógł mi. Gdy chcieliśmy się wymknąć znaleźli się przy nas.. Tak po prostu.. Znikąd.. J-ja schowałam się za Willem.. On próbował się z nimi bić, ale oni.. Oni go zastrzelili. On zginął na moich oczach!! Przeze mnie! Ja jakimś cudem przeżyłam.. Policja mnie znalazła.. I zamknęła ich.. Przez miesiąc byłam w szpitalu. Później cały czas siedziałam na cmentarzu.. Aż w końcu rodzice powiadomili mnie o tym, że od nowego roku szkolnego będziemy mieszkać w Londynie.. Nawet nie wyobrażacie sobie jak często się kłóciliśmy.. Ile razy uciekałam z domu.. Wreszcie przeprowadziliśmy się. Oni cały czas myślą, że zrobili to, żebym znów była szczęśliwa.. Ale ja już nigdy nie będę. Bo Willa nie ma ze mną. Nawet jeśli znajdę sobie najlepszego chłopaka na świecie, to jednak nie będzie to co z Willem. Jego nikt nie zastąpi.. Na pewno znajdę sobie kogoś, pokocham go, ale już zawsze część mnie będzie należeć do tego chłopaka co miał prześliczne, zielone oczy..
Wszyscy wpatrywali się w Vivienne zszokowani. Tego się nie spodziewali. Byli przygotowani, że ktoś z jej rodziny umarł, rodzice często się kłócili, ale nie na to. Maggie bez słowa mocno przytuliła brunetkę i wraz z nią płakała. Ciężko było o tym słuchać, a co dopiero przeżyć coś takiego. Chłopcy podeszli i przytulili dziewczyny.
- Nie płacz.- wyszeptała Maggie wprost do ucha brązowookiej.- To wszystko co się stało, to nie jest twoja wina. A Will na pewno cały czas jest przy tobie. Nawet jeśli go nie widzisz.
W ciągu następnych dni było coraz lepiej. Nawet udało się Tomowi wyciągnąć siostrę na spacer. Łatwiej można było nawiązać rozmowę z Vivienne. Postanowiono, że jedną noc dziewczyny spędzą u zespołu. Przyjaciele chcieli zorganizować wieczór filmowy, a nie było sensu, żeby Maggie i Viv wracały od nich w środku nocy. Rodzice brunetki zgodzili się, z nadzieją że może dzięki temu wszystko wróci do normy. Tom zgodził się zawieźć dziewczyny i następnego dnia przyjechać po nie.
Gdy tylko brązowooka zapukała do drzwi domu zespołu otworzył je Liam. Przytulił przyjaciółki na powitanie i zaprosił do środka. W salonie, na kanapie siedział Louis i Harry, Zayn był jeszcze u siebie, a Niall w kuchni robił popcorn.
Vivienne usiadła na jednym z foteli i przypatrywała się przyjaciołom. Już po chwili wszyscy byli w salonie i wybierali filmy, jakie chcieliby obejrzeć. Dziewczyna z uśmiechem na ustach przypatrywała się temu wszystkiemu.
W pewnym momencie tuż przed nią kucnął Zayn uśmiechając się delikatnie.
- Co tam mała?- spytał, puszczając do niej oczko.
- Wszystko w porządku, duży.- zaśmiała się cicho.
- Viv, wolisz horror czy komedię?- zapytał Harry.
- Komedię.- odpowiedziała.
- Czyli na początek oglądamy ,, Project X ''.- Hazza zatarł ręce, zadowolony.
--------------------------
Znów nie było 6 kom. ale dodałam.
Jest 11 obserwatorów, więc te 6 komentarzy, to nie jest dużo ;/
Wyjaśniła się sprawa z tajemniczym chłopakiem ; ]
Żeby nikt nie narzekał na brak zespołu wymyśliłam wieczór filmowy, któremu możliwe będzie poświęcony kolejny rozdział :)
+ Teraz już nie ma bata - musi być 6 komentarzy pod tym rozdziałem, żebym mogła dodać nowy. ;>
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze, wejścia, obserwatorów. To dużo dla mnie znaczy :*
Pozdrawiam, Ola. ;*
7/19/2012
Six.
Gdy nagle usłyszeli głos dochodzący spod balkonu.
- Louis miał rację..- prychnął Zayn stojący obok basenu.
Na dźwięk tych słów Viv odskoczyła od Nialla i spojrzała na Malika. Pomimo złości w jego oczach i ironicznego uśmiechu na twarzy wyglądał wręcz idealnie. Włosy ułożone w artystycznym nieładzie, czarne spodnie, biały t-shirt, czerwona bejsbolówka.. Dziewczyna aż zaniemówiła. Fakt - Zayn zrobił na niej ogromne wrażenie, gdy po raz pierwszy się zobaczyli. Jednak jeszcze nigdy nie wyglądał w jej oczach tak.. seksownie. Pasowała do niego rola, tzw. ''bad boya''. Brunetka zorientowała się, że pożera mulata wzrokiem. Zmieszana odwróciła głowę w drugą stronę i napotkała spojrzenie rozzłoszczonego Nialla.
- Co ty tu robisz?- wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Ładnie ci tak, Vivienne.- wymruczał mulat, a przez jego twarz przemknął cień uśmiechu.
- Dzię-dziękuję.- wydukała.
- Niall, zostawiłeś telefon w domu, więc pozwoliłem sobie przeczytać twoje smsy, żeby cię zlokalizować i tak oto jestem tutaj.- wytłumaczył, a następnie zwrócił się do brązowookiej.- Mogę do was dołączyć?
- Czemu nie..- odpowiedziała niepewnie.
Chwilę potem Malik stał tuż obok niej uśmiechając się zawadiacko.
- Miło mi znów ciebie widzieć.- wyszeptał wprost do jej ucha i pocałował zaróżowiony policzek.
- Cie..ciebie też.- westchnęła.
- Może wejdziemy do środka?- zapytał naburmuszony Horan.
- Dobry pomysł.- skwitował Zayn.
Gdy tylko weszli do pokoju Viv, dziewczyna zorientowała się, że jej brat cały czas na nią czeka. Tom, gdy zauważył przybyłych zdziwiony spojrzał na siostrę.
- To moi przyjaciele.. Zayn i Niall, a to mój brat Tom.- przedstawiła ich. Cała trójka zmierzyła się wzrokiem.
- Miło mi was poznać.- powiedział Tom z uśmiechem i wyszedł dając im trochę prywatności i swobody.
Vivienne spojrzała na Malika i Horana. Brunet lustrował ją wzrokiem, a blondyn wbił wzrok w ścianę.
- Może chcecie się czegoś napić?- zapytała cicho.
- Nie, nie rób sobie kłopotu.- zaprzeczył pospiesznie Niall.
- Mhm.. Pamiętacie coś z wczoraj? Bo ja nie za bardzo.- zaśmiała się.
- Ja mam pustkę.- wzruszył ramionami Zayn.
- Ja coś tam pamiętam.- mruknął Horan.
- Mam nadzieję, że nic głupiego nie robiłam.- brunetka zakryła twarz rękoma.
- Głupiego nie.. Chociaż zależy jak na to patrzeć.- zachichotał blondyn.
- Mniejsza z tym co wczoraj robiliśmy, ale przez to wszystko masz teraz szlaban.- westchnął Malik.
- Musiałeś mnie dobić?- jęknęła.
- Wybacz.- uśmiechnął się pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby.
- A co słychać u reszty One Direction?- zmieniła temat.
- Reszta poza Liamem ma kaca. Czyli Harry i Lou.- odpowiedział Zayn.
- Biedactwa.- skwitowała.
- Viv, może nam coś zagrasz lub zaśpiewasz?- Niall uśmiechnął się łobuzersko.
- To nie jest dobry pomysł.- powiedziała cicho.
- No nie daj się prosić.- puścił jej oczko mulat.
- To będzie pierwszy i ostatni raz.- podeszła do komody, aby wziąć pilota, którym po przyciśnięciu odpowiednich przycisków odsunęła szafę, za którą były drzwi. Chłopcy patrzyli na nią zdziwieni. Ona tylko wzruszyła ramionami i weszła do pomieszczenia. Było ono jak mini studio nagraniowe. Pełno mikrofonów, specjalnego sprzętu, stał tam również fortepian i kilka gitar. Vivienne wzięła jedną z nich i wróciła do swojego pokoju gdzie czekali jej goście.
- Obojętnie jaka piosenka?- upewniła się.
W odpowiedzi obydwoje skinęli głowami. Brunetka delikatnie pociągnęła struny i wydobyły się pierwsze dźwięki piosenki He Is We - Give It All.
- Louis miał rację..- prychnął Zayn stojący obok basenu.
Na dźwięk tych słów Viv odskoczyła od Nialla i spojrzała na Malika. Pomimo złości w jego oczach i ironicznego uśmiechu na twarzy wyglądał wręcz idealnie. Włosy ułożone w artystycznym nieładzie, czarne spodnie, biały t-shirt, czerwona bejsbolówka.. Dziewczyna aż zaniemówiła. Fakt - Zayn zrobił na niej ogromne wrażenie, gdy po raz pierwszy się zobaczyli. Jednak jeszcze nigdy nie wyglądał w jej oczach tak.. seksownie. Pasowała do niego rola, tzw. ''bad boya''. Brunetka zorientowała się, że pożera mulata wzrokiem. Zmieszana odwróciła głowę w drugą stronę i napotkała spojrzenie rozzłoszczonego Nialla.
- Co ty tu robisz?- wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Ładnie ci tak, Vivienne.- wymruczał mulat, a przez jego twarz przemknął cień uśmiechu.
- Dzię-dziękuję.- wydukała.
- Niall, zostawiłeś telefon w domu, więc pozwoliłem sobie przeczytać twoje smsy, żeby cię zlokalizować i tak oto jestem tutaj.- wytłumaczył, a następnie zwrócił się do brązowookiej.- Mogę do was dołączyć?
- Czemu nie..- odpowiedziała niepewnie.
Chwilę potem Malik stał tuż obok niej uśmiechając się zawadiacko.
- Miło mi znów ciebie widzieć.- wyszeptał wprost do jej ucha i pocałował zaróżowiony policzek.
- Cie..ciebie też.- westchnęła.
- Może wejdziemy do środka?- zapytał naburmuszony Horan.
- Dobry pomysł.- skwitował Zayn.
Gdy tylko weszli do pokoju Viv, dziewczyna zorientowała się, że jej brat cały czas na nią czeka. Tom, gdy zauważył przybyłych zdziwiony spojrzał na siostrę.
- To moi przyjaciele.. Zayn i Niall, a to mój brat Tom.- przedstawiła ich. Cała trójka zmierzyła się wzrokiem.
- Miło mi was poznać.- powiedział Tom z uśmiechem i wyszedł dając im trochę prywatności i swobody.
Vivienne spojrzała na Malika i Horana. Brunet lustrował ją wzrokiem, a blondyn wbił wzrok w ścianę.
- Może chcecie się czegoś napić?- zapytała cicho.
- Nie, nie rób sobie kłopotu.- zaprzeczył pospiesznie Niall.
- Mhm.. Pamiętacie coś z wczoraj? Bo ja nie za bardzo.- zaśmiała się.
- Ja mam pustkę.- wzruszył ramionami Zayn.
- Ja coś tam pamiętam.- mruknął Horan.
- Mam nadzieję, że nic głupiego nie robiłam.- brunetka zakryła twarz rękoma.
- Głupiego nie.. Chociaż zależy jak na to patrzeć.- zachichotał blondyn.
- Mniejsza z tym co wczoraj robiliśmy, ale przez to wszystko masz teraz szlaban.- westchnął Malik.
- Musiałeś mnie dobić?- jęknęła.
- Wybacz.- uśmiechnął się pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby.
- A co słychać u reszty One Direction?- zmieniła temat.
- Reszta poza Liamem ma kaca. Czyli Harry i Lou.- odpowiedział Zayn.
- Biedactwa.- skwitowała.
- Viv, może nam coś zagrasz lub zaśpiewasz?- Niall uśmiechnął się łobuzersko.
- To nie jest dobry pomysł.- powiedziała cicho.
- No nie daj się prosić.- puścił jej oczko mulat.
- To będzie pierwszy i ostatni raz.- podeszła do komody, aby wziąć pilota, którym po przyciśnięciu odpowiednich przycisków odsunęła szafę, za którą były drzwi. Chłopcy patrzyli na nią zdziwieni. Ona tylko wzruszyła ramionami i weszła do pomieszczenia. Było ono jak mini studio nagraniowe. Pełno mikrofonów, specjalnego sprzętu, stał tam również fortepian i kilka gitar. Vivienne wzięła jedną z nich i wróciła do swojego pokoju gdzie czekali jej goście.
- Obojętnie jaka piosenka?- upewniła się.
W odpowiedzi obydwoje skinęli głowami. Brunetka delikatnie pociągnęła struny i wydobyły się pierwsze dźwięki piosenki He Is We - Give It All.
I've heard so many words.
But I had no courage.
Now we're saying goodbye.
Don't want to miss you, tonight, oh.
Tell me its not over now,
I can change your mind somehow.
I, I give it all.
I trip and fall, for you.
And I, hope you wouldn't mind.
Just one more try, for something new,
I need you, I need you.
Don't be shocked if I cry.
You've changed me inside.
I turned my back on you.
You were the only reason I pulled through,
I pulled through.
Tell me its not over now,
I can change your mind somehow.
My head feels so heavy,
My heart is so empty.
I, I give it all.
I trip and fall.
I trip and fall,
I trip and fall.
I, I give it all.
I trip and fall, for you. (Oh.)
And I hope you wouldn't mind, (Hope you wouldn't mind)
Just one more try (Just one more try)
For something new,
I need you,
I need you...
W oczach miała łzy. Wspomnienia zaczęły wracać.. Randka na łące, pierwszy pocałunek, taniec w deszczu.. Jednak nie tylko te dobre wróciły.. Krzyk, płacz, ból.. I ten moment.. Gdy wszystko dobiegło końca..
Brunetka nie zważając na Zayna i Nialla pozwoliła łzom swobodnie spływać po policzkach. TO stało się na jej oczach.. A ona nic nie mogła zrobić.. Mogła tylko patrzeć..
Vivienne rozkleiła się na dobre. Oczami wyobraźni zobaczyła wszystko z tamtego feralnego wieczoru. Dodatkowo czuła się za to wszystko odpowiedzialna.
Nagle poczuła, że ktoś przyciąga ją do siebie i czułym gestem głaszcze po plecach. ON też tak robił, gdy chciał ją pocieszyć.
- Spokojnie..- usłyszała cichy głos Horana.
- Prze..przepraszam.- wyszlochała.
- Nie masz za co przepraszać.- odpowiedział.
Brązowooka wzięła kilka głębokich oddechów i odsunęła się od blondyna. Usłyszała głos matki dochodzący z korytarza.
- Nie chcę was wyganiać, ale powinniście pójść. Moja mama właśnie tu idzie.- gdy tylko to powiedziała chłopcy szybko się poderwali i wyszli.
Natomiast Viv odłożyła gitarę na podłogę i cicho szlochając przytuliła się do poduszki. W tym samym momencie do pokoju weszła jej matka. Widząc córkę w złym stanie podeszła do łóżka i usiadła obok dziewczyny.
- Znowu o tym myślisz?- zapytała słabym głosem.- To już jest przeszłość, kochanie. Nie zmienisz tego co się wydarzyło. Przeprowadziliśmy się specjalnie, żebyś znów zaczęła żyć normalnie.
- Ja już nigdy nie będę żyła normalnie, mamo! Nie po tym wszystkim.. A teraz proszę cię, wyjdź. Chcę zostać sama.
- Dobrze.- odparła kobieta i chwilę potem wyszła. Zostawiając córkę sam na sam z myślami. Mogła mówić, że Go nie ma, ale w jej smutnych oczach on cały czas był...
--------------------------
No i mamy 6! :)
Nie było pod poprzednim rozdziałem 6 komentarzy, ale postanowiłam dodać.
Ten rozdział był zmieniany dość dużo razy. Miały się w nim dziać zupełnie inne rzeczy, ale w końcu postanowiłam, że zostanie taki jaki dodałam. ;)
Jak widać, zmieniłam szablon bloga - podoba się?
+ Jak sądzicie - co się stało z tajemniczym chłopakiem, o którym rozmyślała Viv? :)
++ 6 kom.= NN.
Dziękuję Wam bardzo za wszystkie komentarze, odwiedziny, 11 obserwatorów i za to, że czytacie to opowiadanie. :) Jesteście wielcy. <3
Pozdrawiam i do następnego!
Ola. :*
7/11/2012
Five.
Vivienne wracając do domu była zdenerwowana. Obawiała się reakcji rodziców. Była pewna, że zawiedli się na niej. W końcu uważali ją za spokojną i grzeczną dziewczynę, której zależy na przyszłości, a nie za imprezowiczkę, która dużo pije i żyje chwilą.
Głowa strasznie ją bolała, a na nosie miała okulary pożyczone od Liama, aby nie było widać jak bardzo jest zmęczona. Szybkim krokiem przemierzała odległość dzielącą ją od drzwi domu. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka. Gdy chciała niezauważona wymknąć się do pokoju zauważyła siedzących w salonie rodziców. Przeklęła w myślach i weszła do pomieszczenia jak gdyby nigdy nic. Usiadła na fotelu i czekała.
- Gdzie byłaś? Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy?- zaczęła jej matka.- Zawiedliśmy się na tobie. Straciłaś nasze zaufanie. Masz szlaban do... do końca wakacji..
- Co?!! Mamo, nie żartuj sobie! Jest dopiero połowa lipca!- krzyczała Viv.
- Wiem. Gdyby to wszystko nie miało miejsca mogłabyś dalej wychodzić, ale w zaistniałej sytuacji..- wzruszyła ramionami.
- Myślisz, że to coś da? Mamo, czy ty sądzisz, że przez to się zmienię?- prychnęła cicho.- Jeśli chcesz pogorszyć nasze stosunki, to proszę bardzo. Właśnie to robisz..
- Nie chcę pogarszać żadnych stosunków, ale jestem zmuszona aby dać ci ten szlaban. I nie kwestionuj mojej decyzji, bo zastosuję drastyczniejsze środki..
- Jakie? Będziesz mnie torturować?- zaśmiała się nerwowo.- Dobra, mam szlaban do końca wakacji. Niech ci będzie..
- Coś za łatwo się zgodziłaś..- mruknęła kobieta.
Brunetka zignorowała jej uwagę i ruszyła do swojego pokoju. Gotowało się w niej ze złości. Nie wierzyła, że jej matka będzie do tego zdolna. Szlaban na tydzień, góra dwa- zrozumiałaby. Ale na półtora miesiąca? Tego było za wiele. Weszła do pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi. Zamknęła je na klucz i położyła się na łóżku myśląc co może zrobić.
- Nawet nie próbuj się znowu wymknąć!- usłyszała krzyk matki.
Zacisnęła pięści i przegryzła dolną wargę. Miała chyba tylko jedno wyjście aby udobruchać rodzicielkę - przez najbliższy tydzień siedzieć grzecznie w domu. Jednak, to wydawało się jej niewykonalne. Nie wtedy, gdy miała przed sobą obraz spotkań ze zwariowaną piątką chłopaków i Maggie.
Niall sam się sobie dziwiąc obudził się w świetnym humorze i co najważniejsze, bez kaca. Uradowany ruszył do kuchni. Miał nadzieję, że zastanie jeszcze Vivienne. Smutek zagościł na jego twarzy, gdy dowiedział się iż dziewczyna już dawno była w domu. Wyciągnął z lodówki jogurt i poszedł do swojego pokoju. Włączył laptopa i jadł. Przerwał mu dźwięk nadchodzącego sms' a od Viv.
,, Ratuuj. :( Mam szlaban do końca wakacji. ;( ''
Chłopak zmarszczył brwi i odpisał natychmiast.
,, Biedactwo. :( Czyli dość długo się nie będziemy widywać.''
,, Cóż.. jeśli zależy Ci, aby się ze mną spotkać to jest pewien sposób. :D ''
,, Jaki? Mam się bać? :P ''
- Wychodzę.- oznajmił.
- A gdzie? I czemu się tak odwaliłeś?- Harry uniósł jedną brew do góry.
- Yyy.. Nie twoja sprawa. Muszę coś załatwić..- skłamał.
- Taa. On na pewno idzie na randkę.- uśmiechnął się cwaniacko Louis.
- Dokładnie.- przytaknął Liam.
- Odpuśćcie.- przewrócił oczyma blondyn i wyszedł z domu.
Szedł zatłoczonymi ulicami Londynu. Chłopak cały czas przypominał sobie ubiegłą noc. Może i był pijany, ale wszystko dokładnie pamiętał. Vivienne wywróciła całe jego życie do góry nogami. Niall wiedział, że przed nim jeszcze długa droga zanim dotrze do prawdziwej Viv. Nie tej, którą udaje przed innymi. Nie tej, która pokazuje jaka jest twarda i obojętna na otaczający ją świat. Zaczynał ją poznawać i wiedział, że jest ona naprawdę skrytą i tajemniczą dziewczyną, więc mógł się po niej wszystkiego spodziewać. I właśnie to, intrygowało go najbardziej.
Brązowooka rozmawiała z Tomem, który naśmiewał się z jej długiego szlabanu. Leżeli u niej na łóżku i przekomarzali się. Pomimo, że obydwoje dogryzali sobie jak mogli to i tak bardzo się kochali. Jak każde rodzeństwo.
- Jak ty młoda wytrzymasz bez tego swojego zespołu?- szturchnął ją w ramię.
- Nie wytrzymam. Już nawet mam plan, który realizuję.- uśmiechnęła się cwaniacko.
- Jaki?- spytał zaciekawiony.
- Nie powiem ci. Wygadasz wszystko mamie.- wytknęła język.
- Nie rób ze mnie takiego debila.- przewrócił oczyma.
- Wszyscy z tego zespołu na pewno umieją się wspinać.- mruknęła i głową wskazała balkon.
- To dość ryzykowne.- skwitował.
- Mama chodzi mnie kontrolować co dwie, trzy godziny. Najwyżej moi goście będą się chować w szafie.- zachichotała.
Głowa strasznie ją bolała, a na nosie miała okulary pożyczone od Liama, aby nie było widać jak bardzo jest zmęczona. Szybkim krokiem przemierzała odległość dzielącą ją od drzwi domu. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka. Gdy chciała niezauważona wymknąć się do pokoju zauważyła siedzących w salonie rodziców. Przeklęła w myślach i weszła do pomieszczenia jak gdyby nigdy nic. Usiadła na fotelu i czekała.
- Gdzie byłaś? Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy?- zaczęła jej matka.- Zawiedliśmy się na tobie. Straciłaś nasze zaufanie. Masz szlaban do... do końca wakacji..
- Co?!! Mamo, nie żartuj sobie! Jest dopiero połowa lipca!- krzyczała Viv.
- Wiem. Gdyby to wszystko nie miało miejsca mogłabyś dalej wychodzić, ale w zaistniałej sytuacji..- wzruszyła ramionami.
- Myślisz, że to coś da? Mamo, czy ty sądzisz, że przez to się zmienię?- prychnęła cicho.- Jeśli chcesz pogorszyć nasze stosunki, to proszę bardzo. Właśnie to robisz..
- Nie chcę pogarszać żadnych stosunków, ale jestem zmuszona aby dać ci ten szlaban. I nie kwestionuj mojej decyzji, bo zastosuję drastyczniejsze środki..
- Jakie? Będziesz mnie torturować?- zaśmiała się nerwowo.- Dobra, mam szlaban do końca wakacji. Niech ci będzie..
- Coś za łatwo się zgodziłaś..- mruknęła kobieta.
Brunetka zignorowała jej uwagę i ruszyła do swojego pokoju. Gotowało się w niej ze złości. Nie wierzyła, że jej matka będzie do tego zdolna. Szlaban na tydzień, góra dwa- zrozumiałaby. Ale na półtora miesiąca? Tego było za wiele. Weszła do pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi. Zamknęła je na klucz i położyła się na łóżku myśląc co może zrobić.
- Nawet nie próbuj się znowu wymknąć!- usłyszała krzyk matki.
Zacisnęła pięści i przegryzła dolną wargę. Miała chyba tylko jedno wyjście aby udobruchać rodzicielkę - przez najbliższy tydzień siedzieć grzecznie w domu. Jednak, to wydawało się jej niewykonalne. Nie wtedy, gdy miała przed sobą obraz spotkań ze zwariowaną piątką chłopaków i Maggie.
Niall sam się sobie dziwiąc obudził się w świetnym humorze i co najważniejsze, bez kaca. Uradowany ruszył do kuchni. Miał nadzieję, że zastanie jeszcze Vivienne. Smutek zagościł na jego twarzy, gdy dowiedział się iż dziewczyna już dawno była w domu. Wyciągnął z lodówki jogurt i poszedł do swojego pokoju. Włączył laptopa i jadł. Przerwał mu dźwięk nadchodzącego sms' a od Viv.
,, Ratuuj. :( Mam szlaban do końca wakacji. ;( ''
Chłopak zmarszczył brwi i odpisał natychmiast.
,, Biedactwo. :( Czyli dość długo się nie będziemy widywać.''
,, Cóż.. jeśli zależy Ci, aby się ze mną spotkać to jest pewien sposób. :D ''
,, Jaki? Mam się bać? :P ''
,, Nie powinieneś. Chyba, że masz lęk wysokości. ;) ''
,, Nie mam, a więc mów jak się mogę do ciebie dostać. :) ''
W kolejnym sms' ie brunetka opisała mu, że może wejść po drzewie, które rośnie obok jej balkonu. Jak Romeo- pomyślał. Rozważył wszystkie za i przeciw i postanowił odwiedzić dziewczynę. Umył się i przebrał. W ciągu kilku minut był gotowy do wyjścia. Poszedł do salonu gdzie siedziała reszta zespołu.- Wychodzę.- oznajmił.
- A gdzie? I czemu się tak odwaliłeś?- Harry uniósł jedną brew do góry.
- Yyy.. Nie twoja sprawa. Muszę coś załatwić..- skłamał.
- Taa. On na pewno idzie na randkę.- uśmiechnął się cwaniacko Louis.
- Dokładnie.- przytaknął Liam.
- Odpuśćcie.- przewrócił oczyma blondyn i wyszedł z domu.
Szedł zatłoczonymi ulicami Londynu. Chłopak cały czas przypominał sobie ubiegłą noc. Może i był pijany, ale wszystko dokładnie pamiętał. Vivienne wywróciła całe jego życie do góry nogami. Niall wiedział, że przed nim jeszcze długa droga zanim dotrze do prawdziwej Viv. Nie tej, którą udaje przed innymi. Nie tej, która pokazuje jaka jest twarda i obojętna na otaczający ją świat. Zaczynał ją poznawać i wiedział, że jest ona naprawdę skrytą i tajemniczą dziewczyną, więc mógł się po niej wszystkiego spodziewać. I właśnie to, intrygowało go najbardziej.
Brązowooka rozmawiała z Tomem, który naśmiewał się z jej długiego szlabanu. Leżeli u niej na łóżku i przekomarzali się. Pomimo, że obydwoje dogryzali sobie jak mogli to i tak bardzo się kochali. Jak każde rodzeństwo.
- Jak ty młoda wytrzymasz bez tego swojego zespołu?- szturchnął ją w ramię.
- Nie wytrzymam. Już nawet mam plan, który realizuję.- uśmiechnęła się cwaniacko.
- Jaki?- spytał zaciekawiony.
- Nie powiem ci. Wygadasz wszystko mamie.- wytknęła język.
- Nie rób ze mnie takiego debila.- przewrócił oczyma.
- Wszyscy z tego zespołu na pewno umieją się wspinać.- mruknęła i głową wskazała balkon.
- To dość ryzykowne.- skwitował.
- Mama chodzi mnie kontrolować co dwie, trzy godziny. Najwyżej moi goście będą się chować w szafie.- zachichotała.
- Z tego co widzę, to już jeden z tych twoich kolegów przyszedł.- westchnął.
Vivienne poderwała się szybko z łóżka i wyszła na balkon. Niall stał opierając się o poręcz i uśmiechając cwaniacko.
- Widzę, że wspinaczka nie sprawiła ci kłopotu.- skwitowała.
W odpowiedzi chłopak zaśmiał się i podrapał w tył głowy.
- Nie za gorąco ci?- zapytał.
No tak. Brązowooka była ubrana tylko w męską koszulkę z kolorowym nadrukiem, która sięgała do połowy uda. Można było, więc zobaczyć jej długie, opalone nogi.
- Nie. A co? Przeszkadza ci mój strój?- uniosła jedną brew do góry.
- Skądże. Jak dla mnie to mogłabyś tu biegać w samym bikini.- przewrócił oczyma.
- To idę się przebrać.- przegryzła dolną wargę.
- Przecież wiesz, że żartuję.- podszedł do niej.
- Oj tam..- szepnęła sparaliżowana ich bliskością.
Blondyn odgarnął niesforny kosmyk włosów za ucho Viv. Jego spojrzenie było przepełnione troską. Zbliżył swoją twarz do jej policzka. Przez dziewczynę przeszedł przyjemny dreszcz. Horan najpierw delikatnie pocałował ją w policzek następnie jego usta zaczęły przesuwać się coraz bliżej warg brunetki, gdy nagle ...
--------------------------
Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu :(
Jak sądzicie- co się stało? :D
Dojdzie do pocałunku czy nie? :)
Nowy dodam, gdy pojawi się 6 komentarzy ;)
Pozdrawiam, Ola :*
Vivienne poderwała się szybko z łóżka i wyszła na balkon. Niall stał opierając się o poręcz i uśmiechając cwaniacko.
- Widzę, że wspinaczka nie sprawiła ci kłopotu.- skwitowała.
W odpowiedzi chłopak zaśmiał się i podrapał w tył głowy.
- Nie za gorąco ci?- zapytał.
No tak. Brązowooka była ubrana tylko w męską koszulkę z kolorowym nadrukiem, która sięgała do połowy uda. Można było, więc zobaczyć jej długie, opalone nogi.
- Nie. A co? Przeszkadza ci mój strój?- uniosła jedną brew do góry.
- Skądże. Jak dla mnie to mogłabyś tu biegać w samym bikini.- przewrócił oczyma.
- To idę się przebrać.- przegryzła dolną wargę.
- Przecież wiesz, że żartuję.- podszedł do niej.
- Oj tam..- szepnęła sparaliżowana ich bliskością.
Blondyn odgarnął niesforny kosmyk włosów za ucho Viv. Jego spojrzenie było przepełnione troską. Zbliżył swoją twarz do jej policzka. Przez dziewczynę przeszedł przyjemny dreszcz. Horan najpierw delikatnie pocałował ją w policzek następnie jego usta zaczęły przesuwać się coraz bliżej warg brunetki, gdy nagle ...
--------------------------
Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu :(
Jak sądzicie- co się stało? :D
Dojdzie do pocałunku czy nie? :)
Nowy dodam, gdy pojawi się 6 komentarzy ;)
Pozdrawiam, Ola :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)